Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2015, 12:21   #20
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Aaaaaaaaaa! - krzyczał Torque, trzymając się oburącz za obolałą głowę, gdy świdrujący dźwięk wdzierał się w każdy zwój mózgu i zaczynał atak. Po raz kolejny upadł na kolana i zaczął się szarpać i rzucać na boki, wszystko, byleby tylko przynieść sobie chwilową ulgę. Czuł pulsowanie obolałych gałek ocznych, mimo zaciśniętych z całej siły powiek. Nagle dźwięk ucichł. Ból zniknął tak szybko, jak się pojawił. Torque otworzył oczy, powoli. Wiedział, że po ataku sonicznym STRAŻNIKA dojście do siebie przypominało kaca mordercę. Jego powieki rozchyliły się niespiesznie. Chwilę zajęło mu skupienie wzroku, a to co zobaczył zaskoczyło go. Był sam, w bocznym korytarzu, w zasadzie nie wiedział gdzie. Nie wiedział też jak się tu znalazł.
Chyba byłem nieprzytomny, a wydawało mi się, że wszystko trwało ledwie kilka sekund...- powiedział do siebie. Spróbował wstać, a obolałe członki zaprotestowały salwą bólu, która zalała jego mózg. Torque lekko się skrzywił, jednak przezwyciężył słabość i podniósł się na nogi.
- Gdzie ja, kurwa, jestem... - rzucił w pustą przestrzeń, omiatając okolice wzrokiem.
Nagle coś przyszło mu do głowy. Wyciągnął swój nóż i zakręcił nim w palcach, następnie odsunął rękaw kombinezonu ochronnego i przeciągnął ostrzem po skórze. Spod cienkiej, zaostrzonej klingi wypłynęła ciemnoczerwona krew, a Torque skrzywił się nieznacznie.
-A jednak to nie pierdolony sen...- spojrzał na drugą rękę. Na znak wycięty na jego przedramieniu. Umiał docenić precyzję cięcia, trochę się na tym znał, ale zupełnie nie widział sensu w naznaczaniu go. Kto i po co to zrobił?
- Trójka... co za trójka? O co chodzi... - powiedział pod nosem, gładząc przedramię.

Nagle coś usłyszał, zza zakrętu. Odległy głos, jakby dobiegał z dna studni

-Miguel...-

Mężczyzna ruszył w jego kierunku, gdy doszedł do zakrętu rozejrzał się, ale nikogo nie dostrzegł.

- Miguel... to twoja wina... - głos dobiegał teraz zza drzwi, o które opierał się, gdy odzyskał świadomośc.

-Kurwa... - zaklął Torque. - Weź się w garść... - starał się siebie zmotywować, potrząsnął, wciąż bolącą, głową jakby chcąc obudzić się albo otrząsnąć.

Tatusiu... chodź z nami - tym razem poznał głos. To jedna z jego córek. Torque nie był w stanie się mu oprzeć. Ruszył, podążając za dźwiękiem, który najprawdopodobniej brzmiał tylko w jego mózgu.
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline