Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2015, 22:11   #21
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Kiedy Jarry otworzył wrota zwykle spokojny i wyglądający na ślamazarnego Ghost zamienił się w zimną, opanowaną maszynę do zabijania. Walczył dobytym nożem skupiając się aby przeciwnik nie był w stanie pochwycić jajogłowego. Musiał go chronić. Musiał wykonać zadanie. Za wszelką cenę James Baker nie mógł dać ponieść się emocjom. Tego samego nie można było powiedzieć o reszcie. Zaciśnięte zęby, zbielałe palce zaciśnięte na broni i wyrazy twarzy, od których co słabsi kryminaliści posikaliby się przez zapięty rozporek.


Krew bryzgała obficie z ran, które były domeną nie tylko słabych, ale i silnych. Wrzask, który niósł się ciemnym korytarzem cechowało tak wiele emocji, że ciężko było go opisać. Pewność siebie, siłę, odwagę, zwątpienie, strach... James Baker nie mógł uwierzyć, że nic nie pamiętał z tego cholernie ciężkiego, napiętnowanego emocjami boju.

Ghost nie był sobą. Nożownik nigdy nie odczuwał niepewności i nie miewał dziur w pamięci. James należał do tych spokojnych, zimnych, planujących kilka kroków naprzód. Był niczym szachista, którego szachownicą najpierw była Ziemia, a później Gehenna. Mimo tego na to co czekało go w tych korytarzach nie szło się przygotować. W oczach dwoiło mu się i troiło. Jego ręka nie rwała bólem, ale nie pamiętał jak nabył rzucającą się w oczy, krwawą cyferkę. Nie bał się zimna, ale wiedział, że dla jego dobra lepiej jak pozostanie w ruchu. Cichym, niezauważalnym ruchu... czyli takim, w którym się specjalizował.


Baker bezszelestnie ruszył w kierunku leżącego na ziemi rezystora. Nie był pewien czy misja zakończyła się fiaskiem zatem musiał zabrać ze sobą urządzenie. Paniczne krzyki, które słyszał przypominały mu jajogłowego chociaż mógł być to każdy. Duch był zimnym mordercą, ale nie mógł zostawić tego człowieka samemu sobie. Musiał mu pomóc. Płaskie urządzenie na nowo przyległo do jego kombinezonu. James sprawdził czy pakunek trzyma się pewnie wykonując kilka zrywistych, ale bezszelestnych ruchów. Ghost cicho, spokojnie ruszył w kierunku źródła dźwięku. Po dwóch krokach zatrzymał się na chwilę, skupił. Starał się aby jego wzrok wrócił do normy. Na wiele nie mógł sobie pozwolić dlatego po kilku sekundach ruszył dalej. Chciał znaleźć tego skórowanego człowieka.

Emocje, które mogły kłębić się gdzieś pod czaszką i w sercu normalnego człowieka były Duchowi kompletnie obce. W tej kwestii ekspert od przetrwania różnił się nawet od największych morderców, którzy odczuwali wiele silnych, odbieranych za naganne, uczuć. Będąc na Ziemi opanowany morderca musiał udawać niepokój, wesołość, smutek, tęsknotę, irytację czy nostalgię. Dopiero na Gehennie Baker mógł pokazać jakim był naprawdę. Aż do tego dnia. Dnia, w którym przestał pamiętać drobny, ale istotny kawałek swojego życia. Dnia, w którym coś w nim drgnęło. Wcześniej było to równie prawdopodobne jak to, że ze skały wypłynie strumień oleju napędowego. Teraz... Ghost coś czuł. Niepewność? Chyba tak nazwałby to uczucie normalny, sprawny emocjonalnie, człowiek. To jednak było nie ważne. Ghost nie pamiętał, a zatem zakładał, że misję jeszcze można wykonać, a skoro można ją wykonać on się za to zabierze. Zacznie od namierzenia źródła wrzasków. Jeżeli był to Jarry to Duch liczył, że zdąży na czas. Nie zostało mu wiele czasu…
 
Lechu jest offline