Moira postanowiła nie tracić czasu i kuć żelazo, póki gorące. Pobiegła do przodu, ładując silniki skokowe. Chciała przeskoczyć nad ognistą kulą, która szalała teraz w miejscu mecha i jeżeli dostrzeże coś w środku, co wciąż przypomina maszynę na dwóch nogach, wpakować w nią kilka rakiet, najlepiej w te rzekomo odsłonięte punkty.
Gdyby napotkała po drodze sprzeciw ze strony piechoty wroga, wypakowanie w ich stronę kilku krótkich serii powinno przypomnieć im, żeby nie wyściubiali nosa. Wypadałoby również sprawdzić poziom osłon.