Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2015, 14:05   #126
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację

- Jestem najszczęśliwszym ojcem na świecie, mój syn zniknął, a dzisiaj powrócił. Dzięki wam, jak ja się wam zdołam odwdzięczyć. - mówił przytulając się do swojego syna, w oczach miał łzy, a na twarzy uśmiech - nie mam ino za wiele, tyle co tam wieś i to jestem jednie stróżem, bo wieś należy do nas wszystkich.


- Mamy spalić naszą karczmę, wszak, że tam pewno karczmarz miał zapasy, a wszakże każdy z nas rano niemal co dziennie tutaj jadał.. - powiedział ewidentnie przeciwny pomysłowi Oswalda, co także dała po sobie znać część chłopów.

- Słuchajcie co mówi, przecie Alberta nam z powrotem do nas przyprowadzili, nie chcą nam źle. - dodał sołtys chcąc wesprzeć bohaterów.

Za to więcej okazało się być zwolenników Karla, który zaproponował, aby urządzić sobie picie na karczmarza koszt, który jak już wiadomo było nie będzie miał za wiele do powiedzenia. Wyrwało się dwóch pierwszy krępych chłopów, aby wykonać polecenie bohatera. Reszta chłopów podzieliła się na dwie grupy. Tych co zmieszczą się w karczmie i tych, którzy będą musieli pić na zewnątrz.


- Wziąłeś za dużą brzytwę. - zażartował na słowa Oswalda, jak widać miał bardzo dobry nastrój, cieszył się - Tak się składa, że mój Albert jest medykiem, uczył się od przejezdnych z Altdorfu. Będę musiał go jednak wziąć i położyć, tyle się na cierpiał, kto by pomyślał. Heimdal zaufany Heimdal. Tyle lat się znamy, to chłop urodzony w naszej wsi, razem dorastaliśmy i coś takiego. - sołtys był bardzo zaskoczony takim obrotem sprawy, jak widać za bardzo wierzył karczmarzowi, o którym bohaterowie odkryli prawdę, pozostawało pytanie, kto jeszcze udaje prawego. - Pozostawiam wam wolną rękę, jeśli uznacie, że trzeba spalić - spojrzał na Oswalda - spalcie, jeśli ktoś będzie miał ją posiąść, dajcie ją któremu uważacie najbardziej.

Gdy Oswald wziął ze stajni wodę i wrócił. Sołtysa już nie było, najbardziej prawdopodobne, że zaprowadził swego syna do domu, chcąc się nim zająć. Zaś w około karczmy było nie lada zamieszanie, bo chłopi zaczęli wynosić beczki. Wynieśli już sześć beczek piwa na górę, jeden z nich wyciągnął korek u spodu i ulał sobie kufel. Wszyscy zaczęli wiwatować szykując się na najlepsze. Na dole w piwnicy zapach powoli się rozprzestrzeniał, był to stęchły smród rozkładającego się mięsa. Prawdopodobnie plandeka, która okrywała ciała blokowała rozprzestrzenianie się smrodu, ale gdy ściągnął ją Oswald, zapach bez przeszkód przedzierał się przez kleje pomieszczenia.

Randulf zerwał materiał z okna pozwalając tym samym aby promienie słoneczne wpadły do środka, był ładny, bezchmurny dzień. W niektórych oknach nie było szyb, co mogło spowodować przeciąg i zamknięcie się drzwi. W tym świetle Alicja byłą mniej widoczna, ale była, ciągle stałą i patrzyła się na niego. Była lekko zaskoczona.

- W karczmie, ale ta nie wygląda jak nasza karczma... Wroga z piekieł? czy to znaczy, że jesteśmy w niebie? Czy Ty także umarłeś ? - zapytała z zaskoczeniem

W tym momencie drzwi się otworzyły i w nich stanął Otwin.


Otwin głęboko wierzył swojemu niedawno nabytemu przyjacielowi Ernestowi. Pies jak bohater zauważył spoglądał na karczmę i tam właśnie się postanowił udać bohater. Wiedział, że Randulf poszedł przeszukać pokój karczmarza dlatego też wiedział gdzie ma iść. Gdy stanął w drzwiach ujrzał nie codzienny widok, bo przed nim stał duch, taki prześwitujący, tak, że przez ciało dało się widzieć ścianę, podłogę itp. Do tego był to duch osoby, która przecież znał, była to Alicja, ta miłą dziewczynką z jego wsi - Fjern.


- O Otwin, Ty też jesteś tutaj. Czy Ty też umarłeś? - zapytała swym miłym głosem,

Po chwili za bohaterem wbiegł pies, który stanął za panem i niepewnie spoglądał w powietrze, na wysokości głowy dziecka.

- Zwierzęta też tutaj idą jak umierają, pomożecie mi znaleźć mojego królika, umarł kilka lat temu.
 
Inferian jest offline