Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-07-2015, 15:04   #121
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Bohaterowie postanowili się rozdzielić wykonując to co każdy z nich uważał za najważniejsze.


Karl
Karl nie znalazł niczego ciekawego poza swoimi rzeczami, inne szpargały były nic nie warte, albo zwyczajnie nie pasowały na bohatera. Więzień nie protestował, słysząc słowa o sołtysie mocniej zacisnął ramię bohatera, który czuł, że gdyby nie on, to z pewnością towarzysz nie dął by rady ustać na nogach. Był podporą, kimś tak bardzo wiele znaczącym dla bezbronnego człowieka. Nawet nie obejrzał się na skrzynię, którą to jeszcze niedawno chciał otworzy, widział coś ważniejszego.

Ranny przytakiwał tylko co jakiś czas słysząc jak Karl obgaduje karczmarza - byłego oprawcę.

- Albert, jestem Albert. - powiedział łamiącym się głosem.

Gdy tylko bohater przekroczył drzwi karczmy zauważył, że na zewnątrz jest całkiem spora grupka ludzi, prawdopodobnie chcących kupić coś do jedzenia w karczmie, a na ich czele stał sołtys, który gdy tylko zauważył bohatera wraz z poranionym słabym człowiekiem zamarł.


Wyglądało jak gdyby przez chwilę nie dowierzał własnym oczom, rękoma złapał się za twarz, a po chwili zaczął pośpiesznie biec w kierunku bohatera.

-Albert - powiedział niemal szepcząc

Karl nie musiał wiele robić wszystko odziało się samo. Sołtys złapał soją dość silną ręką syna i utulił go w ramionach.

Przytulając syna spojrzał swymi łzawiącymi oczami na bohatera i jedyne co zdołał powiedzieć to:

-Dziękuję, ale jak ... ?

Oswald
Oswald widział jak całą sytuacja się rozgrywa, a zaczerpnięcie powietrza zrobiło mu całkiem dobrze. Przestał czuć mdłości, ale obrazy jakie przed chwilą zobaczył nie chciały zniknąć z jego świadomości. Szczątki ludzi, takich samych jak on czy którykolwiek inny człowiek stający tutaj na placu. Być może jeszcze trochę, a Albert może i Karl był by częścią tej misternej układanki, jak sam to określił tego ołtarzyka.


Randulf
Randulf postanowił zbadać to miejsce dokładniej. Wiedział, że w tej komnacie nie ma niczego co mógłby wziąć, ale jego ciekawość nie kończyła się na tym miejscu. Skierował się na górę przechodząc obok drzwi widział, jak sołtysprzytula jeńca. Przeszedł na drugą stronę do drzwi gdzie widział jak ostatnim razem karczmarz wchodził aby udać się na spoczynek. Pokój okazał się być zamknięty, ale drzwi nie były na tyle solidne aby nie dało się ich sforsować. Kilka solidnych uderzeń spowodowało, że zamek puścił i komnata stałą otworem. Było ciemno, ale otwarte drzwi dawały wystarczająco dużo światła. Okno było zakryte jakąś szmatą tak, że do pomieszczenia nie przedzierało się prawie wcale światła. Pomieszczenie wyglądało jak jakieś pobojowisko. Meble był poprzewracane, niektóre oparte o ścianę. Większość była zniszczona. Na samym środku było pełno skór zwierzęcych, które mogło stanowić łożę. To tutaj prawdopodobnie spał karczmarz. Bohater zauważył, że po przeciwległej stronie pomieszczenia coś się zaświeciło, mogło być to coś cennego. Podszedł aby to zbadać, jednak okazał się to być jeden z gwoździ z któregoś rozwalonego mebla. Gdy tylko się obrócił usłyszał trzask drzwi, które się zamknęły pozostawiając bohatera w ciemności, która jednak nie trwała zbyt długo, bo pojawił się promień, promień jak gdyby z sufitu. Upadł po przeciwległej stronie oczom bohatera ukazał się nie kto inny jak Alicja.


- Jesteś. - powiedziała jak gdyby z spokojem - Gdzie jesteśmy? Czy to koniec ? - zapytała z zaskoczeniem i lekkim smutkiem.


Otwin
Niestety kartka okazała się nie być zapisana w piśmie obrazkowym, chociaż zawsze mogło istnieć takie prawdopodobieństwo. Karczmarz przy sobie miał jeszcze sakiewkę z sześcioma srebrnymi szylingami, klucz i wyważony nożyk.

Gdy Otwin skierował się ku górze i był już przy drzwiach wyjściowych jego pies przybiegł pośpiesznie do niego. Zaczął szarpać go za nogawkę tak dla zabawy. Bohater usłyszał jak jedne z drzwi się zamknęły, z pewnością był to Randulf, który mówił, że pójdzie sprawdzić komnatę. Wyszli powoli z karczmy. Otwin widział jak sołtys przytula byłego jeńca. Widział Karla, który stoi i patrzy na tą sytuację i ludzi, którzy zbierają się dookoła. Eduardo zaś stał tam gdzie został na noc więc w stajni wraz z końmi reszty bohaterów. Nagle jednak coś się zmieniło. Po chwili pies zaczął szczekać i niepewnie stać. Wyglądało jak gdyby sam nie widział czy chce iść do karczmy, czy może uciekać. Stał tak i swoimi ślepiami raz spoglądał na pana, a na budynek.
 
Inferian jest offline  
Stary 30-07-2015, 17:14   #122
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Oswald wyszedł na zewnątrz i zaciągnął się porządnie świeżym powietrzem. Jego zapach, a raczej brak zapachu był niesamowity. Co nie było niczym dziwnym gdy przed chwilą przebywało się w smrodzie który można było niemal poczuć na języku.

Na widok spotkania ojca z prawdopodobnie już opłakanym synem, Bosch lekko się uśmiechnął i w tej samej chwili skrzywił z bólu, który mocniej zaczął promieniować z rannego policzka. Podszedł więc do sołtysa i ze względu na ranę, zapytał przyciszonym głosem: - Karczmarz był... mordercą. Ale już nie będzie problemem. Macie tu jaką zielarkę, albo kogo kto na ranach się zna? Zdał by mi się teraz kto taki. Chyba zbyt mocno zaciąłem się przy porannym goleniu. Żartem starał się w jakiś sposób odegnać makabryczne obrazy które i tak już zdążyły mu się wyryć w umyśle.


Nie marnując czasu, Bosch wrócił do środka i wydobył z juków bandaże, a także jedną z niedawno zakupionych mikstur, którą to natychmiastowo wypił. Mocny ziołowo - mdły smak spłynął w dół przełyku, a w tej samej chwili w górę kręgosłupa przeszedł go dreszcz. Podobno miało to być remedium na zło wszelakie. Nie zaszkodzi spróbować.
Następnie poszedł do stajni aby obmyć ranę czystą wodą. Teraz znacznie mniej ufał zapasom zgromadzonym w tym coraz bardziej upiornym miejscu. Nawet wodzie. Będąc już w stajni i myjąc delikatnie twarz, zauważył że jego rana znacznie się zmniejszyła. ~ Mikstura zaczęła działać? Zadumał się. Gdy był już zadowolony z czystości policzka wrócił do głównej sali. Jeszcze przed wejściem, policzek mocno go zaswędział, a gdy go dotknął poczuł coś dziwnego... Przyłożył do zranienia całą dłoń, starając się je zakryć.

Wchodząc do środka paru chłopów odwróciło w jego stronę ciekawskie twarze. Jeden spojrzał na Oswalda i wskazał go palcem, szturchając towarzysza.


- Kumie spójrz, że...- Zaczął, lecz gdy Oswald go dosłyszał i spojrzał na dwójkę wilkiem, ci uciszyli się i rakiem wycofali między innych wieśniaków.

Gdy zasiadł ponownie na swoim miejscu szybko złapał za bandaże i jak umiał zabandażował sobie szyję i policzek. Wszak rana wymagała zabezpieczenia...

***

Gdy jego towarzysze zebrali się w końcu w głównej sali zaczął mówić.

- Musimy spalić to miejsce i to do gołej ziemi... Ktoś z was był w tamtym pokoju obok sali tortur? Zawiesił na chwilę głos. - Ten... To miało tam coś w rodzaju... sam nie wiem czego. Ołtarza? Symbol Nurgea zbudowany ze szczątków ludzi. Bogowie jedni wiedzą ilu nieszczęśników tak skończyło. Oswald niezbyt przejmował się obecnością miejscowych. Dobrze aby wiedzieli z czym mają do czynienia. - Musimy również uważać co stąd zabieramy. Nurgle jest władcą plag i chorób wszelakich, dlatego dla pewności ogień powinien oczyścić dokładnie całe to miejsce. Jakiekolwiek zapasy które się tu znajdują bez mrugnięcia okiem cisnę w ogień. Po tym co tam widziałem gotowym pościć, pić wodę i wyjadać korzonki z mchu, byle z tą strawą nie mieć do czynienia. Ktoś coś znalazł ciekawego? Ja, poza tym makabrycznym symbolem, jedynie parę marnych monet i taki oto guzik. Element stroju zaturkotał tocząc się chwilę po deskach blatu.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 05-08-2015 o 13:29. Powód: Nowe dane od Miszcza.
Cattus jest offline  
Stary 30-07-2015, 19:15   #123
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Alicia? Znowu?
Randulf nie miał nic przeciwko tej dziewczynce. Lubił ją, prawdę mówiąc. Ale równocześnie musiał przyznać, że każda z nią rozmowa przynosiła niepokojące informacje. A ta, o końcu... Poza tym Alicia zwykle wiedziała, po co przychodzi.

- Koniec? - spytał Randulf. - Dlaczego koniec? Jesteśmy w karczmie, wszędzie jest już spokój, a przed chwilą pokonaliśmy wroga z piekieł rodem.

Nie spuszczając Alicii z oczu podszedł do okna, by zedrzeć szmatę, która nie dopuszczała światła do wnętrza izby.
 
Kerm jest offline  
Stary 31-07-2015, 14:01   #124
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Karl razem z Albertem wyszli na zewnątrz. Nie trwało to długo gdy więzień trafił w ręce swojego ojca. Miller widział autentyczne zdziwienie, później niedowierzanie i wielką radość w oczach rodziciela. To było to, co chciał zobaczyć, poznać. Karl odszedł na bok nie chąc im przekszadzć w tej waznej dla nich chwili. Niestety wszędobylski Oswald się zepsuł całą sprawe. Nie mógł poczekać?

Karl podszedł do niego i odciągnął go na bok:

- O zielarke możesz zapytać kogokolwiek daj im chwilę prywatności... – a do sołtysa rzucił:
- Myliłes się co do przynajmniej jednej osoby z Twojej wioski, mam nadzieje że tylko do niej. Odpocznijcie chwilę a potem pogadamy co z tym wszystkim zrobić - mówiąc ostatnie zdanie zamachnal się na karczmę

Miał dobry humor, znów uszedł z życiem zabijając potwora postanowił że to dobry powód do świętowania. Popatrzył na wieśniaków i krzyknął do nich:
- Karczmarz był skurwielem ale jego piwo nie może się zmarnować! Kto chętny niech pije! Wy dwaj pomóżcie mi przynieść beczki z piwnicy - rzekł do dwóch najbliższych chłopów.

Gdy poszli za nim pomógł im przytargac dwie beczki pełne piwa. Rozkazał komuś też rozlewac piwo. Sam wziął wypił jeden kufel, następnie poszedł na górę ze swoimi rzeczami, które zaniosl do pokoju w którym zauważył rzeczy towarzyszy.
Po tym wszystkim zszedł na dół i czekając na sołtysa obserwował chłopów.
Miał w pamięci jeszcze pewną skrzynię i miał się nią zająć jak tylko postanowią co dalej z karczmą.
 
Dnc jest offline  
Stary 31-07-2015, 18:15   #125
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Oczywiście Otwin na sam przód brał dobro jego mniejszych towarzyszy. Eduardo spokojnie przeżuwał trawę w stajni, o niego się nie bał. Zaskoczyło go zachowanie Ernesta który był bardzo niespokojny. Chłop postanowił to sprawdzić, psy mają nosa, a ten konkretny to już w ogóle, w tak krótkim czasie tak bardzo im pomógł. Może poczuł coś jeszcze?

Słowa Oswalda wywołały na nim zimny dreszcz, lecz na małe ognisko zawsze znajdzie się czas, teraz trzeba było działać, może właśnie teraz coś ważnego ucieka ich spojrzeniu? Ale co? Wszyscy są tutaj ... aha, oprócz Randulfa, jego nie ma. To znaczy że Frost na coś trafił? Może teraz on jest zagrożony? Otwin puścił wymowne spojrzenie w kierunku zabawiającego się Karla, wskazywał na dziwne zachowanie psa. Jednocześnie nie był to wzrok karcący, wszakże jego towarzysz przed chwilą uniknął śmierci w męczarniach, czas się trochę odprężyć. Oswald tez nie miał lepiej, potwór go zranił więc dla niego emocji narazie dość. Także Otwin postanowił działać na własną rękę, począwszy od próby wyczucia o co może chodzić Ernestowi, pies wskazywał na karczmę wiec i tam się udali.
 
Dekline jest offline  
Stary 03-08-2015, 14:05   #126
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację

- Jestem najszczęśliwszym ojcem na świecie, mój syn zniknął, a dzisiaj powrócił. Dzięki wam, jak ja się wam zdołam odwdzięczyć. - mówił przytulając się do swojego syna, w oczach miał łzy, a na twarzy uśmiech - nie mam ino za wiele, tyle co tam wieś i to jestem jednie stróżem, bo wieś należy do nas wszystkich.


- Mamy spalić naszą karczmę, wszak, że tam pewno karczmarz miał zapasy, a wszakże każdy z nas rano niemal co dziennie tutaj jadał.. - powiedział ewidentnie przeciwny pomysłowi Oswalda, co także dała po sobie znać część chłopów.

- Słuchajcie co mówi, przecie Alberta nam z powrotem do nas przyprowadzili, nie chcą nam źle. - dodał sołtys chcąc wesprzeć bohaterów.

Za to więcej okazało się być zwolenników Karla, który zaproponował, aby urządzić sobie picie na karczmarza koszt, który jak już wiadomo było nie będzie miał za wiele do powiedzenia. Wyrwało się dwóch pierwszy krępych chłopów, aby wykonać polecenie bohatera. Reszta chłopów podzieliła się na dwie grupy. Tych co zmieszczą się w karczmie i tych, którzy będą musieli pić na zewnątrz.


- Wziąłeś za dużą brzytwę. - zażartował na słowa Oswalda, jak widać miał bardzo dobry nastrój, cieszył się - Tak się składa, że mój Albert jest medykiem, uczył się od przejezdnych z Altdorfu. Będę musiał go jednak wziąć i położyć, tyle się na cierpiał, kto by pomyślał. Heimdal zaufany Heimdal. Tyle lat się znamy, to chłop urodzony w naszej wsi, razem dorastaliśmy i coś takiego. - sołtys był bardzo zaskoczony takim obrotem sprawy, jak widać za bardzo wierzył karczmarzowi, o którym bohaterowie odkryli prawdę, pozostawało pytanie, kto jeszcze udaje prawego. - Pozostawiam wam wolną rękę, jeśli uznacie, że trzeba spalić - spojrzał na Oswalda - spalcie, jeśli ktoś będzie miał ją posiąść, dajcie ją któremu uważacie najbardziej.

Gdy Oswald wziął ze stajni wodę i wrócił. Sołtysa już nie było, najbardziej prawdopodobne, że zaprowadził swego syna do domu, chcąc się nim zająć. Zaś w około karczmy było nie lada zamieszanie, bo chłopi zaczęli wynosić beczki. Wynieśli już sześć beczek piwa na górę, jeden z nich wyciągnął korek u spodu i ulał sobie kufel. Wszyscy zaczęli wiwatować szykując się na najlepsze. Na dole w piwnicy zapach powoli się rozprzestrzeniał, był to stęchły smród rozkładającego się mięsa. Prawdopodobnie plandeka, która okrywała ciała blokowała rozprzestrzenianie się smrodu, ale gdy ściągnął ją Oswald, zapach bez przeszkód przedzierał się przez kleje pomieszczenia.

Randulf zerwał materiał z okna pozwalając tym samym aby promienie słoneczne wpadły do środka, był ładny, bezchmurny dzień. W niektórych oknach nie było szyb, co mogło spowodować przeciąg i zamknięcie się drzwi. W tym świetle Alicja byłą mniej widoczna, ale była, ciągle stałą i patrzyła się na niego. Była lekko zaskoczona.

- W karczmie, ale ta nie wygląda jak nasza karczma... Wroga z piekieł? czy to znaczy, że jesteśmy w niebie? Czy Ty także umarłeś ? - zapytała z zaskoczeniem

W tym momencie drzwi się otworzyły i w nich stanął Otwin.


Otwin głęboko wierzył swojemu niedawno nabytemu przyjacielowi Ernestowi. Pies jak bohater zauważył spoglądał na karczmę i tam właśnie się postanowił udać bohater. Wiedział, że Randulf poszedł przeszukać pokój karczmarza dlatego też wiedział gdzie ma iść. Gdy stanął w drzwiach ujrzał nie codzienny widok, bo przed nim stał duch, taki prześwitujący, tak, że przez ciało dało się widzieć ścianę, podłogę itp. Do tego był to duch osoby, która przecież znał, była to Alicja, ta miłą dziewczynką z jego wsi - Fjern.


- O Otwin, Ty też jesteś tutaj. Czy Ty też umarłeś? - zapytała swym miłym głosem,

Po chwili za bohaterem wbiegł pies, który stanął za panem i niepewnie spoglądał w powietrze, na wysokości głowy dziecka.

- Zwierzęta też tutaj idą jak umierają, pomożecie mi znaleźć mojego królika, umarł kilka lat temu.
 
Inferian jest offline  
Stary 03-08-2015, 20:21   #127
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Umrzeć? Co się stało Alicji, że mówiła o śmierci?
Randulf przez moment przyglądał się dziewczynce. A raczej jej duchowi.

- Żyjemy, Alicjo - powiedział, z odrobiną zdziwienia w głosie. Do tej pory Alicja informowała go o różnych niebezpieczeństwach, ale jeszcze nigdy nie powiedziała mu, że umarł. Czego jakoś nie czuł. Był zmęczony, ale bez wątpienia żywy.
- Nikt z nas nie umarł - stwierdził z nieco większą pewnością siebie. - Ani Otwin, ani ja. Ani też ten pies.

- Alicjo, czy tobie się coś stało? - spytał.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-08-2015, 14:16   #128
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Oporność w myśleniu i brak współpracy chłopów były mocno wkurwiające, żeby to delikatnie ująć. Co z nimi? Nie zdawali sobie sprawy o jaką stawkę tu idzie gra?! Demona mieli pośród siebie, chuj wie ile może jeszcze takich się tu czaić, a oni nie są w stanie nawet spojrzeć dalej niż koniec pierdolonej beczułki z piwem. Nieważne że jeden z nich był mordercą. Nieważne że Bogowie wiedzą ilu nieszczęśników gnije tam na dole ku czci mrocznych bóstw. Ważne że mogą się za darmo napierdolić!
Z całej tej złości Bosch miał wrażenie że mógłby cisnął całą ławą przy której siedział i wyrzucić ja na zewnątrz razem z drzwiami i chłopami stojącymi na drodze.

Już miał ochotę huknąć i wygarnąć im wszystkim tą zatrważającą głupotę. Nawet walnął pięścią w blat, lecz w tej samej chwili ochłonął nieco. Znów zaczął myśleć i analizować fakty. Złość w niczym tu nie pomagała. Przymknął oczy i wziął głęboki oddech. Wszak nie było ich tam na dole. Nie oni stawili czoła temu monstrum. Ba! Pewnie tylko on widział tą odrażającą rzeźbę z ludzkich szczątków.
Więc czemu Karl był taki nieostrożny pomimo spędzenia nocy w lochu? W sumie też ciągle może nie być świadomy okropieństw które czaiły się zaledwie parę metrów obok. Jedynie on to widział... Musiał to zmienić i to szybko. Planował zaprowadzić tam sołtysa z porządną lampą aby na własne oczy przekonał się o powadze sytuacji. Dobrze aby osoba mająca największy posłuch wśród miejscowych wiedziała co się tu święci.


Nim w okolicy brak było Berrego, którego planował zaprowadzić na dół z porządną lampą, wydobył z juków karty pergaminu i rysik do pisania. Dla odrobiny spokoju przeniósł się w jeden z kątów pomieszczenia, który to ze względu na sporą odległość od beczułek był nieco luźniejszy. Rozłożył przed sobą instrumenta pisarskie i siedział tak chwilę wpatrzony w pustkę.
Chyba powinien zacząć zapisywać wszystko na bieżąco, nim pamięć rozmyje szczegóły i zatrze obraz będący tak czytelnym w tej chwili. Jak pomyślał tak zrobił i zaczął kreślić równe szeregi znaków.


Cytat:
Wieś Puffendorf

Zajechaliśmy w to miejsce zeszłego wieczora podczas pościgu za zbiegłym kultystą. Początkowo miejscowi wzięli nas za bandytów, lecz parę gróźb później i po rozmowie z sołtysem Tomem Berrym, udało nam się wyłożyć im że nie przybyliśmy tu aby łupić, a ścigając niebezpiecznego zbiega. Na noc zatrzymaliśmy się w karczmie u niejakiego Heimidala, a wizyta ta okazała się brzemienna w skutki...


Chłopi zerkali ciekawie na rycerza zajętego tak obcą dla nich sztuką, lecz zachowywali bezpieczną odległość. Co jak co, ale Bosch był dość onieśmielającym osobnikiem i chyba nikt by nie chciał się mu narażać bez konkretnego powodu.
Oswald pisząc przerywał co jakiś czas, rozglądając się czy aby może Randulf już się pojawił, czy też dalej przeszukuje pokoje. Podczas jednej takiej przerwy usłyszał jak jakiś chłop opowiada o dziwnych śladach prowadzących do lasu które to wypatrzył orając wczoraj pole. Wypadało by później o to wypytać.

Gdy skończył skrobać po karcie, zadowolony z efektu wstał i zaczepił jednego z chłopów.

- Dobry człowieku. Sprowadź mnie tu szybko waszego sołtysa Toma i koniecznie weźcie ze sobą jakie lampy. To ważne. Jego spojrzenie nie było już tak surowe jak na początku. Pisanie go nieco odprężyło, zajmując umysł dokładnym odtworzeniem wszelakich szczegółów z ostatnich godzin jakie potrafił sobie przypomnieć.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 05-08-2015 o 14:33.
Cattus jest offline  
Stary 05-08-2015, 16:01   #129
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Widok Alicji-ducha nie zrobił na Otwinie wrażenia.
- To musi być sen. W sensie jeszcze sen, przecież z demonem też nam za łatwo poszło - powiedział do siebie, a świadomość że jest to tylko sen pozwoliła mu na zachowanie zimnej krwi i nieokazywanie trwogi. Postanowił dalej kontynuować senną marę, bo jak powszechnie wiadomo sny potrafią być prorocze, a nóż się czegoś ciekawego dowiedzą.

Randulf zadał pytanie, także Otwin już nie musiał, nie chciał straszyć dziewczynki. Duch czy nie duch ale dzieci zawsze boją się obcych i dorosłych. Pochwalił tylko Ernesta dając mu smakołyk i czekał co powie Alicja.
 
Dekline jest offline  
Stary 06-08-2015, 02:17   #130
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Miller tylko kiwnął głową sołtysowi wiedząc, że ten nic wartościowego pewnie nie ma. Przecież i tak uratowali go przypadkiem. Omal nie zginął ale tego już nie trzeba wspominać.

Karl zadowolony, że chłopi przyjęli jego pomysł i szybko zaczęli się dobrze bawić zaczął się między nimi przechadzać. Czuł, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Sam pomógł otworzyć jedną beczkę i wypił na szybko jeden kufel piwa.

Następnie poszedł poszukać na zapleczu jakiegoś toporka gdy go odnalazł udał się do skrzyni, którą miał na prośbę karczmarza otworzyć. Dalej zły na siebie, że dał się tak łatwo nabrać postanowił sobie że tutaj wróci i ją otworzy. Tym razem nie miał zamiaru się bawić wytrychami a rozrąbać ją toporkiem. Jak zaplanował tak uczynił. Po dłuższym czasie, sprawdził zawartość skrzyni i zabrał co uwazał za stosowne ze sobą.

Będąc znów na górze widział, że zabawa trwa w najlepsze. Po chwili szukania udało mu się odnaleźć Oswalda. Przysiadł się do niego i rzekł:

- Wszyscy mężczyźni są obecnie w karczmie i piją piwo. To znaczy wszyscy, którzy nie mają nic do ukrycia. - uśmiechnął się złowieszczo Karl
- Co byś powiedział na mały zwiad po chatach wioski by być pewnym, że nie ma tutaj takiego drugiego skurwiela? Póki domy puste nikt nie powinien stawać nam na drodze. Ponadto możemy zabrać ze sobą sołtysa. Wisi nam przysługę więc z pocałowaniem ręki nam pomoże. Co myślisz? Nieźle to wykombinowałem, nie? Z samego rana spalimy to do gołej ziemi jak będziesz chciał....

Po chwili dodał:
- Chociaż z drugiej strony jak by takich dwóch chaośników było w jednej wiosce to na pewno by się trzymali razem i na take zarzynanie wieźniów raczej umówiliby się wspólnie. Jednak sprawdzić nie zaszkodzi.
 

Ostatnio edytowane przez Dnc : 06-08-2015 o 02:20.
Dnc jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172