Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2015, 17:36   #27
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
W labiryncie regałów

Biblioteka, prawdziwa oaza ciszy i spokoju, które tak cenił sobie Zafara. Nareszcie mógł usiąść i zająć się swoimi sprawami nie niepokojony przez nachalnych osobników, którzy nie wiedzieć czemu zapragnęli akurat jego towarzystwa i nie potrafili pogodzić się z odmową. Czemu wszystkie miejsca nie mogły być takie? Wypełnione jedynie cichymi krokami i szumem przewracanych stronic w swej łagodności tak podobnym do odgłosu ziarenek piasku zsuwających się z krawędzi wydmy. O tak, atmosfera tego miejsca wpływała kojąco na zszargane dzisiejszymi wydarzeniami nerwy ducha pustyni. Szybko uporał się z napisaniem wypowiedzenia, nawet z rozpędu wysłał wiadomość do Starlet, no i oczywiście przejrzał długą i niezwykle zróżnicowaną listę egzorcystów. Tylko przez chwilę odniósł nieprzyjemne wrażenie czyjejś obecności, ale szybko okazało się, że to nic więcej jak przelotne spojrzenie fasetkowych oczu pająka szukającego odpowiedniej dla siebie lektury. Odprowadziwszy ośmionogiego miłośnika literatury wzrokiem, czerwonowłosy spojrzał na młodzieńca przy stanowisku siódmym, według tego co udało mu się ustalić właściciel naszyjnika z kłów był przedstawicielem poszukiwanej przez niego profesji. Zafara postanowił odczekać, aż chłopak skończy swoje sprawy i dopiero wtedy nawiązać rozmowę, w międzyczasie przeglądając książki traktujące o opętaniach, szczególnie zaś o tym jak się je rozpoznaje.
Chłopak najwyraźniej też cenił sobie ciszę ponad wszystko… oraz samotność, bowiem nie zdradzał chęci do nawiązywania kontaktów z kimkolwiek. Po kilku minutach wyłączył komputer i odszedł w kierunku regałów, gdzie znajdowały się książki na temat władania shinso. Patrząc na tematyki odnośnie technikach synchronizujących shinso innych stworzeń - cel Zafary mógł być shinsoistą. Po chwili wziął stamtąd parę książek i rozłożył się przy innym, dalszym stoliku, gdzie nikt nie siedział i tam w spokoju chłopak studiował księgi.
Długouchy również nie próżnował, po kilku minutach udało mu się znaleźć pozycję interesującą na tyle, że postanowił się w nią zagłębić. Znalazłszy stolik usytuowany tak, że swobodnie mógł zerkać na egzorcystę, rozsiadł się wygodnie i zaczął przeglądać wolumin o wdzięcznym tytule “Opętania- poradnik praktyczny”. Po około godzinie lektury duch pustyni dostrzegł, że jego potencjalny rozmówca skończył swoje studia nad shinsoo i zbiera się do wyjścia, zamknął więc książkę i poszedł odłożyć ją na miejsce po czym zbliżył się do młodzieńca.
-Przepraszam, możemy porozmawiać? Prawdopodobnie potrzebuję egzorcysty.- zagadnął nienachalnie.
Młodzieniec nieco zdziwił się, że ktoś tak nagle chciał od niego pomocy. W jego wzroku biło coś w rodzaju poczucia wyższości, jednak jego głos nie zdradzał tego. Przystanął w miejscu, spojrzał uważnie na Zafarę i orzekł oficjalnym tonem:
- Jeżeli jest to koniecznie, by porozmawiać, to okej, ale jak chodzi o odprawienie egzorcyzmu, to nie dzisiaj. Dziś mam wolne.
Wernyhora nie mógł tego wiedzieć, ale gdyby Zafara nie uważał tej rozmowy za konieczną, to zwyczajnie by jej nie zaczynał. Zaczepianie innych gdy wyraźnie sobie tego nie życzyli, nawet w tak ważnych sprawach, było dla długouchego niezwykle krępujące i wyczerpujące. Tym razem po prostu nie widział innego wyjścia. Chciał jak najszybciej rozprawić się z problemem, nawet jeśli musiał w tym celu wyjść poza swoją strefę komfortu w kontaktach towarzyskich.
-Może być jutro, ale muszę wiedzieć czy to zadziała.- odparł jak na siebie dość stanowczo, a potem w krótkich słowach streścił w czym rzecz. -Zagnieździł się w moim gabinecie, od wczoraj nawiedził mnie cztery razy, chce żebym został jego sługą i grozi śmiercią mojej współlokatorce. Przedstawił mi się, ale nie potrafię powiedzieć jak się nazywa.
Ten który nazywał się Wernyhora, okazał teraz więcej zainteresowania tą sprawą.
- Czy gabinet, którym pracowałeś, przejawiał jakieś podejrzane cechy? Na przykład czy czułeś wcześniej w tym gabinecie cudzą złowrogą obecność? Czy personel zachowywał się dziwnie lub ktoś z niego czuł się gorzej, gdy przechodził koło tego gabinetu?
-Kilka osób mówiło że powietrze jest “ciężkie”, a siostrze Brielle drżała prawa ręka prawie zawsze kiedy tam wchodziła. Nic więcej nie zauważyłem.- odpowiedział były “lekarz”, który do tej pory nie uważał tych symptomów za niepokojące. Szczególnie jakość powietrza miała marginalne znaczenie dla kogoś kto tak jak on nie oddychał.
- To ciekawe, coś w tym może być - stwierdził chłopak bez większych emocji. - Czy znasz więcej szczegółów na temat tego gabinetu? Gdzie znajduje się ten szpital? Czy znasz historię tej placówki?
-Pracuję tam prawie pół roku, nie wiem co działo się wcześniej.- Zafra niestety nie potrafił zaspokoić ciekawości egzorcysty w tej kwestii, mógł za to podać mu adres, co też skwapliwie uczynił.
Chłopak zamknął oczy, jakby zapadł w krótką medytację, po czym orzekł:
- Jeśli będzie możliwość, przejdę się do tego szpitala. Czy coś jeszcze? - spytał poważnym tonem. Najwyraźniej nie tylko Zafara przejawiał nietowarzyskość.
-Tak. Jeśli można wymieńmy się telefonami.- zaproponował czerwonowłosy nie chcąc stracić kontaktu z osobnikiem potencjalnie zdolnym do rozprawienia się z upierdliwym piaskowym dziadkiem.
Wernyhora podał numer telefonu do siebie, zaś wizytówkę Zafary schował do swego ATSa.
- Czy coś jeszcze? - subtelnie dawał do zrozumienia, że musi już wychodzić.
-Nie. Dziękuję.- duch doskonale rozumiał, że już wystarczająco długo zajmował czas swojego rozmówcy, toteż ostatecznie zakończył rozmowę pozwalając mu odejść i wrócić do swoich spraw.
Jegomość skinął głową na pożegnanie, po czym wyruszył w drogę, nie zwracając się więcej w kierunku Zafary. Nie wyglądał na takiego, co uciekał od “opętanego” ducha (!) pustyni. Tymczasem Zafara powrócił do biblioteki, aby studiować dalej księgi. Jego droga skrzyżowała się z drogą tego samego pajączka, którego wcześniej wzrokiem napotkał niegdysiejszy dżin. Ośmionóg szybko czmychnął do kąta ze sztuką przetrwania.
Jak teraz Zafara spojrzał na całość pomieszczenia, to nie tak mało szwendało się w nim istot. Większość stanowili humanoidzi - ciekawe, że wiele istot w Wieży przypominało ludzi. Ciekawe. Zapewne miało to jakiś związek z ergonomią, możliwe że taki właśnie kształt ciała sprawdzał się najlepiej w różnorakich warunkach, był najbardziej uniwersalny, pomyślał przelotnie, zwracając się w stronę kolejnego przejścia pomiędzy regałami. A tam...
Zafarze zdawało się, że u jednego z odwiedzających dostrzegł długi mysi ogon. Postać ta owinięta była w czarny, postrzępiony płaszcz.
Nie myśląc wiele skierował swoje kroki w stronę osoby która mogła być… Nie, Razija nigdy nie lubiła jego płaszcza, dlaczego miałaby nosić podobny? Chociaż kto wie?
Mysie uszka lekko poruszyły się, tak samo również mysi nosek, kiedy ten zarejestrował znajomy “zapach”.
- Zafara? Cześć, co tam? - powitała go znajoma myszka.
Duch pustyni przez chwilę przyswajał obraz jaki ukazał się jego żółtym oczom. Spotkał swoją dawną znajomą z akademii i to gdzie? W bibliotece! Spodziewał się że jeśli to nastąpi, to raczej obok jakiejś przydrożnej budy z frytkami, słodyczami, owocami, lodami... czymkolwiek co mogło zaciekawić wiecznie głodną nowych smakowych wrażeń mysz.
-Cześć.- również się przywitał, prawie uśmiechnął, ale szybko mu przeszło, gdy padło drugie pytanie. Z chęcią odparłby, że wszystko w porządku jak to zwykli robić ludzie, nawet a może zwłaszcza, jeśli nie miało to nic wspólnego z prawdą, nie potrafił jednak kłamać.
-Miło cię widzieć.- dodał zamiast tego i na krótką chwilę objął zwiadowczynię, a potem cofnął się. Podobnie jak kot który źle wymierzył skok udający, że nic podobnego nie miało miejsca Zafara był na tyle przekonujący, by nawet świadkowie zdarzenia uznali, że coś im się przywidziało.
-Widziałem cię na zdjęciu w gazecie. Podobno pojawiliście się znikąd.- podsunął temat do rozmowy, to była jego wersja pytania “co u ciebie?”.
- Nie do końca znikąd - odpowiedziała Razija. - Byliśmy wcześniej na rozpadającym się piętrze, tylko ktoś nas tutaj przeteleportował.
-Aha.- odparł niezbyt elokwentnie duch pustyni, a owa sylaba nie tyczyła się bynajmniej rozpadającego się piętra, po prostu w tym właśnie momencie czerwonowłosy zrozumiał, że czasy akademii minęły bezpowrotnie i nigdy już nie będzie tak jak dawniej.
-Szukasz czegoś konkretnego?- zagadnął wskazując na regały, by uświadomić członkini dawnej drużyny, że ich spotkanie nie stanowi przeszkody w wybieraniu lektury tak jak i wybieranie lektury nie przeszkadza w rozmowie.
- Książek kucharskich - wypaliła Razija. - Co u Ciebie słychać?
-Nadal nie wiem kim jestem, ale przypomnę sobie.- odparł być może nieco nie na temat, zmierzając razem z myszowatą w stronę odpowiedniego działu. Jedzenie nie było czymś na czym się znał albo pasjonował, wiedział jednak, że jego przyjaciółka była tym tematem żywo zainteresowana i najwyraźniej rozwijała swoje kulinarne hobby. Kiedy widzieli się ostatnio po prostu próbowała nowych rzeczy, teraz zapragnęła gotować i to w dodatku poznając wpierw teoretyczne podstawy. Być może właścicielka różowych uszek sama tego nie dostrzegała, ale Zafara widział jak bardzo się zmieniła.
- Podobno za parę tygodni ma być jakiś test. Wiesz coś o nim? - zagadnęła myszka, udając się razem z Zafarą w kierunku działu kulinarnego.
-Za dwa tygodnie, drużynowy, zapisy już trwają. Cztery-sześć osób. Dwieście tysięcy od osoby.- skwapliwie podzielił się tym co wiedział. -Jeśli chcesz mam formularz zgłoszeniowy.- dodał uświadamiając sobie, że zapomniał wyjąć kartki z ATSu i zostawić w mieszkaniu.
- Idziesz może na test? - spytała myszka. - Przydaliby się Inkscape i Daren, acz na drugim piętrze poznałam jeszcze trójkę regularnych. Wydawali się być w porządku. Jeśli znajdziemy jednych lub drugich, moglibyśmy udać się wspólnie na test - zaproponowała.
- Najpierw muszę uporać się z pewnym problemem, jeśli nie zdążę nie pójdę na test.- wyjaśnił zapewne nieco gasząc entuzjazm rozmówczyni.
- Co się stało?
-Pewien starzec koniecznie chce żebym został jego sługą, muszę go eksmitować z mojej głowy.- odpowiedział jakby nie było to nic bardziej poważnego niż wyrzucenie za drzwi gołębia, który wleciał przypadkiem przez okno.
Razija uniosła brewkę ze zdziwieniem, po chwili skinęła głową:
- Dziwne. Chociaż w tej Wieży często zdarzają się dziwne rzeczy. Ciekawe, kto miał powód przyczepić się do ciebie. W takim razie zostaje mi życzyć ci powodzenia.
-Nie wiem kim jest i jeśli tylko się odczepi wcale nie chcę wiedzieć.- przedstawił swój stosunek do sprawy, która jego zdaniem wcale nie była czymś czego chciałby dociekać.-Trzymaj… kciuki.- dodał na zakończenie, tak chyba właśnie się mówiło, chociaż nie miał pojęcia czy akurat Razija znała to powiedzenie.
- Daj znać jak ci się uda - kiedy Razija skinęła po raz kolejny łebkiem, Zafarze wydawało się, że cień myszki w jednym miejscu uformował się w szpikulec, który przebił cienistą głowę zwiadowczyni. Sama posiadaczka długiego ogona wcale tego stanu rzeczy nie zauważyła. - Będę trzymać kciuki, żeby ci się udało wygonić tego natrętnego dziada.
-Mhm… lepiej już pójdę zanim zabierze się za ciebie.- zakończył rozmowę, pomachał przyjaciółce i udał się na zewnątrz, nie chciał żeby Ar Afaz znowu się uaktywnił, i miał okazję do działania.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 03-08-2015 o 17:40.
Agape jest offline