Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2015, 18:13   #30
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Rozmowy z bojową Kicią


Poszukiwanie pracy nie było ani łatwe, ani przyjemne. No może przyjemne trochę było, bo myślało się o tym, ile kasy się zarobi. Ale z pewnością nie było łatwe. Doświadczenie, cała lista umiejętności, z których pewnie nie będzie się i tak korzystać. A to wszystko, by pracować w hurtowni cebuli za marne grosze. To było lekkie przegięcie. Co prawda nie udało mu się znaleźć niczego konkretnego, jeśli chodzi o stałe zatrudnienie, ale kilka zleceń zainteresowało go. I co z tego, że odwalałby za bogate dzieciaki pracę domową. Ważne, że kasa by wpływała. A tamtym i tak wcześniej czy później się dostanie. Może nawet on by w tym pomógł? Chłopak zgłosił się do kilku prostych projektów. Nie było sensu na początek przesadzać ze złożonością. Jak się wkręci, będzie brał trudniejsze i więcej, ale na razie to powinno wystarczyć.


- Cześć Kiciu - odparł dość automatycznie Quen, powracając do pracy… którą zaraz przerwał. Wstał gwałtownie, niemal nie przewracając Nethy, przez chwilę się jej przyglądał z uwagą… po czył objął ją mocno. - Cześć! Martwiłem się o Ciebie. - rzucił już radośniej. - Widziałaś Ty się ostatnio w lustrze? – dodał, puszczając przyjaciółkę. - I już bez kiecki latasz? Nie wstyd Ci?
Netha przytuliła mocno Quena, po czym parsknęła śmiechem:
- A co, przeszkadza Ci to? - i jak niby na złość latarnika, Netha jeszcze bardziej wypięła biust. - Tak, widziałam się w lustrze. Miałam się niby przestraszyć?
- Ja bym się wystraszył. - rzucił z wrednym uśmieszkiem. - Urosło Ci się. I już nie jesteś słodka Kicia. Jesteś drapieżna Kicia. - pokazał jej język. - Ale dalej jesteś Kicia, prawda?
Kicia pomachała łapkami z ostrymi pazurkami i zachichotała:
- Jak miałabym nie być Kicią? - po czym uniosła Quena i zrobiła mu małą karuzelę. - Przecież dalej lubię się bawić! - zapiszczała radośnie.
- A tak tylko pytam. Bo dostałaś trochę dziwnymi rzeczami i bałem się, że coś Ci się stało poważnego. - wyjaśnił latarnik, zupełnie jakby całkowita zmiana wyglądu nie była poważna. - No i siły Ci przybyło.
- Mogło być gorzej, nie sądzisz? A, wiesz, że jest ten… no, jak mu tam było…
- Ano mogło. Na szczęście dalej jesteś naszą Kicią. - odparł Quen. Fakt, że nie mógł koleżance patrzeć w oczy, trochę go niepokoił, ale ważne było, że chociaż psychika jej się nie zmieniła. - Chodzi Ci o Setzera? Tego rankera?
- Hmmm, tak tak, o niego - Kicia potaknęła.
- To chodźmy. Muszę z nim pogadać o tym, co się nam stało. Udało mi się parę szczegółów dowiedzieć i ani trochę mi się nie podobają.
- A co takiego, Quenuś? - spytała z ciekawością. - A co porabialiście, jak ja… mm, spałam?
- Mamy w sobie coś, co pochodzi z przyszłości i pracuje nad tym Jax. Wiem, jak wygląda to, co znajduje się we mnie i prawdopodobnie jedno z tego, co znajduje się w Tobie. No i chyba interesują się nami demony. - odpowiedział na pierwsze pytanie - - Głównie się o Ciebie martwiliśmy. Ale tak na początek to zabiłem dwie osoby w szpitalu i zdemolowałem salę, w której byliśmy. Później kombinowałem jak Ci pomóc się obudzić i zmniejszyć wpływ tego, co masz w sobie. - wyjaśnił Quen tonem, jakby opowiadał o pogodzie. - A no i wkurzałem Ansarę i przeżyłem! - dodał dumnym głosem.
- Właśnie widzę, że jesteś w jednym kawałku - zachichotała Netha. - Ale nie rozumiem… jakie demony i czemu nami?
- Nie wiem jakie demony. A czemu nami… no cóż, pewnie przez to, co w nas zamieszkało. - odpowiedział latarnik - Więcej powinniśmy się do Setzera dowiedzieć.
- A o tym, co ma w nas mieszkać… co o tym wiesz?
- W Tobie podobno znajduje się dwa cosie. Jedno z nich jest częścią broni. Ja mam jej inną część. - Quen przywołał swoją bazę operacyjną i wpuścił do środka dziewczynę. Najpierw pokazał jej rysunek, który wykonał na podstawie spotkania z istotą w jego wnętrzu. - Jest cholernie duże. Nie potrafiłem ogarnąć rozmiarów. - Następnie pokazał jej zdjęcia budynków podobnych do ich lokatora - Nie wiem, gdzie to jest, ale z chęcią bym się dowiedział. Druga istota w Tobie chyba pochodzi od demonów. Ale tego mogę się tylko domyślać na podstawie tego, że nie mogę patrzeć Ci w oczy. - wyjaśnił chłopak. - Mam coś jeszcze, ale z tym lepiej poczekajmy, aż będziemy przy rankerze. Dobra?
Kicia pochmurniała, kiedy Quen powiedział, że nie jest w stanie jej patrzeć w oczy. W milczeniu spoglądała na rysunek.
- Ten Setzer jest u siebie w mieszkaniu - Netha poinformowała o tym Quena. - Jak chcesz, możesz do niego iść.
- To chodź. Ciebie to w końcu też dotyczy. - rzucił szarowłosy, łapiąc dziewczynę za rękę i ciągnąc ją w stronę lokum rankera.


Setzer siedział na jednym z foteli w salonie, gdzie Quen dowiedział się, o co poszło w szpitalu. Conenta w tym pomieszczeniu nie uraczył. W salonie znajdowała się tylko dwójka regularnych, ranker i Sofia, która akurat weszła do środka:
- Dzień dobry, Setzer.
- Witaj Sofio. Cześć młodzi. Widzę, że już wam lepiej. Słyszałem od Sofii, Quen, że miałeś dzisiaj nieco słabszy dzień. Siadajcie - wskazał dłonią na kanapę.
- Nie do końca był to słabszy dzień, a raczej potyczka z pewnym nieproszonym gościem. - wyjaśnił Quen. - Ale udało mi się co nieco dowiedzieć o tym wszystkim, co się wokół nas dzieje. Pokazać Panu?
- Pokaż Quen. Poza tym… jaka potyczka? - Setzer zwęził jedno oko, spoglądając na Quena.
- No może to za duże słowo. Bardziej wymiana zdań. I to bardzo szybka wymiana zdań i dość jednostronna. - szarowłosy ponownie przywołał swoją bazę operacyjną, a raczej jedną z jej ścian, na której był wyświetlacz. - Medytowałem po śniadaniu i odbyłem mentalną podróż w głąb siebie, by znaleźć tą część broni, która we mnie tkwi. I udało mi się. Na drugim poziomie mojej świadomości zobaczyłem coś takiego… - powiedział, wyświetlając odpowiedni rysunek, uzupełniony komentarzami na temat rozmiaru, stanu “zdrowia” i późniejszych wypadków. - To jedyne co udało mi się znaleźć podobnego, ale to są budynki i nie wiem, gdzie one są. - kolejne zdjęcia pojawiły się na monitorze. - Po spotkaniu z moim lokatorem miałem kolejną wizję. Przypomniałem sobie, skąd znałem tego mężczyznę w noktowizorze. To Jax. Poza tym sprawdziłem tego latarnika, którego zabiłem w szpitalu. Okazuje się, że już jakiś czas nie żyje. - następna porcja informacji pojawiła się na ekranach. - I ostatnie czego się dowiedziałem. Netha przygotuj się, bo nie wiem, jak na to zareagujesz. - ostrzegł szarowłosy przed pokazaniem symbolu, który niejaki Łowca Demonów miał na plecach. - Działa to na mnie w podobny sposób co ten niebieskowłosy ze szpitala. Patrzenie w oczy Nethcie podobnie, chociaż słabiej.
Kotołaczce jednak nic się nie działo. Normalnie spoglądała na symbol, bez śladu odrazy. Najwyraźniej na Quena działało to silniej, bo młodemu latarnikowi ten znak kuł w oczy niemal jak drzazga. Setzer również przyglądał się obrazowi i podobnie jak w przypadku Nethy, nie widać było u niego wzdrygnięcia. W kwestii budynków Setzer wypalił:
- One znajdowały się na trzecim piętrze. A to była jedna z aren do testu - odparł, wskazując na budowlę przypominającą rozbudowany atom. - Była dość stara, sam ją jeszcze pamiętam z czasów wspinaczki. Była, bo z tego, co wiem, trzecie piętro rozpadło się jakiś czas temu. Straciliśmy z nim łączność około trzy miesiące temu.
Jeśli chodziło o Jaxa:
- Jaxa pamiętam jako nauczyciela łowców. Nie wyobrażam go sobie w roli jakiegoś wielkiego wynalazcy, jeśli miałbym być szczery. Jego interesowały głównie walki i rankingi. Szukał dla siebie godnego przeciwnika, a nie broni, by takowego przeciwnika pokonać. Jeśli szukałbyś twórcę tej broni, jego bym wykreślił.
W przypadku symbolu, który drażnił Quena, na odpowiedź trzeba było poczekać.
- Nie znam tego symbolu. Nigdy go nie widziałem, poza tym, nie znam się na takich rzeczach - wyznał szczerze. - Musiałbym pogadać na ten temat z osobą bardziej kompetentną w tych sprawach. Mam jednak teorię, która może wyjaśniać, dlaczego ty reagujesz na to tak, a na przykład nie Netha.
- Jax mógł równie dobrze być ochroniarzem. - myślał na głos szarowłosy. - Albo coś zmieniło się przez te 23 lata. Prosiłbym Pana, by porozmawiał z kimś od demonów czy innych tego typu zjawisk. - poprosił Quen. - A co do teorii… Idzie o to, że ona ma w sobie tą drugą substancję, a ja nie? - zgadywał.
- To może być prawdą - Setzer potwierdził pytanie Quena. - Chociaż sam mogę się mylić, jak mówiłem, nie jestem specjalistą od demonologii. Preferuję bardziej fakty niż gdybanie - stwierdził.
- Nim Netha się obudziła, zastanawiałem się nad tym, jak mogę jej pomóc. Doszedłem do wniosku, że może dałoby się jakoś tę część z niej wyciągnąć, poprzez połączenie tego z częścią, która jest we mnie. Ale teraz nie ma to sensu i mogłoby pewnie jeszcze zaszkodzić. - wyjaśnił latarnik. - A i jeszcze jedno pytanie. Jest sens zbierać na test za dwa tygodnie, czy tak szybko stąd nie wyjdziemy?
- Nie sądzę też, by to zadziałało, inaczej można byłoby się tego pozbyć z was wcześniej - zauważył. - Szczerze, nie sądzę, że jest duża szansa na to, abyś na ten test sam z siebie uzbierał. Owszem, od czasu do czasu są organizowane turnieje, na których regularni mogą zarobić sporo kredytów, ale nie sądzę, by nawet Ansara miała szansę dobić się do jednej szesnastej finałów. To już wysoka liga, młody.
- Znalazłem trochę zdalnej roboty. Jakbym się sprężył, może bym uzbierał, chociaż wątpię, czy dla całej trójki dałbym radę. Ale bardziej szło mi o to, czy bezpiecznie będzie brać teraz udział w teście. Nie wiem, czy nie spotkam jakiegoś demona i moc znowu się nie obudzi. A lepiej jej nie pokazywać zbyt dużej widowni. Starczy tyle kłopotów ile mamy.
- Proszę pana, ale nie możemy też u pana siedzieć przez całą wieczność - Netha odezwała się, dotychczas słuchając rozmowy. - My musimy udać się na górę, a pan nie może też nas utrzymywać. Uważam, że lepiej będzie, jak będziemy mogli pracować choćby zdalnie albo u pana, jeśli już nie możemy stąd wychodzić - zgodziła się z Quenem.
- Jeśli przybyliście do Wieży, to powinniście również zdać sobie sprawę z tego, że wspinaczka to bardziej… wolna amerykanka - Setzer szukał przez chwilę właściwego określenia. - Nie rozdaje się tu czerwonych kartek ani żółtych, ani nie dyskwalifikuje za faule. Istoty na testach często giną, nieważne, jakimi są regularnymi. Nikt ci nie zagwarantuje, że nawet jak zrezygnujesz ze wspinaczki, to będziesz całkowicie bezpieczny - zauważył. - Dlatego lepiej by było, byście jednak szli na testy, póki możecie, i dostali się na górę jak najszybciej. Może jak nie rankerzy wam pomogą, to bóg - poradził. - Poza tym wyższe piętra są lepiej wyposażone w wiedzę niż niższe piętra.
Po chwili dodał: - Odnośnie pracy, musicie sobie na razie poszukać zdalnej pracy.
- Czy nasze rzeczy już przyjechały? - zapytał Quen. - Skoro mamy iść na test to musimy też trenować, a moje kusze to jak na razie jedyny sposób na zadanie komuś obrażeń. - wyjaśnił chłopak. - A czy rozmawiał Pan z tą osobą od duchów, o której wczoraj rozmawialiśmy?
- Tak, wasze rzeczy już są, właśnie je wniosłem - Setzer wskazał na białe pudełka, podpisane: Ansara, Netha, Quen. - Chyba miałeś sprecyzować, jakie masz wytyczne odnośnie trenerów do spraw duchów.
- Och tak. Całkowicie wyleciało mi to z głowy. Chciałbym wiedzieć jak rozwijać swojego ducha i skąd mogę brać dla niego kolejne pierścienie.
- Jak już powiedziałem, duchy to nie moja specjalność. Znałem kilku rankerów, co się w tym specjalizowało. Wiem, że jeden nie żyje, a paru jest wysoko w Wieży i dawno z nimi się nie kontaktowałem. Nie znam ich dokładniejszej lokalizacji, przykro mi. Może moja znajoma kogoś będzie znała, ale dopiero jutro się spytam.
- Mhm. Rozumiem. Jeszcze jedno pytanie. Jest tutaj gdzieś miejsce, gdzie mógłbym spokojnie postrzelać z kuszy, nie martwiąc się, że coś zepsuję lub uszkodzę?
- Powinienem mieć tarcze do treningu - odparł Setzer, zaś Netha bez pardonu podeszła do pudełek przywiezionych przez rankera, a Sofia odprowadziła dziewczynę do części wynajmowanej przez regularnych. - Możesz postrzelać w ogrodzie.


- A kiedy będę mógł odzyskać latarnie? I czy zna Pan jakiegoś dobrego sprzedawcę latarnii, który mógłby wsadzić parę bajerów do latarni klasy E?
- Mogę ci je oddać - Setzer zgodził się. Pstryknął palcami, a na kolanach Quena pojawiły się dwa czarne sześciany. - A czego potrzebujesz do tych latarni?
- Zastanawiam się między czymś, co zwiększyłoby możliwości Offensive Formation, a czymś, co zwiększyłoby możliwości skanowania. Nie wiem, co bardziej mi się przyda w czasie testu.
- Z testami bywa różnie. Najlepiej opanować do mistrzostwa to, co się umie - stwierdził Setzer. - A w czym czujesz się najlepszy?
- Zdobywanie informacji. Jednak uważam, że latarnik, który potrzebuje innych do ochrony to zły latarnik. - odparł Quen.
- Latarnik powinien się umieć bronić, to prawda. Ale powinien przede wszystkim umieć korzystać z tego, co ma. Na przykład... - Setzer lekko skinął palcem, a wokół Quena zaczęło latać kilkanaście latarenek, które na moment utworzyły tarczę z shinso. - z latarni - bardziej się rozleniwił w fotelu. - Nie prawda, że latarnik, który potrzebuje innych do ochrony, to zły latarnik.
- No tak, tylko moje zdolności w opanowywaniu nowych technik latarników są mocno ograniczone, więc skupiłem się na pozyskiwaniu i przekazywaniu informacji. W innych dziedzinach dopiero raczkuję. - odparł latarnik - Dlatego potrzebuję czegoś, co pomogłoby mi w razie problemów.
- Teraz odzyskałeś swoje latarnie, więc możesz ćwiczyć. Z tego, co mówiłeś, jesteś dobry w zbieraniu informacji, więc skup się na umiejętnościach, które rozszerzą twoje możliwości w zbieraniu i przekazywaniu informacji. W razie czego mogę za pewną opłatą ulepszyć latarnie, które masz, albo zdobyć odpowiednią do tego latarnię, również za opłatą.
- Co będzie Pan w stanie załatwić za 15 tysięcy kredytów? - zapytał Quen, odejmując od stanu swojego konta pieniądze potrzebne na przeżycie.
- Specjalistyczną latarnię klasy E, aczkolwiek mogę pożyczyć kilku tysięcy kredytów i załatwić ci takową latarnię klasy D.
- Nie potrafię posługiwać się latarniami wyższej klasy niż E. - odparł szczerze szarowłosy.
- A jakby tak rozłożyć tę kwotę po równo na trzy latarnie, to jaki miałbym wybór?

- Mógłbym nabyć trzecią latarnię klasy E i tę trójkę latarni nieco ulepszyć.
- Tak byłoby chyba lepiej. Nie ryzykowałbym wtedy, że stracę tą ulepszoną. - powiedział Quen. - To proszę o kupno trzeciej i ulepszenie wszystkich. - Quen zbliżył się do swojego pudła. - Czy z Nethą wszystko w porządku? - zapytał nagle. - I nie chodzi mi o wygląd.
- Nie spieszyłbym się z wydawaniem osądu - Setzer orzekł poważniejszym tonem kwestie stanu Nethy. - Obawiam się, że nie tylko wygląd mógł się zmienić. Na szczęście zdaje się, nie jest tak źle. Mogło potoczyć się gorzej. Co do latarni - trzecia latarnia może przyjść dopiero jutro.
- Będę miał na nią oko. - zapewnił Quen. - W takim razie na razie będę ćwiczyć bez latarnii. – dodał, wyjmując z pudła swoje kusze i deskorolkę. Zawiesił je na plecach, a samemu wziął pudło i ruszył do wyjścia. - Proszę pamiętać o rozmowie w sprawie duchów i demonów. I dziękuję za pomoc. Do widzenia. - pożegnał się, opuszczając pomieszczenie.
- A, Quen, jeszcze jedno - ranker zatrzymał jeszcze na chwilę młodego latarnika.
- Tak? - Quen stanął w pół kroku.
- Oprócz tego, żebyś uważał na Nethę… uważaj też na siebie. Najlepiej, na wszelki wypadek, nie “chodź” do tej broni, staraj się z nią nawiązywać jak najmniej kontaktu i nie używać jej mocy, póki nie zajdzie ostateczna potrzeba - ostrzegł do na koniec. - Nie znam jeszcze dokładniej wszystkich efektów, jakie może na ciebie wywrzeć, ale z tego, co opowiadała mi Sofia, o mały włos nie zszedłeś.
- Byłbym zapomniał. Zanim o mały włos nie zszedłem, między wymiotowaniem a wizją mój wygląd się zmienił. Tak dokładniej to kolory. - powiedział szarowłosy, przypominając sobie ten, zapewne ważny fakt.
- To mógł być jeden ze skutków ubocznych. Wygląda na to, że broń do peawnego stopnia adaptuje twoje ciało pod siebie. Czym bardziej wchodzisz w kontakt z tą bronią, tym bardziej w ciebie ingeruje, a ty w nią.
- To pewnie przez to, że wymieniliśmy się shinso, gdy u niej byłem. Dobra, zapamiętam, żeby do niej nie chodzić bez wyraźnej potrzeby. A mocą i tak na razie się ze mną nie dzieli, więc pewnie zrobi, to gdy będę musiał ich użyć.
- Na razie tyle chciałem ci przekazać. Idź odpocząć - powiedziawszy to, ranker przywołał do siebie bazę operacyjną i zaczął przy niej pracować.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.

Ostatnio edytowane przez Karmazyn : 05-08-2015 o 09:10.
Karmazyn jest offline