Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2015, 21:15   #56
Okaryna
 
Okaryna's Avatar
 
Reputacja: 1 Okaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputację
Rosjanin przez chwile nie wiedział czy to co przed sobą widzi to jakiś głupi żart czy jednak prawda, ale szybko po reakcji Arthura wywnioskował, że niestety, ale pająk był najprawdziwszy z prawdziwych. Co za pieprzone bydle! Nie miał zamiaru się poruszać, nie chciał ściągnąć na siebie agresji pajęczaka. Może jak będzie udawał drzewko to sobie pójdzie..?
Arnif schował się za drzewo znieruchomiał. To samo stało się z Arthurem. Tylko sęk w tym, że wilkołak stał niemal na wprost gigantycznego pająka.
Olbrzymi stawonóg ruszył się i kilkoma krokami stanął niemal twarzą w twarz z wilkołakiem. Ten jednak nadal był jak sparaliżowany.
- Odehhjdzhhcie - wysyczał pająk. Jego mowa była trudna do rozumienia, ale najważniejsze było to, że przynajmniej na razie nie przejawiał agresywnych zachowań.
Zgłupiał na chwilę, to to bydle było rozumne?! W życiu nie widział czegoś podobnego do gigantycznego gadającego pająka. Poruszył się wychodząc ze swojego ukrycia. Co też Arthur robił? stał jak kołek i niemal obśliniał się z pajęczakiem. Chwilę się zastanawiał, skoro stworzenie nie przejawiało żadnej agresji to może uda się z nim jakoś dogadać?
- Odejdziemy jak zechcesz powiedzieć czego tak skrupulatnie pilnujesz. - odezwał się na moment ignorując to, że w ogóle skąd na wyspie pojawił się ogromny pająk?
Pająk w odpowiedzi uniósł tylko jedno ze swoich odnóży i przybliżył je do wciąż nieruchomego wilkołaka.
- Odehhjdzhhcie - powtórzył.
To nie była odpowiedź na pytanie, a Arthur w żaden sposób nie ułatwiał mu niczego swoim staniem jak debil. Odepchnął więc nieco wilkołaka, aby się nie plątał pod odnóżami pająka.
- To nie jest odpowiedź.
Żuwaczki pająka poruszyły się gwałtownie i bardzo szybko. Jego odwłok poruszył się do przodu. Stawonóg wyglądał, jakby się szykował do ataku.
Oho! Pająk chyba się obraził za domaganie się odpowiedzi. To na pewno była pani pająk. Tylko baby tak reagowały kiedy nie chciały, aby drążyć temat. Odsunął się odruchowo o krok w tył.
- No już. Odejdziemy. Nie musisz nas zjadać - powiedział spokojnie. Szczególnie, że Arthur dalej był poza światem. Szok mu na mózg się rzucił czy co?
- Ale jednak łatwiej kogoś trzymać na odległość jak mu się powie w czym rzecz, co nie?
Po dość długiej walce wewnętrznej Arthurowi udało się opanować fale szaleńczej furii próbującej wyjść ze swego więzienia. Nie ułatwiało mu tego fakt, że jedno z włochatych odnóży miał niemal przed twarzą. Wilk wewnątrz wciąż wrzeszczał by zaatakować to wielkie monstrum bo przecież coś takiego istnieć nie może. Równie sprzeczne wydawały się odczucia garou, bo z jednej strony wiedział że ma do czynienia z istotą jego pokroju, a z drugiej nie był do końca pewny, czy nie jest to przypadkiem afort Tkaczki. W końcu jednak zebrał się w sobie wypuszczając powoli powietrze i uspakajając się.
- Już sobie idziemy, wskaż nam najkrótszą drogę poza twoje terytorium. Musimy jednak dostać się do jaskiń położonych w centrum wyspy. Skąd jednak tu się wziąłeś - spytał na koniec garou bo przecież obiegał wyspę przez niemal cały miesiąc i nie spotkał ani razu tego stworzenia. - I czy to nadal jest Oak Island? - Wilkołak zrobił ostrożny krok w tył nie spuszczając oka z terytorialnych zażaleń pająkowatego.
Tyradę i serię pytań wilkołaka zakończył wściekły pisk, ale o dziwo to nie on tak jęczał. Gdzieś w pobliżu ktoś darł się wniebogłosy. Nie trudno było się domyśleć, że to Skowyt tak zawodzi. Jego krzyk, trudno było pomylić z czymkolwiek innym.
Pająk podkurczył odnóża i jakby nasłuchiwał. W końcu odwrócił się i ruszył w kierunku krzyku.
No co jak co, ale tego się nie spodziewał. Dokąd ten stawonóg się niby wybierał?!
- Co tu się odpierdala? - mruknął sam do siebie.

A chwile po tym jak pająk zniknął mu z oczu usłyszał rozdzierający krzyk Mohini. Mina od razu mu zrzedła. No tak, czego mógł się spodziewać? Przecież oczywistym było, że źródłem zawodzenia był Kojot, a że Hinduska za cel obrała sobie opiekę nad futrzakiem to na pewno była z nim.. a teraz także i z pająkiem.
Niewiele myśląc, tak po prawdzie w ogóle, ruszył za źródłem hałasu. Stwór nie wydawał się być nadto agresywny, ale znając tą dwójkę to go czymś wkurzą i tyle z tego będzie.
 
__________________
Once upon a time...

Ostatnio edytowane przez Okaryna : 04-08-2015 o 21:18.
Okaryna jest offline