Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2015, 21:27   #57
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
- Myśliwy czy sęp będzie dziś mym gospodarzem? - Stefan przywitał Luciusa wychodząc zza drzewa, nie miał zresztą wątpliwości, że świr wiedział już o jego obecności. - Widzę, że twoja uczta jest znacznie obfitsza niż nasze.
Malkavianin się odwrócił. Jego usta były ubabrane krwią. Uśmiechnął się szeroko, obnażając przy tym kły.
- A czy to ładnie tak kogoś od tylca zachodzić? I jeszcze posiłek przerywać? Co za zwyczaje, psia mać?
- A czy to ładnie z pełnymi ustami mówić? - Odwdzięczył się złośliwością Tremere - Zwłaszcza gdy usta pełne takiej piękności. - Dokończył smutnym głosem.
- Nie bądź taki wyszczekany, bo ciebie wezmę na deser, grajku.
- To miło iż uważasz mnie za deser po takim posiłku, znaczy, że jestem słodszy? - Zaśmiał się, czyżby szaleństwo było zaraźliwe? - Dobrze, już dobrze, przepraszam za to. Jestem trochę podenerwowany, jak chyba my wszyscy. Bojan przesyła pozdrowienia. - Wyciągnął w stronę malkavianina dłoń w której trzymał list.
Lucius już chciał coś odwarknąć, ale gest i słowa Stefana zmieniły jego postawę. Otarł usta w rękaw i przybrał niemal grobową minę. Bez słowa zabrał list i natychmiast go odpieczętował. Szybko przeleciał wzrokiem, aby po chwili wyciągnąć z kieszeni zapalniczkę. Była to benzynowa, metalowa zapalniczka z jakimś grawerem. Stefan nie zdążył zauważyć, co to było, gdyż Malkavianin odpalił ją bardzo szybko. Jasny płomień pojawił się w jego rękach, a Stefan instynktownie się cofnął. Na Luciusie ogień, zdawało się nie robił żadnego wrażenie. Wampir przyłożył płomień do listu, a ten zaczął płonąć powoli.
- Chcesz to się częstuj - powiedział całkowicie swobodnym tonem Lucius - Coś jeszcze może wysiorbiesz, he he.
- To miłe ale jestem już po śniadaniu, choć pewnie nie tak wyszukanym.
- Bojan chce byśmy poszukali niedźwiedzia. Ja jednak myślę, że skurwiel uciekł przed tym - wampir powiódł ręką wokół nich - do tej ich pieprzonej Umbry. Chuj go wie, co grubas kombinuje.
- Źle wróży kiedy coś takiego mówi jeden z was. - Stefan nie ukrywał, że przeszedł go zimny dreszcz kiedy tylko usłyszał, że nawet Lucius nie jest w stanie przejrzeć zamiarów Walthera. - No ale jeśli jest jak mówisz i uciekł tam, to potrzebujemy kogoś kto zna się na tych sprawach przynajmniej równie dobrze jak puchatek.
- Taaaa….. hmmmm….. mówisz o złych wróżbach, a ja mówię, że to nie wróżby a rzeczywistość o ile tak to można nazwać - znowu powiódł ręką wokół - To jakaś grubsza afera. Bojan mówił, że miś coś nas kręci, ale to… nuż kurwa. Jeśli to jego sprawka, to niekiepski gość. To ma jednak jakieś drugie, trzecie, a może i czwarte dno. Widziałeś mgłę? - zapytał Lucius - Pajęcze sieci? I ten cholerny chłód? Kurwa, nie żyje od prawie stu lat, a zimno mi jak skurwysyn.
- Taaa…. w dodatku coś dziwnego się ze wszystkimi dzieje, jakby każdy mówił obcym dla innych językiem. Wszyscy się o wszystko podejrzewają, choć to akurat normalne ale tym razem przeszkadza to we współpracy. - Stefan starał się uważnie obserwować Luciusa kiedy o tym wspominał. - Potrzebujesz coś stąd? Im szybciej wrócimy tym większe szanse, że nasz kojot rozwieje trochę mgły swoim językiem. .
- Pieprzę tego sierściucha. Bojan z tego, co wiem też. Choć może się okazać, że ten pies będzie nam potrzebny. Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? - zapytał Lucius, a pytanie brzmiało, jakby zapraszał go na randkę do kina.
- Miałem a mgła sprawia, że mam ochotę je przyspieszyć. No chyba, że wiesz co u Fellicy.
Malkavianin przez chwilę milczał, jakby o czymś intensywnie myślał. Patrzył się w niebo i nasłuchiwał.
- Spójrz - powiedział i wskazał palcem coś na niebie.
Gdy Stefan spojrzał we wskazanym kierunku zobaczył krążące nad nimi trzy kruki,
- Coś tu śmierdzi! - burknął wampir - Jak chcesz iść na randkę, to cię nie zatrzymuję. Do zobaczenia, o ile będzie nam dane.
- Chcę czy nie, to nie ma znaczenia. Nie zostawię nikogo z naszych. Nie ma nas aż tak wielu byśmy mogli sobie pozwolić na stratę.
- O mnie się nie martw hommie. Ja dam sobie radę. Idź na randkę, a jak Bóg da to się zobaczymy przed północą - Malkavianin przy tych słowach odsunął rękaw na nadgarstku i postawił na nim wskazujący palec drugiej ręki, jakby chciał sprawdzić godzinę na zegarze słonecznym - O ile czas tu jeszcze jakoś płynie, w miarę normalnie. Na razie. - Malkavianin machnął dłonią na pożegnanie i ruszył przed siebie.
Stefan popatrzył chwilę za Luciusem, potem potrząsnął głową jakby chciał się obudzić, westchnął i ruszył w stronę brzegu gdzie ostatniej nocy łapał posiłek.
Kliknij w miniaturkę
Wynurzając się z jeziora Stefan usłyszał dziki wrzask a po chwili znacznie cichszy lecz ciągle słyszalny drugi. Najgorsze jednak było to, że oba brzmiały bardzo znajomo.
- I szlag trafił cichy zwiad. - Wampir ukrył twarz w dłoniach. Rozważał chwilę czy nie powinien pozwolić aby sami sobie radzili z konsekwencjami. Lecz jeśli coś ich naprawdę dorwie? Jeśli zginą? Na to stanowczo nie mógł się zgodzić. Już wystarczy, że stracił Monicę i Michaela (przynajmniej jeśli wierzyć słowom Arinfa). Ruszył w kierunku krzyków, nie chciał tracić kolejnych towarzyszy. Nawet jeśli nie pochwalali by jego czynów. Trudno, wszystko co robił robił dla ich dobra, szkoda, że nikt nigdy nie potrafił tego zrozumieć nim było za późno.
 
Googolplex jest offline