Kiedy Skowyt przestał wyć zakaszlał i poklepał się otwartą dłonią w pierś. Zdał sobie sprawę, że ostatnio wyszedł z wprawy i, aż rozbolało go gardło. Zacharczał więc zbierając ślinę i splunął gdzieś w bok, a potem, wyciągnął ze swojego plecaka nóż myśliwski. - Tacy z nich przyjaciele… Zaufaj im, a oni ukradną ci zapalniczkę… I jak ja mam przez to teraz przejść? - Nuwisza bez przekonania ciął ostrzem jedną z pomniejszych pajęczyn, sprawdzając w jakim stopniu ostrze się od tego ubrudzi, i czy da sobie radę w ten sposób wyciąć prowizoryczny tunel. - Jeszcze mnie samego zostawiła… w ciemnym lesie… - Warknął i zamilkł zdając sobie sprawę, że mówi do siebie na głos. Potem ciachnął pajęczyny uzbrojoną w nóż łapą jeszcze kilka razy. Kiedy usłyszał krzyki nadbiegającej wampirzycy przestał ciąć pajęczynę, i nasłuchując, czujnie odwrócił się w stronę z której się zbliżała. Nie do końca rozumiał co jej się stało, dopiero co go okradła i uciekła, po chwili jednak wracała. |