Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2015, 17:09   #47
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Lantana odkleiła się od Azjatki i postąpiwszy do przodu ujęła jego dłoń.
- Możesz więcej...znasz się na samochodach. Potrafiłbyś odpalić jeden ze stojących w okolicy wózków? Prosimy Fernando...powiedz, gdybyś wiedział że twoi najbliżsi mogą potrzebować pomocy i są w niebezpieczeństwie...a ty nic nie zrobiłeś. Jak byś się czuł? Nie możemy sobie znaleźć miejsca i zaraz zwariujemy...pomóż nam, proszę. Tylko ty możesz to zrobić - ścisnęła mocniej kończynę Meksa, rzucając mu spojrzenie jakie podpatrzyła u pewnego kota z filmu Shrek.

-To nie jest takie proste.- jęknął cicho mężczyzna próbując się uwolnić od spojrzenia Tary. -Mogę tylko te stare niezabezpieczone nowymi alarmami i to… nie jest włamanie.
Odetchnął głęboko dodając.-Musiałbym przewiercić stacyjkę i odpalić kable. Mógłbym raz uruchomić i… to nie byłby sprawny samochód. Owszem ruszyłby, ale jakbyście nim stanęły to nie uruchomiłybyście go ponownie. Naraziłbym was na niebezpieczeństwo. Nie mogę…
- Sam powiedziałeś że świat oszalał… a to jest stan wyższej konieczności - ruda nie nadawała za wygraną, nadając wypowiedzi dramatycznego tonu - Bardziej narażone będziemy jeśli całą drogę zaplanujemy przebyć na piechotę. Mówisz, że możesz go odpalić...w takim razie nie będziemy gasić silnika. Chcemy dojechać do domu, prosto do domu. Darujemy sobie zakupy i spa… ale to kawał drogi. Jeśli pomożesz, uratujesz nam życie a my… - spuściła niewinnie wzrok i zerknęła szybko na Japonkę - My jakoś się odwdzięczymy…
-Ale przecież możecie poczekać tutaj i być bardziej bezpieczne. Kryzys szybko minie i tak jak pomożecie swym rodzinom… narażając się?- dukał Fernando, a Aiko podeszła do niego od tyłu i bezczelnie chwyciła za pośladki.- Co z ciebie za mężczyzna, skoro nie potrafisz docenić kobiecej wdzięczności.
- Ale o czym wy mówicie. Poza tym Hulio zabronił…- jęknął zaskoczony tych chwytem Fernando.

-Hulio nie chce żebyście uszczuplali własne zapasy i rozumiemy to doskonale. - Lantana uniosła rękę i przejechała palcami po torsie chłopaka, zaczynając na wysokości pępka i kończąc przy szyi - Nie chcemy zabierać wam zapasów broni, jedzenia czy leków...to tylko jeden, randomowy samochód, który i tak się wam nie przyda. Macie masę innych… a podróże o tej porze roku są szkodliwe…

-Ale to wymaga dostania się na niepewne tereny. To jest ryzykowne dla mnie. Nie mogę ukraść bryki z najbliższej okolicy.-jęknął chłopak czując się osaczony przez dwie ponętne kobiety.-Sama wyprawa po samochód może być groźna. Lepiej, żebyście zostały tutaj.

- Przecież nie będziesz sam, idziemy z tobą. Mamy broń, a Aiko strzela lepiej niż Wasilij Zajcew - Lantana stanęła na palcach i dokończyła szepcząc mu do ucha - A palce ma jeszcze sprawniejsze.

- Ale Hulio powiedział… - jęknął biedak próbując się zdobyć na opór. Jednak ciekawość zwyciężyła.- A co chodzi z tymi palcami ?
Japonka zaś w ramach demonstracji, sięgnęła palcami po zapięcie jego paska i zabrała się za rozpinanie mu spodnie, jednocześnie tuląc się do jego pleców piersiach. I spoglądając rozpalonym i łobuzerskim wzrokiem wprost w oczy Tary.

-Hulio nie musi wiedzieć. Zobaczysz, załatwimy wszystko raz dwa i nawet się nie zorientuje - ujęła jego twarz w dłonie i dorzuciła ochryple - Potrafimy się odwdzięczyć za okazane serce i dobroć

- Ale…Fernando próbował jeszcze zachować resztki rozsądku, ale dłoń Aiko wślizgnęła się mu pod spodnie i zapewne uchwyciła coś ciekawego, bo zaczęła się powoli poruszać. A z ust młodziana wydobył się cichy jęk przez zaciśnięte zęby. Jego oddech przyspieszył. A Aiko… uśmiechnęła się z satysfakcją.

-Nie ma żadnego “ale”- Tara bez ceregieli złapała za dolną krawędź jego koszulki i zdecydowanym szarpnięciem podciągnęła ją ku górze - Nie podobamy ci się?

Fernando zaprzeczył ruchem głowy, a jego dłonie spoczęły na piersiach Tary. Zacisnęły się na nich drapieżnie i zaczęły masować je dość gwałtownie i mocno. Japonka patrzyła na to z uśmiechem i z zaintrygowaniem i wymruczała coś pod nosem… ale Tara nie dosłyszała jej słów podziwiając muskulaturę młodzika, pokrytą kropelkami potu.

Uśmiechnęła się z satysfakcją. Chłopak może i nie był w jej typie, ale jego osoba nie godziła w zmysł estetyki i dobrego smaku. Zawsze mogło być gorzej...a w życiu trzeba robić dobrą minę do złej gry, Choć czy dało się ją nazwać złą?
-Którędy do sypialni?- wydyszała, klepnięciem w pierś zmusiła by Latynos cofnął się do tyłu i podążyła za nim - Nie wypada kazać damom czekać, prawda?

Aiko wysunęła tymczasem dłoń i odkleiła się od pleców ich przyszłego kochanka, gdy ten drżącą dłonią wskazał przejście z koralikami.- Tam.
I podążył pierwszy, a Japonka przytuliła się do Tary mrucząc.-Nie jest źle, jeśli chodzi o sprzęt.

- Nie jest źle jak na standardy azjatyckie czy amerykańskie?- Lantana szepnęła z rozbawieniem.

-Do Afryki daleko, ale w Azji.. to już robi furorę.- mruknęła Aiko.
Za kotarą z koralików, była prosta sypialnie z prostym metalowym łóżkiem, za to dużym i okrytym mnóstwem patchworkowych koców. Była też szafa na ubrania i stary odtwarzacz kaset magnetofonowych. Pokój przypominał typową męską kawalerkę, pod tym względem że był nieco zagracony i zabałaganiony, ale poza rozrzuconymi przedmiotami było tu w miarę czysto.

Lantana nie bawiąc się w uprzejmości i komplementy na temat względnie utrzymanej czystości oraz braku pleśni w kątach pomieszczenia, bez słowa zaczęła się rozbierać. Zaczęła od spodni, a rozpinając je cały czas gapiła się na faceta z szerokim, zębatym uśmiechem nie schodzącym z twarzy.

Aiko uznała, że jednak trzeba dodać ikry temu przedstawieniu, bowiem zaszła Tarę od tyłu i pochwyciwszy za piersi rudej zaczęła je jedną dłonią pieścić, drugą podciągać jej bluzkę. Po czym zwróciła się do chłopaka.-Co stoisz jak kołek zajmij się koleżanką, choć tu bliżej.
Postąpił do przody nadal nie wiedząc co robić, podczas gdy Aiko całowała szyję Lantany na jego oczach.
Ruda przymknęła oczy i przekrzywiła kark, ułatwiając Japonce zabiegi. Prężyła się pod jej dotykiem, zaczęła szybciej też oddychać. Jedną ręką nakryła drobną dłoń na swoim biuście, drugą wyciągnęła zapraszająco, kiwając na Latynosa palcem.

-Chyba go zatkało…-mruknęła zmysłowo Aiko wodząc pieszczotliwie językiem po szyi rudę… odsłoniła już brzuch Tary, masując mocnymi ruchami dłoni pierś, mając ową dłoń uwięzioną pod palcami Lantany i poddając się jej dotykowi. Zaś Fernando podszedł bliżej nie bardzo wiedząc co zrobić… pochwycony w pułapkę tego widoku, jaki stanowiły dwie pieszczące się kobiety.
- Chyba potrzebuje wskazówek na rozruszanie.- westchnęła Japonka, widząc porażkę młodego potomka narodu don Juana.-Mam wrażenie, że Hulio nie byłby taki ospały.

Przypomniały się jej wynurzenia Gregorego na temat męskich fantazji z dwiema kobietami w roli głównej. Co prawda ani ona, ani Aiko nie były blondynkami, ale z braku laku z życia winno się brać to, co ono nam proponuje.
- Myślisz, że z automatu nadziałby którąś z nas na swoją maczetę? - podłapała dowcip, mrucząc cicho pod nosem. Obróciła głowę i zostawiła na ustach przyjaciółki przelotny pocałunek. Zaraz odkleiła ją od siebie i postąpiła dwa kroki do przodu, z pytającą miną przyklejoną do twarzy.
- Nie gryziemy, ani nie plujemy kwasem. Dziś nie środa - rozłożyła zapraszająco ramiona - Nie musisz się bać. My też jesteśmy...miłe. Prawda, Aiko?

-Mów za siebie… ja jestem ostra i lubię drapieżniki.- mruknęła Aiko powoli podwijając bluzkę i ściągając ją przez głowę.-No co… Fernando. Masz dwie napalone laski w sypialni… chyba nie chcesz dać plamy, co?
Nie chciał… ugodzony w męską dumę, młodzik zerkając na obie kobiety pospiesznie zsunął spodnie, odsłaniając slipki, z zawartością już w pozycji bojowej. Przybliżył się do Tary pochwycił ją w pasie i zaczął całować, jedną dłonią masują jej pupę, drugą sięgając pod bluzkę i zaciskając dłoń na piersi rudej wraz z biustonoszem. Aiko chichocząc głośno obeszła całującą się parę, by przy okazji zsunąć, to z Tary to z niego, bieliznę z ich pośladków, każdy taki sukces oznajmiając głośnym klapsem na goły zadek. Lantana nie bawiła się w uprzejmości, czułości i cała resztę romantycznych pierdół. Stanowczym gestem odepchnęła od siebie większe ciało, przewracając je na łóżko. Uwolniona od bliskości dokończyła zrzucanie ciuchów i biorąc się pod boki podziwiała przygodnego kochanka. Tak...był w idealnej pozycji. Niewiele myśląc wskoczyła na łóżko, przykrywając swoim ciałem jego ciało.
-Aiko, kolega nam stygnie - zaśmiała się i przywarła ustami do jego ust. Dłonie oparła o szeroką klatkę piersiową, wbijając paznokcie w rozgrzaną skórę.

-Nie na długo…-zwinne paluszki Japonki pochwyciły dumę przypadkowego kochanka i wprowadziły ją do jaskini rozkoszy Tary. Po czym Lantana oprócz znanej sobie obecności mężczyzny między udami, poczuła… zwinny języczek Aiko urządzający sobie czubkiem wycieczki po jej pośladkach i pomiędzy nimi. Czyżby… trójkąciki właśnie takie były?
Sam młodziki jęknął i próbował poruszać biodrami, a komentarz Aiko.-Ma twarde i zgrabne uda. I te no… spore cojones. Kto by pomyślał?
Świadczył o tym gdzie były teraz zwinne paluszki Japonki.
Było...ciekawie. Lantana nigdy wcześniej nie zabawiała się w podobnej konstelacji, do tego wybitnie międzynarodowej. Przycisnęła uda do boków chłopaka i bez marnowania czasu zaczęła go ostro ujeżdżać, zupełnie jak swego czasu Gregorego, gdzieś na maszynie xero w budynku giełdy papierów wartościowych. Buszująca na tyłach Azjatka nakręcała ją z każdą kolejną sekundą coraz mocniej. Jej zabiegi, delikatne, niby przypadkowe muskaniu i ciepły śliski język doprowadzały zmysły do szału. Ta apokalipsa nie była aż taka tragiczna, a skoro miały zostać rozerwane na strzępy gdzieś w drodze do domu, co im szkodziło wcześniej się porządnie zabawić? Wyrzutów sumienia i kaca moralnego pewnie nie dożyją...problem rozwiązany.
Tym bardziej, że Fernando nie był chłopakiem Lilly… o Boże.. Lilly łaziła na imprezy z Aiko! Tara przez chwilę się zastanawiała, w co takiego ta szalona i pozbawiona moralnego kodeksu zachodu Azjatka wciągała jej kuzynkę. Przez chwilę tylko, błądzący po jej pupie języczek kochanki nie pozwalał się skoncentrować na niczym innym dłużej niż sekundę. Gwałtowne ruchy ciała Tary doprowadzały kochanka do drżenie i eksplozji zbliżającej się wielkimi krokami. Czuła tego i pragnęła… ale też nie chciałaby to się skończyło, aż tak szybko. Języczek Azjatki nie tylko w mowie był zwinny i drapieżny.
Nagły wybuch kochanka, przeszedł eksplozją doznań przez całe ciało Tary.
Pierwszą część planu wykonały, a zabawa jeszcze się nie skończyła. Facet albo był porządnie wyposzczony, albo w owych męskich fantazjach znajdowało się spore ziarno prawdy. Tara uśmiechnęła się do niego, całując w spocone czoło. Bez słowa stoczyła się z niego, robiąc miejsce drugiej kobiecie. Jej ręce powędrowały do jej piersi, pochyliła się nad nimi i uwięziła lewy sutek pomiędzy wargami, przygryzając i ssąc deliaktnie. Lubiła cycki - akurat tyle miała z Fernando wspólnego.

Aiko usadowiła się wygodnie na palu rozkoszy, siadając w postawie wyprostowanej i mrucząc zmysłowo, gdy poczuła usta Tary na swym biuście. Jej ruchy bioder były powolne i leniwe. Nie spieszyła się tak jak Lantana. Zamiast tego, pomrukując z przyjemności, pochwyciła dłoń Tary i poprowadziła w dół. Tam gdzie ona i Fernando się łączyli… i dotknęła palcami kochanki swego guzika rozkoszy w niemej prośbie. Tylko skończony jełop nie domyśliłby się o co chodzi. Nie przerywając zabawy piersiami, ruda kolistymi ruchami zaczęła podrażniać wypukłość ukrytą między udami ciemnowłosej kobiety. Drugą ręką sięgnęła między własne uda, naśladując ruchy drugiej dłoni. Oddychała coraz płycej, a w kulminacyjnym momencie zagryzła mocniej sutek, nie przejmując się tym, czy sprawia partnerce ból.

Aiko przestała pomrukiwać, tylko pojękiwała coraz głośniej i gwałtowniej. Jej ciało się wiło i drżało. Jej wzrok był rozpalony… podobnie jak Fernando, który w niemym zachwycie wpatrywał się w gibkie ciało Tary i te wszystkie nieprzyzwoite rzeczy, które czyniła mu dosłownie nad głową. Japonka docierała na szczyt i… w końcu oznajmiła to krzykiem całemu światu. Po czym chwyciła Tarę za włosy siłą odciągając jej głowę od swych piersi, by pocałować jej usta namiętnie, gwałtownie i drapieżnie.
Ruda oddała pocałunek, tłumiąc w sobie chęć aby głośno się roześmiać. Gdyby JC to widziała…

- Tym razem nie wystawię ci rachunku -parsknęła, kiedy w końcu oderwały się od siebie. Szczerzyła się przez dłuższy moment, by nagle obrócić tułów i przypaść do rozanielonego faceta. Złapała go za brodę i uniósłszy ją ku górze, powtórzyła zabieg jaki kilka sekund wcześniej przeprowadzały z Aiko. Zakrzywiła palce wolnej dłoni i przejechała pazurami po jego torsie, zostawiając na skórze cztery czerwone ślady.

Fernando całował zachłannie, całkowicie pochłonięty tym pocałunkiem, by po chwili jęknąć głośno w usta Tary. Bowiem Aiko zsunęła się z jego ciało i siedząc na podłodze bawiła się jego wrażliwym organem za pomocą palców… zwinnie pobudzając młodzika.

-Pomożesz nam?- wyszeptała prosto w otwarte usta, ściskając jego sutek między kciukiem, a palcem wskazującym - Prosimy, Fernando. Bardzo ładnie prosimy…

-Ja.. bardzo bym chciał.- jęknął smutno Fernando, a Aiko musnęła czubkiem języka czubek jego męskości.-Zróbmy tak… ty nam pomożesz, a potem w ramach naszej wdzięczności przekonasz się która z nas dwóch potrafi robić lepsze lody, co ty na to? Chciałbyś taki prezent na pożegnanie?
To dopiero była propozycja nie do odrzucenia. Tyle że nie uzgadniana z Tarą.

-Chcieć to móc, skarbie - nie zanegowała najnowszych rewelacji. W sumie...co im szkodziło? - Ilu z twoich kumpli może się czymś takim pochwalić?

- Czekamy…- mruknęła Aiko trącając delikatnie palcem coraz bardziej sterczącą wieżyczkę. Nie dawała w ten sposób Fernando możliwości przemyślenia sprawy.
- Za… półtora godziny. Czas sjesty. Wszyscy są zmęczeni ciężką nocą. Przyjdę wtedy po was.- wydukał w końcu.

-Czyli jesteśmy umówieni? Doskonale - Usta Lantany wygięły się w ciepłym uśmiechu, głos złagodniał - Ale najpierw mamy jeszcze coś do zrobienia…

-Nie rozpieszczaj go tak.- zachichotała Aiko sama zaczynając się ubierać.-Zresztą zbyt długo zostawiłyśmy JC samą. Jak masz taki apetyt, to… hmmm… mamy przystojnego pisarza u nas w domu. Możemy go do spółki spróbować skonsumować.

Tara przewróciła oczami.
-Dobrze mamo - zaśmiała się cicho, podążając za jej przykładem - Albo zdybiemy Gregorego...na dobrą sprawę jest na co dybać.

-Ach tak… ten przystojniak Lilly.. Nie będzie się gniewała, czy ją też chcesz zdybać przy okazji?- zapytała Aiko ubierając spodnie i dodając ze śmiechem.-Jest co pieścić… jak się rozkręci.
A Fernando nie bardzo wiedział co robi w takiej chwili, więc gapił się na obie dziewczyny delektując się widokami, póki jeszcze były nie zakryte tkaniną.

-Wyjdzie w praniu. W razie czego będziemy improwizować - ruda wzruszyła ramionami, jakby ten problem nie stanowił poważnej przeszkody. Walczyła z zapięciami stanika, gapiąc się spod rudej grzywki na rowalonego na łóżku Latynosa.
-Jak chcesz to cyknij sobie zdjęcie na pamiątkę.

Wziął ten żart na poważnie, bowiem zabrał się za szukanie aparatu, a Aiko tylko westchnęła cicho dodając.-Jesteś seksualną bestią Taro… nie chcę zgadywać jak duży wibrator chowasz w pokoju przed kuzynką. Bo biedna Lilly martwiła się, że robisz z siebie zakonnicę ostatnio.

- Miałam trochę roboty - burknęła, wciągając na tyłek jeansy - Rachunki same się nie zapłacą, żarcie też nie wyczaruje się znikąd. Ktoś musi zarabiać i trzymać wszystko w garści..ale jakby nie patrzeć. Mam urlop, wolno mi. - zakończyła z pełną powaga i przekonaniem odnośnie prawdziwości wypowiedzianych słów.

-Chodź, chodź… zanim rzeczywiście znajdzie ten aparat, albo przypomni sobie o komórce.- mruknęła Japonka biorąc pod ramię Tarę i szybko wyprowadzając go z mieszkania chłopaka, którego właśnie wykorzystały ku jego niepohamowanej przyjemności.
-Zresztą jeśli mam ochotę na trójkącik, to z facetem a nie żywym dildo. Młody się jeszcze musi wiele nauczyć.- Japonka oceniła ich kochanka, gdy były na korytarzu.-Natomiast ty.. to co innego. Podobałaś mi się tam.

-Ty mi też. Bardziej niż drewno...no ale co poradzić. Młody jeszcze, głupi i niedoświadczony. Dorwały go dwie stare baby, wykorzystały perfidnie i porzuciły...będziemy się smażyć w Piekle. Wierzysz w Piekło, albo jego substytut?

-Jikogu… wiele chińskich piekieł. Nie powiem ci do którego my trafimy. Ale razem będzie raźniej.- rzekła z uśmiechem Aiko i bezczelnie pomacała pupę Tary.-Ale jeśli to wy macie rację, to… może zostaniemy succubusami? Wyglądają całkiem seksownie i mają błoniaste skrzydełka i zajmują się właśnie wykorzystywaniem facetów i kobiet.
Widać było, że cała wiedza Aiko o kulturze Europy pochodziła z mangi i anime. Doszły do drzwi mieszkania, które zajmowały i po jego otwarciu dostrzegły JC już ubraną, placki kukurydziane, miseczki z jakimiś sosami i… Marię patrzącą na obie kobiety wyjątkowo podejrzliwie.

Uśmiech zszedł z twarzy Lantany, ale zaraz na nią powrócił. Może i dodatkowa dusza, do której to mieszkanie swoja drogą należało, nie plasowała się wysoko na liście osób które chciałoby się zobaczyć, to przynajmniej przyniosła żarcie.
- To możemy liczyć na kolację? - ucieszyła się wyraźnie i trąciła kumpelę łokciem - Aiko, chóralne “dziękujemy!”

-Domo arigato!- krzyknęła Aiko i schyliła się nisko dodając.-Czy w łóżku też będziesz nam towarzyszyć? Noce są takie straszne, a cztery dziewczyny to lepsze niż trzy, ne? Będzie nam cieplej i raźniej z tobą u naszego boku.

-W żadnym wypadku nie!- zaperzyła się Maria wywołując chichot JC i szczerze zmartwioną minkę Japonki. Starając opanowac swój gnie i wstyd, Latynoska dodała spokojnie.- Przyniosłam wam tylko jedzenie i propozycję rozmowy od Hulio zaraz po sjeście. I… gdzieście się wy dwie szlajały?

-A musiałyśmy się przewietrzyć. To siedzenie na tyłkach nas dobijało - ruda zrobiła smutną minę - Jaką propozycję ma dla nas dowódca?

-Nie wtajemniczył mnie.- odparła Maria i wzruszyła ramionami.- Gdybym ja była na jego miejscu, to już by was tu nie było, ale…
Machnęła gniewnie dłonią. A i Aiko kręcąc zmysłowo biodrami podeszła bliżej kobiety pytając z uśmiechem.- A zostaniesz z nami? Bardzo proszę. Przyjemnie by się mi jadło w twojej obecności.
Maria spurpurowiała na twarzy i wściekła oraz zawstydzona ruszyła do wyjścia.

Lantana zamyśliła się, lustrując Latynoskę od stóp do głowy.
-Wyobraź sobie zlizywanie sosu z tych cycuszków - dorzuciła z rozmarzeniem, spoglądając na Azjatkę wymownie - Delicje.

- To szalone… prawda?- zaśmiała się Aiko przysiadając się do stołu.-Strasznie ta Maria mnie kręci. To przez jej charakterek. Lubię ostre jedzenie i ostrych kochanków. A Maria to tygielek gorących emocji. Byłoby cudownie z nią… w łóżku.
JC tylko się uśmiechnęła potakując głową. Nic dziwnego, że Japonka nie odkryła skłonności homoseksualnych radiowej dj’ki, ani faktu że Jenny także do niej robiła maślane oczy. JC była przeciwieństwem tego, czego Aiko oczekiwała po swych łóżkowych partnerach obojga płci.

-I nie tylko w łóżku -zgodziła się ruda, zgarniając na talerz swoją porcję żarcia - Jest też dywan, wanna, stół w kuchni, kanapa, prysznic, stacja metra, ławka w parku, trawnik przed domem, winda…radiowóz...

-Nie nakręcaj mnie…- pogroziła palcem Aiko zabierając się za jedzenie.-I nie gorsz JC.
Dj’ka daleka jednak była od zgorszenia rumieniąc się wyraźnie.


Sytuacja robiła się napięta z każdą mijającą minutą. Trzy dziewczyny siedziały nerwowo w oczekiwaniu na… cud, jakim miało być zjawienie się ich rycerza w błyszczącej zbroi. Ale Fernando się spóźniał. Aż w końcu, ktoś zapukał do drzwi.

Tara pełna złych przeczuć szarpnęła za klamkę. Przez ostatni kwadrans chodziła po pokoju, obijając się od ścian, koleżanek i mebli. Coś nie poszło, Młodzik poleciał na skargę do wujaszka Hulio...albo to Hulio czeka po drugiej stronie. Albo obaj. albo wszyscy mieszkańcy z widłami i pochodniami. Nie od dziś wiadome było, że wiedźmy najlepiej pali się na stosach.
Na szczęście żadne z nich się nie spełniło. Stał tam nieco przestraszony Fernando. Wizja dwóch kobiet sprawiających mu przyjemność po kolei, okazała się wystarczającym lepem.

-Teraz… szybko.- szepnął cicho mężczyzna rozglądając się nerwowo po korytarzu. -Macie przy sobie broń?

Miały… rewolwer i pistolet.. i amunicji tyle co kot napłakał. I pałę bejsbolową dzierżoną przez Aiko.

-Prowadź.- rzuciła tylko i machnęła ręką na resztę drużyny pierścienia.

Przejście przez klatkę było proste. Fernando miał rację. Teraz czujność była najniższa. Odczekali chwilę przy drzwiach i dziewczyny wymknęły się, gdy Fernando zagadał znudzonych strażników przy wejściu do kamienicy. A potem czekała ich wycieczka przez kolejne zaułki, w poszukiwaniu wozu. Fernando znał okolicę i z tego powodu wybierał boczne uliczki. Stwierdził, że co prawda gangi mocno ucierpiały w nocy od masowego pojawienia się potworów, ale… nadal miały broń.
- Od dwóch czy trzech dni mówiliśmy policjantom z posterunku o potworach, które się pojawiły… ale nikt nam nie wierzył.- szepnął, po czym wskazał na dwie dróżki.-Tam rządzi Manuel, alfons i handlarz prochami. On i jego “Szczęki Rekina” rządzą pobliskimi ulicami. Tam… są potwory. Kryją się w uliczkach. Nie lubią słońca i za dnia są powolniejsze i ospałe. Obie drogi prowadzą do dzielnic gringo. Tam… mogę wam odpalić wóz, wy wybierzcie drogę.

-Czyli albo wpierdol albo wpierdol - Lantana nie traciła pogody ducha. Spojrzała za plecy na czekające przyjaciółki i dorzuciła - Ludzie albo potwory. Z pierwszymi możemy próbować się dogadać ale bym na to nie liczyła. Zabiją nas pewnie, a przed śmiercią jeszcze wyobracają grupowo. Drugie nas raptem zabiją. Co wybieramy? Obstawiałabym mimo wszystko to pierwsze rozwiązanie. Ludzie to ludzie...przynajmniej wiemy czego się po nich spodziewać.

-Ale potwory zabiją nas szybciej, o ile dogonią.- zamyśliła się Aiko i wzruszyła ramionami.- Dobra… chodźmy do ludzi.
-Fernando… jak szybkie są teraz potwory?- zapytała JC, a mężczyzna dodał.-W pełnym cieniu niewiele szybsze od ludzi, ale teraz słońce świeci jasno, to mało jest cieni na ulicach. Z pewnością…są szybcy tak jak pijani ludzie.

- Prrrrr, szalony!- ruda ożywiła się wyraźnie - To one nie są z tych co latają jak głodny murzyn za antylopą? Są powolne póki jest dzień? Dobra ekipa, zmiana planów. Jedziemy z potworami. Wszyscy mamy wygodne buty...trzymamy się słońca i modlimy o cud. Jesteśmy grupą wielokulturową, któreś bóstwo powinno nas wysłuchać. Fernando...prowadź drugą drogą.

- Tak.Nie lubią słońca… koczują w ciemnych zaułkach niczym pająk licząc,aż coś wpadnie… w ciemnych zaułkach, budynkach i kanałach. Jednakże, problem w tym że na pełnym słońcu może koczować ktoś inny. Niektórzy chcą przeżyć apokalipsę na ostro.- wyjaśnił Fernando i ruszył przodem.-Trzymajcie się blisko mnie i głowy nisko. Snajperzy… Niektórym odbija po śmierci bliskich. Tak jak staremu Barnaby’emu.

-Dobrze, że zdążyłyśmy zahaczyć o Dolce&Gabbana. Jak umierać to ze stylem - mruknęła pod nosem, podążając grzecznie za przewodnikiem. Strzelała oczami dookoła starając się dostrzec zagrożenie nim ono dostrzeże ją.

Początkowo wszystko szło, tak jak planowały. Unikały miejsc podejrzanie skrytych w mroku, unikały błysku odbitego światła w oknach. Cała grupka czaiła się nisko i przemierzała ulice szybko.
Doszli w końcu do uliczki, przy której… szóstka ludzi stała sztywno w jej cieniu. Wysokie osoby w poszarpanych ubraniach. Kiwające się lekko. Stojące niczym manekiny.
- Potwory… tak wyglądają.- wyjaśnił Fernando wskazując je.

-Przecież to ludzie!- Lantana pochyliła się i wyszeptała mu do ucha - A gdzie macki i cała reszta?

-Mają pazury i kły… i naprawdę ciężko jest ich zabić. To wystarcza. Choć Hulio widział jednego z macką… w kroku.- przypomniał sobie Fernando.
-W kroku? Może to był tylko imponujący wacek?- powątpiewała Aiko z szyderczym uśmieszkiem.
-Nie… macka z pewnością. Niektóre są inne, ale większość jest właśnie taka.- wyjaśnił Fernando.

-Skąd one wylazły? - Ruda głowa rozglądała się czujnie - Trzeba je albo obejść, albo odwrócić uwagę.

- Myślę że zdołamy ominąć, tylko musimy być bardzo… ostrożni i czujni.- Fernando wskazał palcem drogę, pomiędzy dwoma zderzonymi ze sobą samochodami, tworzącymi teraz naturalną osłonę, przed wzrokiem potworów. I wariatów w oknach.

-Dobra skarbie, leć pierwszy, ja za tobą, dziewczyny z tyłu. Aiko. Zamykasz pochód. JC trzymaj się blisko mnie i jakby co patrz na moje plecy i nic poza tym...dobra pod nogi też możesz. I cisza. Ani słowa. Patrzymy po czym stąpamy, omijamy elementy metalowe, potłuczone szkło. Pełna konspiracja. Jak w Hitmanie...jasne? Dobra, to zapierdalamy.

Z początku wszystko szło zgodnie z planem. Fernando i dziewczyny przemknęły bez problemu, choć widok był… nieszczególny. Mijając wraki, widziały rozbite szkło i krew na nim. Widziały ślady pazurów na karoserii i drobne szczątki ludzkie w postaci odgryzionego ucha. Samych ciał jednak nie było.
Niemniej gdy Aiko ruszyła, jeden z potworów ją dostrzegł. Ruszył niezdarnie w jej kierunku i wszedł na słońce. Zakrył twarz dłonią… syknął z bólu i z trudem zaczął się odwracać, mając kłopoty z poruszaniem ciałem i koordynacją. Rzeczywiście nie lubiły słońca.

-Ruchy, ruchy, ruchy! - Tara starała się nie panikować. Jeszcze. Jej głos przypominał natarczywy szept - Zagęszczamy ruchy i zostajemy w słońcu. Walić zbytnią opaleniznę.

-Snaj.. A pieprzyć to.- rzekł Fernando i rzucił się biegiem prowadząc całe stadko kobiet w wybranym przez siebie kierunku i ryzykując bycia pierwszym na celowniku jakiegoś wariata ze śrutówką. Dopadli kolejnego skrzyżowania i tu Fernando rzekł.- Tu już mogę spróbować, ale… szukajcie jakiegoś starego wozu. Tych nowych to nie umiem.

- Jak starego- Lantana sapnęła, rozglądając się intensywnie i nie zwalniając tempa - Widzicie coś co nadaje się do jazdy? Dawajcie, nie ma czasu na opieprzanie. JC ty też patrz.

-Ten...Może ten się nada?- zapytała JC wskazując na oldsmobile’a, podczas gdy Aiko skomentowała.-Dla mnie one wszystkie są stare.
-Może być… żeby tylko jeszcze nie miał krewkiego właściciela, bo ja nie jestem włamywaczem do samochodów i może być głośno.
Po tych słowach wyciągnął z niesionej przez siebie torby łom i wiertarkę.

Tara przewróciła oczami.
-Przecież nie rozkładamy się tu z piknikiem. Wałujemy furę i spadamy z dzielnicy. - prychnęła, ale sięgnęła przy tym do kieszeni i wyciągnęła rewolwer. Przezorny zawsze ubezpieczony...takie chodziły plotki.

- A moje pożegnanie?- przypomniał Fernando. Niemniej rozwalił kilkoma uderzeniami łomu szyby od strony i kierowcy i prostacko otworzył drzwi. Po czym zabrał się do przewiercania zamka, pod czujnym okiem Aiko. Bowiem JC i Tara rozglądały się po okolicy z bronią gotową do użycia.
-Pamiętamy, nie bój nic. Odjedziemy w bezpieczniejszy rejon i wtedy podziałamy - ruda klepnęła go w wystający tyłek dając znać by zagęścił ruchy.

-Nie ma takich za wiele.- mruknął Fernando i zabrał się za przewiercania zamka. Było głośno. Ciężko byłoby tego nie usłyszeć. Na szczęście, jedynie potwory posłyszały. Niemniej siedzące na środku nasłonecznionego parkingu dziewczyny były dla nich nieosiągalnym celem… w tej chwili przynajmniej.
-Iiiiii… gotowe.- chwilę grzebania po rozwierceniu zamka pozwoliło Fernando odpalić silnik wozu.-Wsiadajcie.

-W maszynę, raz raz! - Tara zagoniła przyjaciółki na tylną kanapę, a sama usiadła z przodu - Jeśli to przeżyjemy nigdy więcej nie będę narzekać na nudną pracę.

Samochód ruszył z rykiem silnika i całą mocą, jaką mu dała amerykańska myśl techniczna. Fernando ulokował się na siedzeniu obok i przyglądał się jak Tarze z zachwytem. Było wszak coś intrygujące w jej zdecydowaniu. Tara ruszyła szybko i opuściła plac na którym to ukradły samochód. Minęła kilka kolejnych przecznic i zatrzymała się, zachowując jednak silnik na chodzie… przy dziecięcym placu zabaw, jak zaproponował Fernando.- Stąd zdołam bezpiecznie wrócić do domu.

Ruda okręciła się do tyłu i wyszczerzyła się bezczelnie do Aiko.
-To co, papier kamień i nożyce? A może pojedziesz z nami, Fernando? Mamy całkiem wygodne łóżko. Duże, z nowym materacem. Pomieścimy się...wszyscy.

-Chciałbym, ale… to moja rodzina.- westchnął Fernando smutnie. Spojrzał po Aiko i Tarze. Po dekoltach ich bluzek.-Naprawdę chciałbym.
O dziwo, Japonka jakoś teraz się nie garnęła do przekonywania Latynosa, zamiast tego dodała.-Hmm… ty wybierz. Mogę być pierwsza, mogę być druga, ale liczę że nie będziesz odwalała fuszerki. To konkurs.

-Dobra, to przechodź na tylną kanapę. Aiko zamień się z nim miejscami. Na tyle będzie wygodniej - posłała Japonce wyjątkowo szeroki uśmiech - I przygotuj się

-JC wypatruj zagrożeń.- rzekła z łobuzerskim uśmiechem Aiko robiąc miejsce chłopakowi i przyglądając się działaniom Tary.-No… gatki w dół kawalerze i szykuj się do zabawy.
Fernando również opuścił samochód by zająć miejsce z tyłu.

-Do wozu - Tara rzuciła do Japonki, a sama przetransportowała tyłek do tyłu nie wychodząc z samochodu.
-Wyciągnij broń i wymierz ją w tego jełopa kiedy ja to zrobię. Nie zabijamy, chcemy tylko nastraszyć - szepnęła JC do ucha i z niecierpliwością odwróciła się do Latynosa.
-Możemy liczyć na mały striptiz na przystawkę? Nie bądź nieśmiały Fernando...tylko parę ruchów. Dobrze wyglądasz z tej perspektywy...stojąc. - wymruczała przejeżdżając palcami po swoim biuście.

- Zgoda zgoda…- rzekł szybko Fernando już podekscytowany wizją tego co go miało czekać. Kiwając się jak pijany zając szybko rozpiął spodnie pozwalając im opaść i następnie zsunął bokserki, odsłaniając unoszący dowód jego pożądania. Po czym zabrał się za podwijanie koszulki jaką nosił.

Wychyliwszy się do przodu, Tara przejechała językiem po szyi siedzącej za kierownicą Azjatki.
-Ruszaj.-szepnęła ze złośliwą uciechą - Już.

Aiko ruszyła z kopyta dodając z ironicznym uśmieszkiem.- A ty chciałaś go zabrać z nami, obiecując wygodne łóżko… i towarzystwo. A teraz go zostawiasz gołego? Jesteś wredna… ale ma swój pokręcony zboczony urok, który tak mnie kręci.

-Kłamałam - ruda zaśmiała się głośno, trzepocząc niewinnie rzęsami. Podarowała sobie rzucenie przez okno “nara leszczu”, trzeba mieć klasę - Niech mnie pozwie. Dość już dobrego od nas dostał, nie sądzisz? Poza tym trzeba w końcu wrócić do domu. Nie ma co tego odkładać.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline