Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2015, 22:24   #8
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Zamieniła kilka uprzejmych słów z synem pani Flenboyante zanim doszli do pokoju. Rozpoczęła od stwierdzenia, że po prostu lubi być punktualna i lepiej być pół godziny wcześniej niż pięć minut za późno. Nie omieszkała też zauważyć, że miło go poznać, ponieważ jego matka dużo o nim opowiadała oraz podziękować, że pofatygował się i wyszedł po nią oraz.

Weszli do pokoju hotelowego, który na pierwszy rzut oka był dostosowany do gustu starszej pani. Zdążyła tylko skłonić głowę w geście powitania oraz złapać ciastka, gdy pojawiła się Ingrid. Właściwie tyle ją widziała, ale Lotte była tym faktem pocieszona. Miała przez chwilę obawy, że ten cały Nickolas zaaranżował to spotkanie bez mamusi i będzie chciał najpierw sprawdzić inne jej umiejętności, na pewno nie związane z rysunkiem czy projektowaniem. Tym zabawniej zabrzmiała przytłumiona wypowiedź do niejakiej Marianny. Okazało się, że prowodyrką tej całej sytuacji sam na sam była starsza pani, a nie jej syn. Sama zrobiłaby facepalm’a, gdyby nie fakt, że zaczerwienione czoła oraz starty puder kiepsko wyglądają. Uśmiechnęła się wiec serdecznie do Nickolasa i usiadła we wskazanym przez niego miejscu.

Mężczyzna zaczął swój pospieszny wywód, który Lotte ze spokojem wysłuchała. Przeszło jej przez myśl, że szkoda zmarnowania takiego projektu i wolałaby kiedyś móc go zobaczyć w praktycznym wykonaniu, a nie tylko na papierze. Mimo tego pocieszył ją jeden fakt, płaci się za wykonanie projektu, a nie jego realizacje. Dodatkowo całkiem miłe uczucie towarzyszyło jej, gdy ten zasugerował podkupienie jej skromnej osoby. Zaczynała mieć wzięcie, zarówno zawodowe, jak i towarzyskie. Z jednego i drugiego była zadowolona. Ciężko pracowała, aby być cenionym architektem. Ponadto od pewnego czasu wiodła życie singielki, więc nie widziała przeszkody, aby zabawić się, może nawet stworzyć coś bardziej trwałego. Była otwarta teraz na wszelakie opcje, zarówno zawodowe jak i te prywatne.

Niestety z luźno latających myśli została brutalnie wyrwana przez krzyk Ingrid Flenboyante. Obydwoje udali się pośpiesznie do pokoju obok. Gdy Lotte zaczęła oceniać sytuację i chciała już przejść do działania, została niemal stratowana przez przyszłego niedoszłego amanta-pracodawcę. Nie było czasu nawet żeby machnąć na niego ręką i stwierdzić, że tak właśnie można liczyć na mężczyzn. Ważniejszym było pomóc teraz Mariannie.

Szybko do niej doskoczyła, zrzuciła marynarkę i zaczęła pierwsze oględziny, aby mieć odpowiedni obraz sytuacji. Złapała kobietę za barki i potrząsnęła nią kilkukrotnie.

- Marianne, słyszysz mnie, halo, odezwij się do mnie. – W trakcie potrząsania zawróciła się do kobiety donośnym głosem.

Stwierdziła szybko, że nie ma z nią kontaktu, jest nieprzytomna. Zastanawiała się czy to skutek uderzenia głową, gdy upadała, czy może coś poważniejszego. Przeszło jej przez myśl, że może to zawał serca. Patrząc na tuszę kobiety i domyślając się jakie ilości pochłania herbatników, to istniała duża szansa na problemy zdrowotne związane właśnie z otyłością. Nie traciła jednak czasu na zastanawianie się, wszak to mogła robić w trakcie pomagania. Złapała więc szybko za obrus i obwiązała nim najmocniej krwawiące miejsce, czyli rękę.

- Ona tak uderzyła o ten stolik i … i. Olaboga! Czy wszystko z nią będzie dobrze? – mówiła przerażona starsza pani patrząc na swoją nieprzytomną przyjaciółkę.
- Pani Ingrid, proszę natychmiast zadzwonić po ambulans – powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu, aby dotarło do starszej pani, że ma to wykonać.

Lotte nie wpadła jednak w panikę, wiedziała co ma robić. W liceum były takie zajęcia jak Przysposobienie Obronne, które za jej czasów nie miało już za wiele wspólnego z wojskiem, tylko właśnie z pierwszą pomocą. Dodatkowo robiąc prawo jazdy również podszlifowała swoje umiejętności wyciągnięte ze szkoły, a nawet poszerzyła wiedzę. Miała też praktykę na manekinie, jak wykonywać poprawnie resuscytację. Łatwiej radzić sobie ze stresem, jak ma się wiedzę. Zresztą Lotte nie należała do osób szybko wpadających w panikę, wolała konkretne działania, a stres był motywujący dla niej.

W tym samym czasie co madame próbowała dzwonić na pogotowie, ona na wszelki wypadek oparła Marianne o coś stabilnego jak ściana i rozchełstała jej bluzkę oraz rozpięła stanik oraz pasek od spodni jeśli go miała, aby ta mogła swobodnie oddychać. Dodatkowo sprawdziła jej tętno poprzez przyciśnięcie palców wskazującego i środkowego do szyi kobiety. Natomiast drugą dłoń, wewnętrzną stronę, przyłożyła pod jej nos, aby sprawdzić czy oddycha. Rzuciła też spojrzeniem na klatkę piersiową. Ku jej wielkiemu zaskoczeniu stwierdziła, że ona nie oddychała, a tętno jest niewyczuwalne.

- Halo?! – Wreszcie pani Flenboyante znalazła swoje okulary, nałożyła je na nos i wykręciła odpowiedni numer. – Przyślijcie tu karetkę, moja przyjaciółka, ona jest nieprzytomna i …
- Niech pani powie, że nastąpiło nagłe zatrzymanie krążenia i przystąpiłam do resuscytacji
– dodała Lotte pośpiesznie.

Nie zwracała pełnej uwagę już na resztę rozmowy. Ułożyła kobietę na podłodze, uklęknęła przy jej boku i odchylając jej podbródek do góry oraz zatykając jej nos wpuściła najpierw jeden wdech do jej ust, po czym drugi. Po tym ułożyła się prostopadle do jej ciała i położyła obydwie dłonie na środku klatki piersiowej. Na wyprostowanych rękach przystąpiła do uciśnięć. Jak dobrze pamiętała trzydzieści ucisków na dwa wdechy. Niestety domyślała się, że szybko padnie ze zmęczenia. Dlatego nie przerywając akcji ratunkowej znów zwróciła się do starszej pani, gdy dosłyszała, że ta podała już adres na, który mają przysłać pomoc.

- Pani Flenboyante, pani Flenboyante. Już wszystko pani podała co trzeba. Proszę teraz zadzwonić na recepcję i kazać im przynieść defibrylator. Widziałam, że mają jeden na parterze. Tylko niech zrobią to szybko. Telefon do recepcji jest w tamtym pokoju. – Kiwnęła energicznie głową w stronę pokoju, w którym jeszcze przed chwilą sama zasiadała.

Nie przerywała resuscytacji, mając nadzieję, że faktycznie pomoże. ~ Co za palant. ~ Pomyślała. ~ Gdyby ten dupek tu był, to sam by mi go przyniósł, albo ja bym poszła. Skwitowała tylko, bo nie miało sensu roztrząsanie tego. Zachował się jak się zachował i nie cofnie czasu. Pewnie będzie bardzo przepraszał za swoją chwilową niedyspozycję. Jak każdy rasowy facet stwierdzi też, że normalnie to mu się to nie zdarza.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline