Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2015, 12:21   #132
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Randulf i Otwin


Być może nie codziennym widokiem było patrzeć jak role się odwracając, ale jak właśnie tak się stało, a osobą zaskoczoną byłą właśnie Alicja. Wyglądała jak gdyby nie wiedziała o co chodzi, nie potrafiąc tego zrozumieć.

- Żyjecie, czyli to jest karczma, a Wy żyjecie. - powiedziała przygnębiona - Jestem słaba.... - zaczęła smutno - coś się stało, jak jechaliśmy do Altdorf, coś bardzo strasznego, nie pamiętam jednak co. Było ciemno i nagle zaczęły się krzyki, wszystko zaczęło się palić - dziecko ukryło twarz w rękach nie potrafiąc sobie niczego przypomnieć - Oprowadzicie mnie, chcę zobaczyć trawę i drzewa, czy myślicie, że to...mój... koniec ? - zapytała z trudem wypowiadając ostatnie słowo.

Randulfowi wydawało się jak gdyby z czoła dziecka spływała krew podczas gdy mówiła o krzykach i ogniu, ale gdy spojrzał jeszcze raz nie czego takie nie było.


Oswald i Karl

Miller ulał sobie jako kolejny piwa, które smakowało tak samo jak wczoraj, a więc jak zwyczajne piwo. Nie było za wielkich różnić w tych stronach. Pewnie sprowadzali z jednego miejsca. Tyle, że to zdawało się albo nie rozcieńczane z wodą, albo rozcieńczane w mniejszym stopniu. Gdy zszedł na dół w kierunku skrzyni, aby jak każdy mógł się domyślać ją otworzyć. Poczuł smród, jakiego wcześniej nie było. Dochodził on z sali obok. Wyciągnął toporek, zamachnął się i uderzył. Skrzynia była twarda, Miller musiał powtórzyć uderzenie jeszcze dwukrotnie aby móc rozwalić wieko. Jego oczom ukazało się złoto. Było to najszczersze złoto, rozrzucone złote monety po skrzyni. Karla oczy zaświeciły się jak świeczki, być może był to blask złota odbijający się od białek, ale widok był niecodzienny. Bohater dobrze sprawdzając skrzynię znalazł w niej wiele przedmiotów, których nie sposób było wziąć na górę na raz, niektóre zaś mogły być wcale nie przydatne.


Zawartość skrzyni:
złote monety * 100 - 100 ZK
srebrne monety * 60 - 60 S
miedziane monety * 120 - 120 P
Puklerz - 4 zk
rapier - 18 zk
kusza - 25 zk
sieć - 3 zk
nóz * 3 - 9zk
sztylet * 5 - 5 zk
miecz - 10 zk
proca - 4 zk
kaftan skórzany - 6 zk
naramienniki płytowe - 70 zk
kurtka skórzana - 12 zk
bełty* 30 - 12s
hełm - 3 zk
czepiec - 20 zk
strój szlachecki *2 - 100 zk
strój arystokraty - 100 kr
mieszek - 2s
kłudka zwykłej jakości - 1 zk
kości do gry - 6s
srebrne sztućce - 15 zk
pergamin * 3 - 15s
wytrychy * 5 - 100 zk
przybory do pisania - 10zk
mikstury * 3 - ?? - nieznane
opaska no oko - 6p
szklane oko - 1s





Oswald wiedział jak się uspokoić i pomimo, że ludzie woleli pójść na łatwiznę niż pomyśleć racjonalnie. Ale u tym razem Oswald miał rację bo niby skąd mieli wiedzieć co właściwie mogło znajdować się na dole. Jedli tutaj codziennie, pijali, co miało się zmienić akurat dzisiaj. Przybycie bohaterów, może to oni są temu wszystkiemu winni.

Jeden z chłopów pobiegł szybko po sołtysa. Gdy bohater sporządził napisać notatki podszedł do niego Karl, który zaczął rozmowę. Podczas jej trwania przybył nie kto inny jak Tom Berry.


- Wołaliście mnie, to jestem, zdążyłem położyć syna do łoża by odpoczął trochę, wybaczcie mi, że tak szybko wybyłem, ale mam tylko jednego syna, który myślałem, że już nigdy nie wróci.

Oswald był uspokojony i miał dość jasny umysł, pisanie wprawiło go w równowagę pomiędzy złością i rozsądkiem. Gdy sołtys przyszedł widział jego radość, ale było coś jeszcze. Gdy dawał mu latarnię aby ten zszedł na dół zauważył coś jeszcze, wiedział, że w marynarce sołtysa brakuje guzika, był to dokładnie taki sam guzik jaki leżał w tej chwili na stole. Ludzie często prawią o zbiegach okoliczności, ale czy taki mógł mieć miejsce i tym razem.

Sołtys zszedł na dół, dało się słyszeć jego przeklinanie na smród jaki tam panuje. Był tam chwilę, ale gdy wyszedł wyglądał na bladego. Oddał lampę dla bohatera i nie widział co powiedzieć. Trwało to trochę za czym się przełamał, jego wzrok martwo tkwił ścianie i jeden bóg wie co mógł widzieć, lecz prawdopodobnie jako osoba, która nie przywykłą do takich widoków ten mógł mu mocno utkwić w mózgownicy.

- Musimy to spalić - powiedział w końcu dosyć pewnie - tak samo mógł skończyć mój syn jako kawałek tego wzoru. To chore, to wszystko jest nie wiarygodne.

- Widziałem tam coś jeszcze, pełną skrzynię różnych rzeczy. Możecie ją wziąć nie mamy ino innej nagrody jaką moglibyśmy was wynagrodzić. Te rzeczy z pewnością należały do nieszczęśników jacy pojawili się w nieodpowiednim czasie w naszej karczmie, ale nie możemy już ich zwrócić, bo ich już nie ma. - powiedział ze smutkiem - Tak często działo się, że goście z samego rana wyjeżdżali. Karczmarz mówił, że się śpieszyli, a ja wierzyłem, bo nic złego się nie działo, a nie raz jakiś prezent mi podarował, czy innemu ze wsi. Wydawał się na życzliwego, a jak mówiłem znałem go nie od dzisiaj, to był równy chłopina. Gdyby nie to co widziałem, nigdy bym wam nie uwierzył. - dodał jak gdyby chcąc się usprawiedliwić, z faktu, że we własnej wsi maił mordercę
 
Inferian jest offline