Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2015, 14:56   #29
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Nurkowanie było przyjemnością, ciśnienie wibrowało mu leciutko w uszach. Miłe wrażenie psuło to, iż nie nurkował w otchłani wielkiego błękitu z okolic rodzimej wyspy. Cały czas towarzyszyło mu uczucie przytłoczenia i ciasnoty. Do tego woda była mało przejrzysta, musiał zdać się całkowicie na wyczucie i wyostrzone zmysły. Denis był jednak zbyt doświadczony, by panikować. Wydedukował, że jest w odnodze, będącej ujściem wody z basenu. Kilka silniejszych ruchów mięśni sprawiło, że gdy tylko kanał się nieco rozszerzył, lurker instynktownie poczuł, że zbliża się do powierzchni. W istocie tak było. W chwili, gdy się wynurzył zalane katakumby zaatakowały jego nozdrza zapachem zmurszałej wilgoci. Miejsce pasowało obrazem do wydzielanej woni.

Kiedy znalazł się na płytach, wkutych przez dawnych budowniczych miał okazje przyjrzeć się pomieszczeniu. Wszystko popadało w ruinę. Kapiąca woda drążyła przedwieczne kamienie, jak w znanym rigelskim przysłowiu. Stąpał po tym miejscu, a echo jego kroków odbijało się pluskiem w zimnych ścianach. Błędem było nie oznaczać śladów marszu, przekonał się o tym, gdy nader szybko stracił orientację. Pozornie wszystkie rozwidlenia były takie same i Arcon zaczął kręcić się wkoło. Wrodzony upór kazał mu jednak szukać wyjścia z pętli labiryntu. Wytrwałość została nagrodzona kiedy dostrzegł zagadkowe znaki na ścianach. Uświadomił sobie, że nie zna tych figur. Podążał dalej ścieżką tajemnych symboli, aż trafił do komnaty, która poraziła go ich ilością. Sklepienia, ściany i filary budziły tajemniczą fascynację.



Niechybnie trafił do starożytnego, serpensowskiego miejsca kultu. Istota wyobrażona w kamieniu, budziła obawy, ale jak magnes przyciągała śmiałka. Błoniaste skrzydła, wężowate kształty, dziwna głowa z wielkim oczodołami nie przypominały mu żadnego z mitologicznych stworów Oriona. Denis podziwiał czarny kamień. który odróżniał się od reszty ołtarza. Jasne żyłki zdawały się pulsować, kiedy zaczął wodzić po nich opuszkami palców. Miał do czynienia z intrygującą zagadką. Zastanawiał się czy byłby w stanie wydobyć to dzieło ze ściany? Stanowiłoby z pewnością cenne znalezisko… Obejrzał dokładnie monument ze wszystkich stron ponownie skupiając uwagę na matowej powierzchni. Starał się delikatnym naciskiem wybadać możliwość poruszenia obiektu. Potem poszuka drogi do wyjścia, znacząc ślady swojej bytności…
 
Deszatie jest offline