Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2015, 17:37   #27
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Karawana objechała więc odwiedzone przez Alytha i Rashę miejsce. Objazd założono dla bezpieczeństwa całkiem spory. Wymijający łuk i powrót na coś, co latem nazywane było szlakiem, zajęły im niemal całe dwa dni. W tym czasie dość mocno sforsowali konie, pozostając w niemal ciągłym ruchu od świtu do północy. Czy zgodnie z nadzieją maga trudniej było znaleźć podróżników na innej trasie wśród wszechobecnej bieli? Trudno powiedzieć. Ani w czasie jazdy, ani w czasie krótkich, nocnych postojów nie dostrzegli nigdzie zagrożenia. Nic nie czaiło się na nich w ciemności, nic nie napadło ich w podróży. Jedynie od czasu do czasu Alyth miał wrażenie, że ktoś ich obserwuje. Dziwne uczucie pojawiało się o różnych porach dnia, zupełnie niespodziewanie; czasem trwało godzinami, czasem znikało, nim Wynne zdał sobie sprawę, że się pojawiło. Nigdy nie udało mu się jednak zlokalizować nikogo obcego w okolicy.

***

Było mu zimno. Tak bardzo zimno... Mróz zdawał się przenikać go aż do głębi serca. Swymi maleńkimi, kłującymi igiełkami zmieniał jego krew w płynny lód. Szedł jednak dalej przed siebie. Nie wiedział dokąd, ale musiał iść; chociaż chciał się zatrzymać - nie mógł.
W oddali niebo zdobiła ciepła łuna, mieniąca się złotem i czerwienią. Łudząco przypominała barwy zachodzącego słońca. Gdyby tylko sklepienie nie było tak ciemne, jakby ognistej gwiazdy nie widziało już od wielu godzin. Czarne krawędzie gęsto rosnących drzew wyraźnie odcinały się od dającej nadziei jasności w tle.
Już tak niedaleko, tak blisko, jeszcze trochę i minie drzewa, dotrze do światła i ciepła.

Nagle złoto i czerwień oślepiły go na chwilę. Ciepło zamknęło wokół niego swe ramiona, natychmiast przeganiając chłód. Gdy już oczy przywykły do otaczającej go jasności, zrozumiał co widzi.
Miasto płonęło.
Drzewa, parkany, domy, nawet kamień... Wszystko stało się pokarmem dla dzikiego, złotego i czerwonego ognia, który tak kuszący wydawał się z oddali. Drewno ciemniało i pękało, kamień topił się. Gorąco narastało, a wraz z nim ogłaszający ryk, który zwykle towarzyszył wysokogórskim lawinom. Zagłuszył wnet radosne trzaskanie płomieni dookoła. Dźwięk przewalał się przez jego umysł w tę i we w tę, nie dając mu wytchnienia.
Tylko jedna jego myśl przebiła się przez otumaniający huk.
Targos.

Nieopodal ujrzał kobiecą sylwetkę. Ona z pewnością widziała go od chwili, gdy pojawił się w mieście. Machała gwałtownie rękami, a jakaś niewidzialna siła zdawała się przyciągać go do niej, nie bacząc na jego opór. Dopiero po chwili rozpoznał kobietę. Potrząsała głową, krzyczała coś do niego, ale z jej ust nie wydobywał się żaden krzyk albo też on nie był w stanie go usłyszeć. Nie mógł podejść bliżej.
Mama.

Nagle wszystko zgasło i ucichło. W mgnieniu oka zniknął ogień, zniknęło miasto, zniknęła i jego matka.
Nastała ciemność, zimno i cisza.

***

Alyth obudził się tak gwałtownie, że aż usiadł. W tym samym momencie to samo zrobiła Arine. Mag szybko rozejrzał się po okolicy, upewniając się, że nic nie czai się w pobliżu i wszyscy żyją. Bulmar z Welmanem stali na warcie, przekomarzając się cicho. Wynne złowił tylko pełne strachu spojrzenie Arine, gdy kladła się na powrót spać.

24 Alturiak 1372 RD

Gdyby nie zgodnie zarządzony objazd, z pewnością trafiliby do wspomnianej przez krasnoluda karczmy w podanym przezeń terminie. Niestety przez dwa dodatkowe dni z czterech zrobiło się sześć. Mimo wszystko wizja ciepłego posiłku - odmiennego od podgrzewanego prowiantu czy dziwnych zup Welmana - i wyspania się w łóżku wszystkim poprawiała humor. Gdy zbliżali się do przybytku, Bulmar uprzedził Alytha, że koszty noclegu tam są dość wysokie.
- Było nie było, nic lepszego w okolicy nie ma. Znaczy nic w pobliżu w ogóle nie ma - poprawił się szybko. - Ten, kto wymyślił interes, ma głowę na karku, a z czegoś żyć trza. Gości mają mało, to muszą na nich zarabiać. Ale ja uważam, że w zupełności są warci swej ceny. Może gdzie w mieście by szynk dobrej klasy sobie tyle liczył, ale na takim wypizdowie? Ja nie wiem, tam w Targos takich cen nie mieli.

"Pod Białym Smokiem" było piętrowym, drewnianym budynkiem o fasadzie długiej na kilkanaście metrów. Z jednego z kilku kominów unosiła się w niebo smuga dymu. Funkcję magazynu i stajni zarazem pełniła przybudówka niemal równie duża, jak główny budynek. Wielkie, podwójne wrota były otwarte. Ledwie wozy pojawiły się przed zabudowaniami, z karczmy wypadło dwóch blond młodzieńców. Szerokimi uśmiechami i zapraszającymi gestami skierowali gości do przybudówki. W środku zmieścić mogłoby się jeszcze ze trzy razy tyle wozów, ale póki co wyglądało na to, że grupa z Targos była tu jedynymi gośćmi.
Blondyni pomogli wyprząc i oporządzić zmęczone konie. Każdy został odprowadzony do własnego, przestronnego boksu. Arine nagrodziła ich za to dwoma srebrnymi monetami. Po chwili dyskusji chłopcy zgodzili się też na wpuszczenie Otta do karczmy.

Izba wspólna nie była zbyt duża. Mieściły się w niej tylko trzy długie stoły z ławami, lada i kominek. Co jednak najważniejsze - było tu ciepło i sucho. Do tego czysto, schludnie i pachniało pieczenią oraz świeżym chlebem. Gdy tylko wszyscy usiedli, drobna blondynka, która nie mogła mieć więcej niż dziesięć lat, podeszła do nich, uśmiechając się miło.
- Witamy "Pod Białym Smokiem". Polecamy pieczeń z dziczyzny w sosie ziołowym oraz nasze domowe ale - powiedziała.
Zza kontuaru obserwowała ją starsza o jakieś dwadzieścia lat kobieta. Z podobieństwa wynikało, że musiała być matką dziewczynki.
- Proponujemy też nocleg w wygodnym łóżku, pod czystą pościelą. Jak dla państwa kolacja, spanie i śniadanie za dwie sztuki złota - dodała blondynka, obsługując gości pod czujnym okiem matki.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”

Ostatnio edytowane przez sheryane : 07-08-2015 o 21:16.
sheryane jest offline