Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2015, 22:06   #26
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Douglas "Oczko" Brenner - znerwicowany szwendacz



Oczko zamarł gdy zauważył maszynę. Te błyskające światełka nawet tempakowi by powiedziały, że maszyna jest na tyle sprawna by nimi mrygać. No jak bardzo ponadt to jest sprawna to nie wiedział. Oglądał chwilę nieruchomego robota. Mimo to nie zauwazył żadnych wyłamanych kół, dziur po kulach czy laserach, osmaleń po pożarach czy wgnieceń i deformacji sugerujących jakiś wypadek czy zderzenie. Nie. Nic z tych rzeczy. A więc pewnie leciała na resztce energii ewentualnie jej CPU miał jakiś kociokwik. Inaczej na tyle co się znał na robotach to wiedział, że powinna robić swoje jak robot właśnie. A ta tutaj miała transportować więźniów czyli jechać a nie stać w miejscu.

Więc robot był pewnie uszkodzony czy na jałowym biegu oszczędzając energię. To zachęcało do jakiś numerów przeciwko niemu. Możnabyło na przykład przemknąć się obok niego bo i tak nie był uzbrojony i ruszyć dalej zostawiając za sobą niemrawego bota. Walczyć nie było sensu zresztą same gabaryty maszyny do tego nie zachecały. Oceniał, że prędzej połamałby swój nóż niż nim cośtam sensownie jej uszkodził. Poza tym po co miał z nią walczyć? No a niedobre było to, że nie miał pojęcia jak długo tu stała. Ale jak choć trochę coś się zachowało z dawnych procedur panujących na statku mogła wysłać jakiś sygnał i w drodze już mógł być jakiś bot naprawczy czy coś takiego. Więc pozostawanie tu dłużej nie wydawało mu się mądrym pomysłem.

Był za tym by przemknąć się i zniknąć w łączniku. Łącznik mógł mu cholernie ułatwić sprawę powrotu do własnego sektora. Tak jak autostrada pomijała te zatłoczone miasta tak łącznik omijał te wszelki syf gnieżdżący się w celach i okolicach. No ale można było się naciąć na maszyny własnie więc też nie miało to samych zalet. A puste, długie proste korytarze łącznika wcale mu się do skradania i znikania tak nie podobały. Jednym słowem czy dalej przez cele czy przez łącznik to oba wyjścia miały swoje plusy i minusy.

Niepokoiło go jeszcze coś. Krew. A dokładniej plamki krwi to tu to tam ukladajace się w dość wyraźny trop. Taki sam jaki sam zostawił i jakim postanowił nie wracać. A jednak wrócił. Po prostu natknął się na podbny trop kogoś innego czy to on wcześniej łaził w amoku jakimiś dziwnymi ścieżkami? No i jeszcze w końcu to był transporter więźniów. A co jeśli w tej celi został ktoś jeszcze z jego bandy?

Westchnął w duchu. Chwilę jeszcze rozważał taktycznie samo podejście. Jakoś było wbrew jego naturze podłazić pod strzelnicę bunkra licząc na śpiącego erkaemistę czy zacięcie broni. Na szczęscie te maszyny nie miały uzbrojenia a i nie zauważał jakiegoś czegoś co wygladało jak lufy czy inne emitery. Postanowił więc zaryzykować. Ruszył do przodu choć czuł się strasznie głupio i goło tak leźć na gołą klatę pod maszynę bez żadnej zasłony. Włamywacze tak nie postepowali.

Mimo obaw jednak obyło się bez żadnych przygód i choć się napocił a srce biło mu jak oszalałe to jednak dotarł cały tak blisko, że mógłby dotknąć robota. Obejrzał front z bliska ale transporter się okazał się typowym przedstawicielem swojego maszynowego gatunku. ~ No trudno... Spróbuję... ~ przełknął ślinę, oblizał spierzchnięte wargi i uderzył pięścią trzy razy w pokrywę - wrota cylindra. Tropy krwi porwadziły wprost do niego więc albo ktoś tam wlazł albo wylazł. Nawet jak to on stąd jakoś się wydostał to mógł zostać tam ktoś jeszcze.

Chwilę czekał w napięciu. Strasznie korciło go by zwiać ale przecież był włamywaczem. Musiał z założenia panować nad sobą by pozostać w bezruchu nawet jeśli zdawało się, że strażnicy go widzą, krzyczą i biegną prosto na niego. Teraz te opanowanie przydało mu się choć jak zawsze cholernie szarpało mu nerwy. Czekał chwilę a potem dwie i nic. Dalej stał przed prawie bezgłośną, nieco błyskajacą światełkami maszyną. Nikt ze środka nie odpowiadał. Albo była pusta, albo ktoś był odurzony bardziej od niego albo był martwy. Przełknął ślinę. Albo tam nie był człowiek.

Walczył chwilę sam ze sobą, własnym rozsądkiem i sumieniem. Właściwie zrobił co mógł i mógł dalej iść w swoją stronę. Nie było sensownej reakcji ze środka więc i nikogo sensownego tam nie było. Nawet jakby był tam ktoś z jego bandy i to żywy to pewnie trzeba byłoby go nieść co cholernie nie sprzyjało znikaniu i przemykaniu. A jednak zamknięcie ciekawiło go. Jak wszystkie zamknięcia. Może to właśnie jego wieziono. Może kogoś z jego grupy. A może kogoś innego? Tylko kogo? Przecież wszyscy byli w sektorze. Złapano by kogoś poza sektorem kto nie był w ich grupie? Czy może już ich sektor upadł i właśnie zwożono resztki chuj wie gdzie? Jeśli sektor upadł... To i tak nie miał gdzie wracać... A jeśli to z jakiegoś innego miejsca to może jeśli ktoś tam był to wiedział jak tam dotrzeć?

~ No chuj, spróbuję... ~ powiedział sobie w myślach. Wyjął nóż i spojrzał ostatni raz na mechanizm który powinien odblokować wrota celi. Bał sie tego co z tamtąd może wyskoczyć. A jednak był gotów spróbować. Lekko pochylił się jak do sprintu i odsunął jak mógł najdalej od cylindra. ~ A chuj! ~ warknął w myślach i wcisnął przcisk któy powinien otworzyć celę.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline