Wróbel obudził się niemrawo i rozejrzał po swym nowym lokum. Chwile zajęło mu zorientowanie się w sytuacji, ale w wkrótce zrozumiał, co, mniej więcej się stało. - No cóż, - zaczął mruczeć pod nosem, nie kierując słów do nikogo konkretnego - zdarzało mi się już bywać w takich miejscach. Tani lokal, widać po wykończeniu. Nie to co piwnica nr trzy, u Grubej Su. Tam to dopiero mieli sprzęty! Pejczy samych było chyba z dziesięć rodzajów. A kajdany?! Wszystkie obszyte różowym futrem! Nie to co tutaj. Mieli tam też takiego Hansa. Ot, kropka w kropkę jak ten tutaj. Tyle, że tamten, jak na profesjonalistę przystało, nosił pończochy, szpiki i szminkę na ustach. Ot, jaki lokal, taka obsługa... -
Widząc, że szlachcic coś kombinuje, sam się zamknął, z tęsknotą wspominając swą Wróblówkę. Nie spodziewał się jej więcej zobaczyć a tak brutalnie przerwany związek, może zmienić go na całe życie. Och, gdyby tak teraz mógł jeszcze raz ułożyć dłonie na jej smukłym stylisku... Wróbel zmarszczy brwi i spojrzał na swoje dłonie. Może rękawiczek mu nie zabrali...
Zastygł w bezruchu czekając, aż strażnik znajdzie się w zasięgu ręki i będzie można złamać go jak suchy patyk. |