Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2015, 09:55   #61
Komiko
 
Komiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Komiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetny
- Do bunkra… już! - Wycharczał Stefan zataczając się i trzymając kurczowo koszulę na piersi. Wyglądał jakby za chwilę miał paść na twarz a słowa bardziej wycharczał niż wypowiedział.
Zachowanie Stefana bardzo źle wróżyło ich obecnej sytuacji. Spokojny i niemal zawsze stoicki Sztefan wyglądał bardzo niepokojąco. Coś mu najwyraźniej zagrażało i pragnął ostatkiem sił ostrzec przed tym innych. Czyżby tak wpłynęły na niego zbliżające się do polany dziwne światła?
Eamon ocknął się kiedy pojawienie się świateł i pajęcze ostrzeżenie wyrwało go z chwilowego szoku. Nigdy nie podejrzewał, że te stwory są, aż tak duże, małych pająków nigdy się nie bał, ale ten był jak powiększony pod lupą i dosłownie ze strachu zjeżyło mu sierść na całym ciele. Z jednej strony pojawienie się świateł nie sprawiło, że przestał się bać, ale z drugiej poczuł ulgę, kiedy zdał sobie sprawę, że jego wcześniejsze domysły okazały się słuszne.
- Córko Tkaczki, błagam! Nie daj się zabić! - Wycharczał ze swego zwierzęcego pyska kojotołak ewidentnie kierując te słowa do pajęczycy, po czym pobiegł w kierunku środka polany, w pełnym biegu wyciągnął swe łapy tak, by pochwycić nimi i zgarnąć stojącą obok pająka poczwarkę, to znaczy, Mohini.
Rosjanin był zaskoczony, że pająk się przeistoczył, ale to że był kobietą już wcale szokiem nie było. Rozejrzał się szybko po polanie, aby ocenić sytuacje. Spojrzał w niebo i dostrzegł dziwne światła. Ponowne zerknięcie na ‘plac boju’, Kojot najwyraźniej miał zamiar łapać Mohini, a sam dostrzegł Stefana słaniającego się na nogach. Wszyscy byli tu podejrzani, nie ufał nawet sobie, ale wyniósł z wojska chociaż tyle, że bądź co bądź to na straty w swoich nie powinno się pozwalać (oprócz kota, który był co by tu nie mówić zwykłym dupkiem). Ruszył więc z kopyta w stronę wampira.
Pajęczyca rozdarła się nieludzkim głosem, który zjeżył wszystkim włosy na karkach. Uniosła jeszcze wyżej dwie przednie nogi i krzyknęła jeszcze raz, tym razem już ludzką mową:
- Uciekajcie, albo zginiecie!
Arinf był w tym momencie już przy Stefanie i zamierzał go chwycić, aby wynieść z pola bitwy. W tym czasie Kojot złapał lepki kokon w którym przebywała Mohini i uniósł go w górę.
Stefan ledwo lecz jeszcze trzymał się życia a widząc co robi ruski wychrypiał tylko słabym głosem.
- Za późno… zostaw… uciekaj…
- Zamknij się - odpowiedział tylko krótko i złapał drugiego wampira, aby uciekać z nim w stronę bunkra. Ja pierdole, czym sobie zasłużyli na taki armagedon?
Stefan był słaby i słaniał się na nogach. Arinf już trzymał go za rękę, gdy nagle ciałem muzyka szarpnął dreszcz, a chwilę potem z jego piersi wystrzelił czarny, wijący się obłok ognia. Płomień nie był duży, ale najwyraźniej wraz z nim odpłynęły ze Stefana wszystkie siły. Wampir zawył z bólu i osunął się na kolana.
- Wszechpotężny Deva, największy z największych, sam Yama przybył po mnie. - zakwiliła wampirzyca zupełnie nie zwracając uwagi na to co dzieje się dookoła. - Tak daleko od domu, tak daleko od matki Gangi. - wyglądało jakby zaraz miała wybuchnąć szlochem - Nie będę w stanie ponownie się narodzić, biada, biada o nędznej Mohini Patel! - zawyła wpatrując się w trzy świetliste punkty na niebie. Cicho, prawie bezgłośnie powtarzając dziwne słowa: Om Surya puthraya Vidhmahe; Maha Kalaya Dheemahe;Thanno Yama Prachodayath.
Jakoś nie było czasu na pytania czy zastanawianie się. Tak, to co działo się ze Stefanem to była istna zagadka, ale jakoś nie miał teraz ochoty nad tym się zastanawiać. Złapał po prostu wampira jak pannę młodą, aby przypadkiem nie naciąć się na dziwaczny płomień. A opłacało się za życia nieco pakować!
Kojotołak nie wdając się z Mohini w zbędne dyskusje zarzucił ją sobie przez ramię i pognał przed siebie co sił w nogach, w myślach prosząc Ducha Geparda, by ten ponownie obdarzył go swym darem, którego nauczył go dawno temu i pomógł mu uciekać jak najszybciej się tylko dało. Po drodze zerkał jeszcze przez ramię chcąc wiedzieć co działo się z pajęczycą i latającymi kulkami stworzonymi ze światła.

Wilkołak także postanowił czmychnąć póki była ku temu okazja. Wokół działo się zbyt wiele dziwnych rzeczy, aby w pojedynkę zostawać na placu boju. Arthur nie ruszył jednak tropem wszystkich, ale wybrał bardziej okrężną drogę. Tak się przynajmniej wszystkim zdawało.
 
Komiko jest offline