Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2015, 10:02   #10
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
- Bardzo chętnie - odpowiedział Kael parskając - Niestety wyjawiać mogę tylko swoje własne. Zapytaj mnie, komodorze, o coś co jest takową to z chęcią odpowiem. -
- Niecały rok temu w tym rejonie zaginął transporter “Róża z Terry”; pierwszą nawigatorką była dobrze znana ci Elen Weyrlock, wtedy już poszukiwana przez admirała Horna. Proszę, stwórz dwie teorie tych zdarzeń. -
Imię pierwszej nawigatorki było tym co jednak przykuło uwagę Kaela. A bez problemu mógł się usprawiedliwić mówiąc sobie, że kupuje czas dla kapitan i Felkena na spokojną rozmowę.
- Cóż. Jako, że nie wiem z jakiego powodu była poszukiwana daje mi to swobodę interpretacji. Znałem ją jako niezwykle uzdolnioną ryzykantkę. Może wykonała zbyt niebezpieczny skok? Szacuję szasne na jakieś 10%. Nie więcej. Przyjmowała znacznie mniejszy margines błędu niż inni nawigatorzy, ale to dlatego, że była wspaniała. Te 10% to szansa, że przez ostatnie ćwierćwiecze stała się zbyt pewna siebie, bądź straciła instynkt. Druga teoria, ta rodem z opowieści płaszcza i szpady: Odnaleźli coś co wymagało natychmiastowego zbadania. Np. STC. Zgłaszając to narazili by się na opóźnienia związane z rozkazami od osobistosci których warrant już nie pozwolił by zignorować. Dlatego zerwali łączność i, ostatecznie, skoczyli gdzieś w odległy kąt galaktyki, gdzie wciąż lecą i to jest powodem dla którego nie ma o nich żadnych wieści. A jaka jest wersja, bądź też teoria, komodora?-
- To jest ten sekret który chciałbyś uzyskać? - zapytał poważnie kiedy skończył potakująco kiwać głową słuchając nawigatora. Na chwilę zerwał kontakt wzrokowy, zerkając na dół sali. Jeden z żołnierzy eskorty komunikował jakąś wiadomość poprzez serię gestów. Komodor zirytowany spojrzał z powrotem na Kaela

[nikt nie ma secret tongue: battlefleet, więc nie odczytacie z automatu
w zastępstwie: wymagający (-10) Speak Language Battlefleet War Cant
Ambrosia d100=47 vs 35
nigdy nie było okazji nauczyć się tego języka; od zawsze był domeną wyższych oficerów, a w ostatnich dekadach prawie zanikł. Choć, jak widać, nie wszędzie. Te parę gestów które rozpoznajesz układa się w (ktoś) - spotkanie - nagłe - (pytanie) ]


Informacja jedynie potencjalnie użyteczna, ale zarówno dla Kaela jak i dla kapitan, czy taka którą sam Kael koniecznie chciał poznać? Ciężki wybór. Cóż. Mówi się trudno. Nie zawsze ma się to czego się chce.
- Tak.-
Ale to nie jest ten dzień.
Komodor sprężył się w sobie - Moją teorią jest że ktoś na pokładzie “Róży” wywołał bunt; jeżeli Cyrrik Loefstatd, tamtejszy astrotelepata, zginał zanim zdążył ostrzec nas o tej zdradzie, okręt zrywa komunikację. Nie wiem dlaczego admirał nakazał im powrót, ale wiem bez kogo żaden bunt na okręcie nie może się obejść. - jeżeli nawet wydawało się to niemożliwe, to Larius Sans przypatrywał się nawigatorowi jeszcze uważniej, łowiąc każde drgnięcie i każdy gest.
Kael nie ukrywał spięcia jakie w nim wywolała ta teoria. Spojrzenia które się nieco pochyliło, na tyle by być “spod byka”, choć lekkiego. Usta też wygieły się w groźną podkówkę. Ale zaraz zmusił się by przybrać bardziej neutralny wyraz.
- Ktoś jeszcze chciałby zacieśnić więzy zaufania? - zapytał odwracając się z powrotem do wszystkich
Ambrosia przysłuchiwała się wszystkiemu w milczeniu, ale z każdym słowem Kaela zaczynała niecierpliwić się coraz bardziej, a w momencie, gdy Nawigator zaczął patrzeć na komodora w sposób, który nie powinien mieć miejsca w tej rozmowie, kapitan Vandermondeo straciła cierpliwość do tego wszystkiego, zaś bycie otoczonym nie polepszało sprawy.
- Sądzę, że Nawigator Weyrloc zacieśnił je wystarczająco, komodorze. - odezwała się chłodno Ambrosia patrząc na komodora - Nie widzę potrzeby dalej drążyć tematu, który nie jest tu głównym i naprawdę istotnym, a nie tylko marnowaniem czasu, jakkolwiek istotny nie byłby dla Nawigatora Weyrloca. Postawię bezpośrednie pytanie, skoro mamy za sobą początek - jaka to kwestia sprawiła, że teraz jesteśmy tutaj, zgromadzeni, a komodor zdecydował się wydzielić trochę swego czasu na nas? -
Komodor nieco spuścił z tonu; zwycięska pozycja została szybko skorygowana do poprawnego, formalnego vis-a-vis. - Na osobistą prośbę admirała Horna mam przekazać wam ofertę kupna informacji z waszej bliskiej podróży przez Paszczę - wyrzucił z siebie.
Ambrosia spojrzała uważnie na komodora. Paszcza była otwarta? Ich podróż przez nią i informacje? Cóż…
- To znaczy, że Paszcza jest otwarta, a i przy okazji stoi założenie, że my odbędziemy podróż przez nią.-
Oficer zbladł. Powoli dotarło do niego co przeoczył; od początku rozmowy widział oznaki zmieszania i brak reakcji na drobne aluzje, ale nie połączył tego w całość. - A dlaczego mielibyście tego nie zrobić? -
Kapitan Vandermondeo obserwowała uważnie reakcje Sansa notując je w pamięci.
- Cóż, Galaktyka jest wielka, komodorze. - odparła uśmiechając się w kojący sposób - Pytanie jednak, dlaczego jest to tak istotne, abyśmy jednak obrali taki kurs.-
-Galaktyka jest wielka...ale pełne korzyści z Gwarantu można wyciągnąć tylko po drugiej stronie - skontrował już spokojnym głosem. Chwila słabości minęła.
- Niemniej to, co mnie naprawdę zastanawia to zainteresowanie naszym wkładem w związku z możliwą podróżą przez Paszczę. Powiedziałeś, komodorze, o ofercie kupna informacji… jakich konkretnie informacji? -
- Stanu Footfall, przede wszystkim. Sytuacji geopolitycznej Rubieży w drugiej kolejności - przeszedł do rzeczowych, suchych odpowiedzi, na tyle na ile potrafił
- Dlaczego akurat my, komodorze? - zapytała Ambrosia patrząc uważnie na swego rozmówcę, mając w pamięci to, co przekazał jej telepatycznie Astropata.
- “Aretume” jest okrętem który ma najwyższy stopień gotowości spośród tych które są...niezawisłe...pani Kapitan -
- Ona nazywa się "Artume",komodorze. - poprawiła go Ambrosia, dumna ze swego statku - I dlaczego tak ważne jest, aby był to statek niezawisły?-
- Przepraszam jeżeli źle wymówiłem nazwę. Dlaczego to takie ważne? Statek poza łańcuchem dowodzenia może z miejsca zwrócić się ku innemu zdaniu. Bez czekania na potwierdzenie rozkazów które czekają jeszcze na kogoś -
- Albo bez potrzeby informowania innych o zamiarach, mam rację?-
- Innych? - zapytał
- Jeżeli to "Artume" odbędzie podróż przez Paszczę i nawet będzie w jakiś sposób zbierać informacje na wskazane tematy, to nie zostanie to powiązane przecież z admirałem czy kimkolwiek z Floty, a z samym Wolnym Kupcem i jego interesami.-
- Ciężko nazwać to wadą, drodzy państwo -
- Niemniej, skoro znamy już naszą, możliwą, część zobowiązania, jaka będzie wasza część? Co w tym wszystkim będzie dla rodu Vandermondeo?-
- Admirał zapewnia że jakiekolwiek informacje o stanie Footfall wynagrodzi poprzez dołączenie Artume - dobrze to wymówiłem tym razem? - do listy okrętów mających prawo werbować wśród marynarzy Floty w dowolnej stacji Marynarki w Calixis, włącznie z Portem Wander. A szczegółowy zwiad równoważnością patrolu który musiałby być wykonany - jeden z Mieczy na wezwanie stawi się spłacić ten dług co do dnia -
- Jednakże - zaczęła Ambrosia, której to wszystko bynajmniej się nie podobało - co konkretnie będzie profitem dla mojego rodu, komodorze? Mówisz o werbowaniu marynarzy, mówisz o Mieczu, ale czy coś konkretnego dla nas jeszcze w tym będzie?-
- Przekazuję jedynie ofertę admirała, pani kapitan. Jeżeli negocjacje są konieczne, to z nim należy je prowadzić - nie chwycił przynęty - Mam przekazać jakąś odpowiedź? -
- Tak. - zaczęła Ambrosia, która najwyraźniej podczas wymiany zdań zdążyła podjąć decyzję, jaka się wyklarowała poprzez ostatnie zdania komodora - Ród Vandermondeo jest zainteresowany ofertą admirała, ale jednocześnie chciałby jeszcze przeprowadzić negocjacje w tej sprawie.-
- Admirał z całą pewnością z przyjemnością weźmie w nich udział - obecnie “Pięść z Adamantu” jest w okolicach Scyntylii i pojawi się tu najprędzej za miesiąc-
- Zawsze bezpieczni, prawda? - wychyliła się lekko w stronę komodora - Jesteśmy zainteresowani podjęciem tej współpracy. To moje słowo.-
- Stopień ogranicza mnie do określenia “dowodzący z drugiej linii” , ale rozumiem skąd to mogło się wziąć- nachylił się także.
- Zawsze bezpieczni. - powtórzyła swoje słowa jakby do siebie - Rozumiem więc, że targu dobiliśmy, chociaż jeszcze pozostały kwestie formalne, jak umowa.-
- Umowę, w pierwotnej postaci, mam gotową w skryptorium. Mogę rozkazać ją przynieść niezwłocznie po zakończeniu spotkania lub kazać sporządzić nową gdy dostanę nowe wytyczne -
- Rozkaż więc, proszę, komodorze, przynieść umowę. -
- Niezwłocznie. A więc, zanim się rozejdziemy...człowiek który jest na dole i zaczepi was kiedy tylko odblokujemy lożę jest tu wbrew mojej woli. Niestety nie mam mocy uniemożliwić mu takich działań - złożył ręce i opuścił głowę w geście przeprosin - Żegnam, i życzę powodzenia na szlakach Rubieży -

Kilka zdań później zbierali się do wyjścia; Mobius poczuł to dziwne uczucie które towarzyszyło nadciągającej komunikacji astrotelepatycznej; był już na tyle doświadczony by rozpoznać wiadomość skierowaną bezpośrednio do niego. Tytuł Mistrza zobowiązywał.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 09-08-2015 o 20:51.
TomBurgle jest offline