| - Bardzo chętnie - odpowiedział Kael parskając - Niestety wyjawiać mogę tylko swoje własne. Zapytaj mnie, komodorze, o coś co jest takową to z chęcią odpowiem. -
- Niecały rok temu w tym rejonie zaginął transporter “Róża z Terry”; pierwszą nawigatorką była dobrze znana ci Elen Weyrlock, wtedy już poszukiwana przez admirała Horna. Proszę, stwórz dwie teorie tych zdarzeń. -
Imię pierwszej nawigatorki było tym co jednak przykuło uwagę Kaela. A bez problemu mógł się usprawiedliwić mówiąc sobie, że kupuje czas dla kapitan i Felkena na spokojną rozmowę.
- Cóż. Jako, że nie wiem z jakiego powodu była poszukiwana daje mi to swobodę interpretacji. Znałem ją jako niezwykle uzdolnioną ryzykantkę. Może wykonała zbyt niebezpieczny skok? Szacuję szasne na jakieś 10%. Nie więcej. Przyjmowała znacznie mniejszy margines błędu niż inni nawigatorzy, ale to dlatego, że była wspaniała. Te 10% to szansa, że przez ostatnie ćwierćwiecze stała się zbyt pewna siebie, bądź straciła instynkt. Druga teoria, ta rodem z opowieści płaszcza i szpady: Odnaleźli coś co wymagało natychmiastowego zbadania. Np. STC. Zgłaszając to narazili by się na opóźnienia związane z rozkazami od osobistosci których warrant już nie pozwolił by zignorować. Dlatego zerwali łączność i, ostatecznie, skoczyli gdzieś w odległy kąt galaktyki, gdzie wciąż lecą i to jest powodem dla którego nie ma o nich żadnych wieści. A jaka jest wersja, bądź też teoria, komodora?-
- To jest ten sekret który chciałbyś uzyskać? - zapytał poważnie kiedy skończył potakująco kiwać głową słuchając nawigatora. Na chwilę zerwał kontakt wzrokowy, zerkając na dół sali. Jeden z żołnierzy eskorty komunikował jakąś wiadomość poprzez serię gestów. Komodor zirytowany spojrzał z powrotem na Kaela
Informacja jedynie potencjalnie użyteczna, ale zarówno dla Kaela jak i dla kapitan, czy taka którą sam Kael koniecznie chciał poznać? Ciężki wybór. Cóż. Mówi się trudno. Nie zawsze ma się to czego się chce. - Tak.-
Ale to nie jest ten dzień.
Komodor sprężył się w sobie - Moją teorią jest że ktoś na pokładzie “Róży” wywołał bunt; jeżeli Cyrrik Loefstatd, tamtejszy astrotelepata, zginał zanim zdążył ostrzec nas o tej zdradzie, okręt zrywa komunikację. Nie wiem dlaczego admirał nakazał im powrót, ale wiem bez kogo żaden bunt na okręcie nie może się obejść. - jeżeli nawet wydawało się to niemożliwe, to Larius Sans przypatrywał się nawigatorowi jeszcze uważniej, łowiąc każde drgnięcie i każdy gest.
Kael nie ukrywał spięcia jakie w nim wywolała ta teoria. Spojrzenia które się nieco pochyliło, na tyle by być “spod byka”, choć lekkiego. Usta też wygieły się w groźną podkówkę. Ale zaraz zmusił się by przybrać bardziej neutralny wyraz. - Ktoś jeszcze chciałby zacieśnić więzy zaufania? - zapytał odwracając się z powrotem do wszystkich
Ambrosia przysłuchiwała się wszystkiemu w milczeniu, ale z każdym słowem Kaela zaczynała niecierpliwić się coraz bardziej, a w momencie, gdy Nawigator zaczął patrzeć na komodora w sposób, który nie powinien mieć miejsca w tej rozmowie, kapitan Vandermondeo straciła cierpliwość do tego wszystkiego, zaś bycie otoczonym nie polepszało sprawy. - Sądzę, że Nawigator Weyrloc zacieśnił je wystarczająco, komodorze. - odezwała się chłodno Ambrosia patrząc na komodora - Nie widzę potrzeby dalej drążyć tematu, który nie jest tu głównym i naprawdę istotnym, a nie tylko marnowaniem czasu, jakkolwiek istotny nie byłby dla Nawigatora Weyrloca. Postawię bezpośrednie pytanie, skoro mamy za sobą początek - jaka to kwestia sprawiła, że teraz jesteśmy tutaj, zgromadzeni, a komodor zdecydował się wydzielić trochę swego czasu na nas? -
Komodor nieco spuścił z tonu; zwycięska pozycja została szybko skorygowana do poprawnego, formalnego vis-a-vis. - Na osobistą prośbę admirała Horna mam przekazać wam ofertę kupna informacji z waszej bliskiej podróży przez Paszczę - wyrzucił z siebie.
Ambrosia spojrzała uważnie na komodora. Paszcza była otwarta? Ich podróż przez nią i informacje? Cóż… - To znaczy, że Paszcza jest otwarta, a i przy okazji stoi założenie, że my odbędziemy podróż przez nią.-
Oficer zbladł. Powoli dotarło do niego co przeoczył; od początku rozmowy widział oznaki zmieszania i brak reakcji na drobne aluzje, ale nie połączył tego w całość. - A dlaczego mielibyście tego nie zrobić? -
Kapitan Vandermondeo obserwowała uważnie reakcje Sansa notując je w pamięci. - Cóż, Galaktyka jest wielka, komodorze. - odparła uśmiechając się w kojący sposób - Pytanie jednak, dlaczego jest to tak istotne, abyśmy jednak obrali taki kurs.- -Galaktyka jest wielka...ale pełne korzyści z Gwarantu można wyciągnąć tylko po drugiej stronie - skontrował już spokojnym głosem. Chwila słabości minęła. - Niemniej to, co mnie naprawdę zastanawia to zainteresowanie naszym wkładem w związku z możliwą podróżą przez Paszczę. Powiedziałeś, komodorze, o ofercie kupna informacji… jakich konkretnie informacji? - - Stanu Footfall, przede wszystkim. Sytuacji geopolitycznej Rubieży w drugiej kolejności - przeszedł do rzeczowych, suchych odpowiedzi, na tyle na ile potrafił - Dlaczego akurat my, komodorze? - zapytała Ambrosia patrząc uważnie na swego rozmówcę, mając w pamięci to, co przekazał jej telepatycznie Astropata. - “Aretume” jest okrętem który ma najwyższy stopień gotowości spośród tych które są...niezawisłe...pani Kapitan - - Ona nazywa się "Artume",komodorze. - poprawiła go Ambrosia, dumna ze swego statku - I dlaczego tak ważne jest, aby był to statek niezawisły?- - Przepraszam jeżeli źle wymówiłem nazwę. Dlaczego to takie ważne? Statek poza łańcuchem dowodzenia może z miejsca zwrócić się ku innemu zdaniu. Bez czekania na potwierdzenie rozkazów które czekają jeszcze na kogoś - - Albo bez potrzeby informowania innych o zamiarach, mam rację?- - Innych? - zapytał - Jeżeli to "Artume" odbędzie podróż przez Paszczę i nawet będzie w jakiś sposób zbierać informacje na wskazane tematy, to nie zostanie to powiązane przecież z admirałem czy kimkolwiek z Floty, a z samym Wolnym Kupcem i jego interesami.- - Ciężko nazwać to wadą, drodzy państwo - - Niemniej, skoro znamy już naszą, możliwą, część zobowiązania, jaka będzie wasza część? Co w tym wszystkim będzie dla rodu Vandermondeo?- - Admirał zapewnia że jakiekolwiek informacje o stanie Footfall wynagrodzi poprzez dołączenie Artume - dobrze to wymówiłem tym razem? - do listy okrętów mających prawo werbować wśród marynarzy Floty w dowolnej stacji Marynarki w Calixis, włącznie z Portem Wander. A szczegółowy zwiad równoważnością patrolu który musiałby być wykonany - jeden z Mieczy na wezwanie stawi się spłacić ten dług co do dnia - - Jednakże - zaczęła Ambrosia, której to wszystko bynajmniej się nie podobało - co konkretnie będzie profitem dla mojego rodu, komodorze? Mówisz o werbowaniu marynarzy, mówisz o Mieczu, ale czy coś konkretnego dla nas jeszcze w tym będzie?- - Przekazuję jedynie ofertę admirała, pani kapitan. Jeżeli negocjacje są konieczne, to z nim należy je prowadzić - nie chwycił przynęty - Mam przekazać jakąś odpowiedź? - - Tak. - zaczęła Ambrosia, która najwyraźniej podczas wymiany zdań zdążyła podjąć decyzję, jaka się wyklarowała poprzez ostatnie zdania komodora - Ród Vandermondeo jest zainteresowany ofertą admirała, ale jednocześnie chciałby jeszcze przeprowadzić negocjacje w tej sprawie.- - Admirał z całą pewnością z przyjemnością weźmie w nich udział - obecnie “Pięść z Adamantu” jest w okolicach Scyntylii i pojawi się tu najprędzej za miesiąc- - Zawsze bezpieczni, prawda? - wychyliła się lekko w stronę komodora - Jesteśmy zainteresowani podjęciem tej współpracy. To moje słowo.- - Stopień ogranicza mnie do określenia “dowodzący z drugiej linii” , ale rozumiem skąd to mogło się wziąć- nachylił się także. - Zawsze bezpieczni. - powtórzyła swoje słowa jakby do siebie - Rozumiem więc, że targu dobiliśmy, chociaż jeszcze pozostały kwestie formalne, jak umowa.- - Umowę, w pierwotnej postaci, mam gotową w skryptorium. Mogę rozkazać ją przynieść niezwłocznie po zakończeniu spotkania lub kazać sporządzić nową gdy dostanę nowe wytyczne - - Rozkaż więc, proszę, komodorze, przynieść umowę. - - Niezwłocznie. A więc, zanim się rozejdziemy...człowiek który jest na dole i zaczepi was kiedy tylko odblokujemy lożę jest tu wbrew mojej woli. Niestety nie mam mocy uniemożliwić mu takich działań - złożył ręce i opuścił głowę w geście przeprosin - Żegnam, i życzę powodzenia na szlakach Rubieży -
Kilka zdań później zbierali się do wyjścia; Mobius poczuł to dziwne uczucie które towarzyszyło nadciągającej komunikacji astrotelepatycznej; był już na tyle doświadczony by rozpoznać wiadomość skierowaną bezpośrednio do niego. Tytuł Mistrza zobowiązywał.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 09-08-2015 o 20:51.
|