Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2015, 13:02   #26
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Post poczyniony przez wszystkich, z wyjątkiem osoby, która go wrzuciła

Strażnik przy najbliższej okazji odciągnął na bok Valeriusa i Maarin, Dia gdzieś się się zapodziała, Elin też, więc z najbliższych tylko ich miał pod ręką. Poprosił też Pierzastego. Alanem nie przejmował się, choć nie zdziwiłby się, jeżeli przyszedłby razem z Bitaanem.
Gdy już siedli do rozmowy, Harp podrapał się po poplamionym rdzą mundurze - a właściwie po starej bliźnie pod nim - i rzekł do nich, poważnie i tonem ścierającym uśmiech z twarzy.
- Mamy zadanie i wroga. Wypocznijmy, zjedzmy, zasięgnijmy informacji i ruszajmy. Ostatnio przybyliśmy za późno, nie mam ochoty na powtórkę. Gdzieś tu jest kolejna świątynia i pewnie grupa podobna do tamtej. Poza tym - rozejrzał się, czy nikt nie podsłuchuje - nie wiemy kim Ci tubylcy są. Założyliśmy że są po naszej stronie, ale równie dobrze mogą czychać na nasze przedmioty z metalu lub ...mięso. Nie wiemy czy nie są gorsi od koboldów.
-Po pierwsze… już jest za późno. Spapraliśmy ostatnio, rytuał się zakończył jakoś…- wzruszył ramionami Valerius.- A wróg… ma nas w rzyci, głęboko i dokumentnie. Tym bardziej nie mamy powodu się spieszyć, że tych świątyni Sharess może być kilka i nie wiadomo do której my się mamy spieszyć, zresztą… bez przewodnika i tak zgubimy się w tej dżungli, nieważne jak dokładne wskazówki dostaniemy… to nie nasze góry, poprzecinane szlakami. Tu nie ma dróg, tylko rzeki.
Splótł ramiona razem dodając.- A ty popadasz w paranoję. Jeśli nie mamy powodów, by ufać tubylcom, to jak chcesz zaufać ich wskazówkom, co? Przecież mogą nas okłamywać...
Zaklinacz rozejrzał się dookoła dodając.- Poza tym, ci tubylcy nie są po żadnej stronie. Po prostu są ciekawi obcych, tak ja my jesteśmy ciekawi ich.
- Jeszcze oddycham, a to oznacza, że nie przegrałem - odrzekł krótko na ten wywód Harp. - Jeżeli świątyń jest kilka, im szybciej zaczniemy sprawdzać jedna po drugiej, tym lepiej. Świątynia to cywilizacja, więc znajdą się i resztki dróg, choćby zarośnięte, poprowadzą nas. Nie poddaję się tak szybko, Val, ty też nie powinieneś.
Maarin odchrząknęła.
- Nie chcę wam psuć planów ze zgadywanką gdzie jest świątynia, ale może zapomnieliście, że mam medalion? Zaprowadzi nas bezpośrednio do miejsca relikwii. Po drogach, czy nie. To pierwsze. Drugim będzie to, że jeśli by mieli wobec nas złe zamiary myślę, że już by nas gotowali… skoro tak się przy tym upieracie - kapłanka założyła ręce na piersi i spojrzała na obu młodzieńców.
- Medalion upraszcza sprawę - Harp kiwnął głową i oznajmił, bo bynajmniej nie było to pytanie - Dwie godziny na odpoczynek i ruszamy.- Najwyraźniej uznał sprawę za zamkniętą…
- Harpagonie - undine powiedziała nieco cięższym głosem. - Zostaliśmy zaproszeni na rozmowę i na dodatek w gościnę. Nie wypada iść, a już na pewno jest to zwyczajnie niegrzeczne. Skoro tak boisz się zostania pożartym to może lepiej nie rozgniewać tutejszych, hmm?
- Oczywiście, że ruszamy po spotkaniu, masz mnie za półorka? - odparł żołnierz, uśmiechając się lekko - Po prostu mam nadzieję że wyrobią się z organizacją tego jak najszybciej.
Kapłanka machnęła tylko ręka kręcąc głową. Uznając, że nie ma nic więcej do powiedzenia postanowiła poszukać dziewcząt.
- Wiesz Harp… powinieneś wziąć pod uwagę, że twoich wrogów nie obchodzi twoje życie. I po prostu nawet nie kwapiliby się, by cię dobić. Więc to że żyjesz nie jest niczym zwycięstwem, poza twoim własnym- uśmiechnął się kwaśno zaklinacz i wzruszył ramionami dodając.- Wyruszymy kiedy wyruszymy. Możesz pognać sam jeśli chcesz… niemniej jeśli reszta ekipy nie będzie się kwapić do kolejnego marszu, to… ja za tobą nie pójdę. A co do ruin w dżungli i dróg… opuszczone miasta giną w leśnym gąszczu i ludzkiej pamięci. Nie pozostaje nic z dróg, które do nich prowadziły.
Bitaan który się przysłuchiwał tej wymianie zdań wyglądał na wielce zainteresowanego. Przekrzywiał głowę z jednej strony na drugą wpatrując się w tego, kto aktualnie mówił. W końcu podniósł pazurzasty palec do góry dając znak że zabierze głos.
- Wybaczcie że się wtrącę, ale jesteście wyjątkowo ponurzy i ponure myśli wypowiadacie. Nie godzi się wszak tak czynić. Marność nad marnościami i wszystko marność? Me skromne krucze doświadczenie podpowiada, że pod każdym stołem są okruszki, czy też jak to zwykli mawiać panowie szlachta… szklanka wody do połowy jest pełna. Ja szklankę tylko raz na oczy widziałem, ale sądzę że z kubkiem sprawa się ma tak samo.
Położył przyjacielsko dłonie na jednym i drugim ramieniu rozmówców.
- Nie srożcie się druhowie i nie gadajcie po próżnicy, byle by się ze sobą sprzeczać. Bogini nas tu zesłała. Może i nie wasza i nie moja, ale wciąż jest to bogini. A żadne z naszych bóstw jej nie powstrzymało. Warto więc wyzbyć się ponuractwa i podejrzliwości. Z radością w sercu cieszyć się tym skrawkiem raju. Wszak ponure myśli męczą umysł, a zmęczony umysł to zawada w przygodzie i na drodze, czyż nie? Powiadam wam, odpoczniemy kapkę, pogadamy jak przystało na dobrych gości z piękną gospodynią i wyjaśni się cała sprawa, a i może nawet pomoc przyjdzie nam przyjąć? Jeno uczulić cię muszę cny rycerzu - tu zwrócił się do Harpagona poważniej. - Abyś niestosownych komentarzy z udziałem naszego przyjaciela Alana nie czynił. Krzywdzące.
- Nie wyciągaj błędnych wniosków drogi… Bitaanie- machnął ręką delikatnie zaklinacz strącając pierzastą łapę ze swego ramienia.- To że tamta walka w świątyni zakończyła się naszą porażką jest faktem. Myślenie o niej w tej kategorii nie jest ponuractwem, a zdrowym rozsądkiem. Co nie znaczy, że z tego powodu zamierzam rozpaczać czy się załamywać. Pogodziłem się już z tą prawdą i przyjmuję ją spokojnie do swego serca.
Rozejrzał się dookoła dodając.- Co do reszty, to… zobaczymy jak się wydarzenia rozwiną. Także to czy to jest raj czy… coś innego, to także się dopiero okaże. Ale przyznaję, że zaczyna się… obiecująco.
 
Zapatashura jest offline