Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2015, 22:06   #55
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
- Ładna… noc - powiedział spoglądając na rozgwieżdżone niebo.

- Ładna - przyznała - i piękne otoczenie - rozejrzała się. - Taka posiadłość w górach, ech, marzenie. A i tak widziałam pewnie mniejszą część tego domu. – wymieniła pomieszczenia, które zdążyła odwiedzić ze szmatą.

-Mhm… Dobrze by było mieszkać w takim... domu. A niedaleko na północ jest już morze i taki... wysunięty... cypel. Jak się odwrócić w lewo, to słońce... wychodzi zza gór rano, a wieczorem... znika za górami z prawej strony. Jest tam też kawałek plaży… Bo wszędzie dookoła tylko klify i urwiska -
wzruszył ramionami.

- Prywatna plaża?! Wow! Tu jest tak...tak niesamowicie. Nigdy wcześniej nie sprzątałam tak dużego domu i pewnie już nigdy mi się taki nie trafi. Znasz jeszcze jakieś smaczki i sekrety tej posiadłości?
- spytała podekscytowana. - Jak się dobijać to tylko raz, nie? - uśmiechnęła się. - Jeśli wygram kiedyś wielkie pieniądze też sprawie sobie taki dom. I prywatną plażę – podała rozmarzona.

-Hmmm… Mnie najbardziej podoba się parking podziemny
- odpowiedział uśmiechem na uśmiech.

- Żaden parking nie przebije tych roślin na piętrze - westchnęła - czy przebije? - uśmiechnęła się zalotnie. - Może masz chwilę żeby mnie oprowadzić?

Mężczyzna pokręcił głową. - Muszę wracać do pracy - powiedział spoglądając na jego współpracowników zaczynających chrząkać głośno.

- Szkoda bo ja pracę właściwie to skończyłam i skoro nie możesz poświecić mi chwili pewnie będę się zbierać
- zrobiła minę smutnej dziewczynki.

-Teraz nie mogę - mruknął niechętnie pod nosem. - Coś się dzieje.

- Coś… coś złego? - udała lekko zaniepokojoną.
Przecież faceci tak bardzo lubią opiekować się bezbronnymi, przestraszonymi kobietkami, bleeeh.

- Tak, ale poradzimy sobie - odpowiedział z uśmiechem.
- No to nie przeszkadzam póki co. Poczekam na ciebie chwilę, jeśli zbyt długo będziesz zajęty to uciekam - uśmiechnęła się uroczo.

-To jeszcze potrwa! -
rzucił przechodzący niedaleko ochroniarz z rejonu bramy.

- Nerwowi jacyś twoi koledzy po fachu - szepnęła - idź, pracuj ja pewnie też znajdę sobie jeszcze coś do zrobienia, w takim domu o to nie trudno.

Ochroniarz uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową.

Natasha obróciła się na obcasie i ruszyła niespiesznie do łazienki pracowniczej. Weszła do pomieszczenia, zamknęła się od środka i rozejrzała tupiąc z poirytowaniem.
Coś się działo i z pewnością nie było to nic dobrego. Przez myśl przeszło jej, że mogli złapać Blacka i znaleźć przy nim torbę ze wszystkimi ich rzeczami. Portfel z jej zdjęciem na nazwisko Megan Gentel... trudno byłoby się z tego wygrzebać.
Szybko opuściła ją ta myśl, wróciła racjonalna kalkulacja. Przecież gdyby stało się coś takiego nie gawędziłaby z gościem z ochrony i nie krzątała po rezydencji jak gdyby nigdy nic. Choć mogło być też tak, że jeszcze nie znaleźli jej dokumentów, cholera.
Mogła się stąd zwinąć, poprosić o zamówienie taksówki – za którą i tak nie miała jak zapłacić ale to najmniejszy problem – i zwiewać póki jeszcze miała szansę. Mogła też wykorzystać sytuację. Uwaga pracowników ochrony wydawała się być skupiona na wszystkim poza nią. I to była szansa, która mogła się już nie powtórzyć.
Parter zwiedziła cały podobnie było z piętrem, zajrzała wszędzie gdzie wejść się dało. Do zobaczenie zostały jeszcze podziemia, a nóż poza parkingiem było tam jeszcze coś ciekawego.
Nie zastanawiając się długo zgarnęła z szafki kilka szmat i jakiś płyn po czym opuściła pomieszczenie. Miała zamiar przejść się po parterze i znaleźć drzwi prowadzące do podziemi budynku.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline