- Ładna… noc - powiedział spoglądając na rozgwieżdżone niebo. - Ładna - przyznała - i piękne otoczenie - rozejrzała się. - Taka posiadłość w górach, ech, marzenie. A i tak widziałam pewnie mniejszą część tego domu. – wymieniła pomieszczenia, które zdążyła odwiedzić ze szmatą.
-Mhm… Dobrze by było mieszkać w takim... domu. A niedaleko na północ jest już morze i taki... wysunięty... cypel. Jak się odwrócić w lewo, to słońce... wychodzi zza gór rano, a wieczorem... znika za górami z prawej strony. Jest tam też kawałek plaży… Bo wszędzie dookoła tylko klify i urwiska - wzruszył ramionami.
- Prywatna plaża?! Wow! Tu jest tak...tak niesamowicie. Nigdy wcześniej nie sprzątałam tak dużego domu i pewnie już nigdy mi się taki nie trafi. Znasz jeszcze jakieś smaczki i sekrety tej posiadłości? - spytała podekscytowana. - Jak się dobijać to tylko raz, nie? - uśmiechnęła się. - Jeśli wygram kiedyś wielkie pieniądze też sprawie sobie taki dom. I prywatną plażę – podała rozmarzona.
-Hmmm… Mnie najbardziej podoba się parking podziemny - odpowiedział uśmiechem na uśmiech. - Żaden parking nie przebije tych roślin na piętrze - westchnęła - czy przebije? - uśmiechnęła się zalotnie. - Może masz chwilę żeby mnie oprowadzić?
Mężczyzna pokręcił głową. - Muszę wracać do pracy - powiedział spoglądając na jego współpracowników zaczynających chrząkać głośno.
- Szkoda bo ja pracę właściwie to skończyłam i skoro nie możesz poświecić mi chwili pewnie będę się zbierać - zrobiła minę smutnej dziewczynki. -Teraz nie mogę - mruknął niechętnie pod nosem. - Coś się dzieje. - Coś… coś złego? - udała lekko zaniepokojoną.
Przecież faceci tak bardzo lubią opiekować się bezbronnymi, przestraszonymi kobietkami, bleeeh. - Tak, ale poradzimy sobie - odpowiedział z uśmiechem. - No to nie przeszkadzam póki co. Poczekam na ciebie chwilę, jeśli zbyt długo będziesz zajęty to uciekam - uśmiechnęła się uroczo.
-To jeszcze potrwa! - rzucił przechodzący niedaleko ochroniarz z rejonu bramy. - Nerwowi jacyś twoi koledzy po fachu - szepnęła - idź, pracuj ja pewnie też znajdę sobie jeszcze coś do zrobienia, w takim domu o to nie trudno.
Ochroniarz uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową.
Natasha obróciła się na obcasie i ruszyła niespiesznie do łazienki pracowniczej. Weszła do pomieszczenia, zamknęła się od środka i rozejrzała tupiąc z poirytowaniem.
Coś się działo i z pewnością nie było to nic dobrego. Przez myśl przeszło jej, że mogli złapać Blacka i znaleźć przy nim torbę ze wszystkimi ich rzeczami. Portfel z jej zdjęciem na nazwisko Megan Gentel... trudno byłoby się z tego wygrzebać.
Szybko opuściła ją ta myśl, wróciła racjonalna kalkulacja. Przecież gdyby stało się coś takiego nie gawędziłaby z gościem z ochrony i nie krzątała po rezydencji jak gdyby nigdy nic. Choć mogło być też tak, że jeszcze nie znaleźli jej dokumentów, cholera.
Mogła się stąd zwinąć, poprosić o zamówienie taksówki – za którą i tak nie miała jak zapłacić ale to najmniejszy problem – i zwiewać póki jeszcze miała szansę. Mogła też wykorzystać sytuację. Uwaga pracowników ochrony wydawała się być skupiona na wszystkim poza nią. I to była szansa, która mogła się już nie powtórzyć.
Parter zwiedziła cały podobnie było z piętrem, zajrzała wszędzie gdzie wejść się dało. Do zobaczenie zostały jeszcze podziemia, a nóż poza parkingiem było tam jeszcze coś ciekawego.
Nie zastanawiając się długo zgarnęła z szafki kilka szmat i jakiś płyn po czym opuściła pomieszczenie. Miała zamiar przejść się po parterze i znaleźć drzwi prowadzące do podziemi budynku.
__________________ "You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one" |