Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2015, 15:32   #64
Okaryna
 
Okaryna's Avatar
 
Reputacja: 1 Okaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputację
- Szlag, co tu się działo? - Stefan był w szoku widząc ruiny. Niedźwiedź musiał wiedzieć że do tego dojdzie skoro kazał im się ewakuować do schronu.
Rusek też był w niemałym szoku.
- Wygląda jakby Polacy tędy przyszli w parze z Żydami czy innymi popaprańcami - odpowiedział w zamyśleniu Stefanowi, który ciągle wisiał na jego ramieniu. - To co robimy? To nie wygląda zachęcająco..
- Trzeba znaleźć jakieś tymczasowe schronienie i poczekać na Kojota. Wtedy pomyślimy co dalej.
- To który budynek wygląda ci na najpóźniejsze zmiażdżenie pod gruzami?
- Nie wiem… - Przez chwilę Stefan poczuł, że staje się monotematyczny. Który to już raz dziś mówi, że czegoś nie wie?
- Lubię kiedy jesteście tacy pomocni - westchnął i sam się rozejrzał po gruzowisku. - Nic mi tu nie wygląda solidnie na tyle, aby się gdziekolwiek schować. Jak Polacy gdzieś przejdą to masz taki burdel, że kamień na kamieniu nie ostanie. Ni chuja nie wiem co dalej. Może jakaś jaskinia?
- Musielibyśmy wrócić, tu w okolicy raczej nie ma żadnych. A w ogóle to możesz mnie już postawić, chyba dam radę o własnych siłach.
- Podnoszenie cie to też pewien trud więc lepiej, abym nie musiał tego ciągle robić - odpowiedział i postawił Stefana jak sobie zażyczył, ale jak mu zaraz wywinie orła to dodatkowo dostanie w dziób od Ruska. W końcu ile razy można kogoś podnosić i znowu stawiać?
- To będziemy teraz robić piesze wycieczki. super opcja jeśli bierzemy pod uwagę wielkie świetliste gówna, które chcą nas pozabijać.
- Jakbym miał więcej czasu… -Wydawało się, że Stefan chciał coś jeszcze dodać ale ugryzł się w język. - Na razie wystarczy się ukryć w ruinach, nie wiem ile Skowytowi zajmie odszukanie pozostałych ale jeśli odejdziemy za daleko może nas nie znaleźć.
- No dobra. To spróbuje coś znaleźć i fajnie by było jakby przy okazji nic na łeb mi nie spadło - i ruszył przed siebie rozglądając się uważnie za jakakolwiek ruiną, która zdawała się do użytku chociaż na chwilę.
Rosjanin przeszedł szukać jakiegoś tymczasowego schronienia. Budynki w obrębie całej przystani były kompletnie zrujonowane. Nie ostał się żaden cały dom. Zawalone ściany, piętra, a nawet piwnice. Wszystko wyglądało, jak po gigantycznym trzęsieniu ziemi. Wampir zajrzał do kilku piwnic, ale szybko stwierdził, że ukrycie się tam spowodowałoby więcej problemów niż korzyści. W końcu Arnif znalazł jeden z mniej zawalonych budynków. Cała była ściana szczytowa i część sufitu. Z ulicy nie było widać, kto kryje się za murem, a jednocześnie przez pęknięcia w murze można było obserwować okolicę. Tak, to miejsce nadawało się na kryjówkę. Na pewno nie na dłużej, ale do powrotu Kojota powinna wystarczyć.
Arnif już miał iść po Stefana, gdy na gruzowisku zobaczył coś dziwnego. Wyglądało to, jakby kawałek pancerze żuka. Sęk jednak w tym, że musiał to być kurewsko wielki żuk.
Kolejna rzecz, której się nie spodziewał. W sumie nie wiedział czemu się jeszcze dziwił. Dzisiejszy dzień w końcu co i rusz dostarczał jakiś mało logicznych czy zwyczajnych atrakcji. Wielki pająk a teraz to. Kucnął obok znaleziska, aby je dokładniej obadać. Świeże, nieświeże? Czy to bydle mogło być gdzieś w pobliżu jeszcze? Rozejrzał się dodatkowo uważnie wokoło żeby się zorientować, że nie przeoczył czegoś jeszcze, a co mogłoby wskazywać, że żuczek jednak wróci.
Trudno było stwierdzić, czy znalezisko jest świeże, czy leży tu już od dawna. Wyglądało to na kawałek chitynowego pancerza. Wokół Arnif dostrzegł jeszcze kilka dużo mniejszych odprysków oraz kilka niewielkich kałuż zaschniętej krwi. Teraz już wiedział, że w tych ruinach toczyła się jakaś walka. Pozostawało tylko pytania kogo z kim?
No świetnie, jeszcze żuk był krwiożerczy. Owady zaczynały niebezpiecznie zbliżać się poziomem znielubienia do Polaków. Wstał i obadał za to krew. Po niej jednak łatwiej będzie wywnioskować czy walka miała miejsce niedawno.
Arnif polizał palec, a później przeciągnął nim po zaschniętej kałuży. Na czym, jak na czym, ale na krwi to się on znał. Krew była stosunkowa świeża i… raczej nie należała do śmiertelnika. Choć zdecydowanie miała ludzki posmak. Było jednak w niej coś, co Arnif nazwałby mocą.
Aż po jego ciele przebiegły ciarki. Takiej krwi jeszcze nie próbował, ale musiał przyznać, że miała w sobie to coś przez co z chęcią spróbowałby jeszcze. Nie będzie jednak jak debil zlizywał przecież z ziemi. Wstał i rozjerzał sie po raz ostatni. Nie miał pojęcia co tu zaszło i co ze sobą walczyło, ale chociaż tyle było pewne, że do jakieś zwady doszło. Postanowił jednak pokazać to wszystko Stefanowi. Może on coś wymyśli.. albo może miał w zanadrzu kolejną nieujawnioną ciekawostkę. Wyszedł więc na główną drogę i skierował się w stronę w którą pamiętał, że zostawiał Tremere.
~~~
Muzyk zaprowadzony na miejsce długo przyglądał się płycie lecz niewiele więcej niż Arinf powiedzieć nie mógł o tym co tu zaszło. Co innego krew, krew zawsze potrafiła powiedzieć Tremere coś o istocie do której należała.
- Walther? - Pytanie było raczej skierowane do niego niż Arinfa. - Co tu się u diabła wyrabia?!
- Misiek? Bijący się z wielkim robalem? - zapytał zaskoczony jakby ktokolwiek mógł mu odpowiedzieć na to pytanie.
- Tylko nie mów, że po wszystkim co się do tej pory stało ciężko w to uwierzyć.
- Dobra, dobra! Punkt dla ciebie - przyznał po chwili. - I tak teraz pozostaje pytanie gdzie jest Misiek i to coś z czym się tu bił. Krew jest świeża.
- Dla mnie najważniejsze, że nie ma ich tu. Popatrz dookoła jakie zrobili spustoszenie, naprawdę nie chciałbym znaleźć się w ich pobliżu kiedy to się działo.
- Myślisz, że ten cały burdel to ich sprawka? - rozejrzał się dookoła z namysłem - Jeśli tak to chyba wolę nie wpieniać Miśka. To wygląda jak Berlin po Drugiej Wojnie..
- Dobra…-Zdecydował Stefan. - Schowajmy się tu i powiem Ci wszystko czego się dowiedziałem. - Potem spojrzał uważnie na Arinfa i dodał. - Dzięki, że mnie nie zostawiłeś.
Rusek machnął tylko ręką od niechcenia na podziękowania drugiego wampira.
- Nie zostawia się swoich na froncie. - Odparł krótko i począł nieco oporządzać sobie jakieś miejsce do wygodnego wegetowania póki nie wróci ich kłaczek. Dalej było jakoś tak chujowo zimno i szaro, ale nie jakoś tragicznie.
I wtedy zaczęli gadać.. i jakoś tak popłyneło.
 
__________________
Once upon a time...
Okaryna jest offline