Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2015, 10:13   #30
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Od momentu opuszczenia ostatniej ostoi ludzi na GEHENNIE stan Torque'a się pogorszył. Mężczyzna nie wiedział czy wynika to z obecności anomalii, które wpływały na jego umysł, czy faktycznie zaczynał wariować. Wiedział, że to co widzi jest nierzeczywiste, ale jednocześnie było to tak realne, że nie mógł tego zignorować. Jego wyrzuty sumienia i niepewność własnej osoby zostały spotęgowane.

Wizje, których doświadczał przestały przedstawiać jego rodzinę. Paleta możliwości jego chorego umysłu zdecydowanie się poszerzyła. Torque dyszał ciężko, jego serce biło jak oszalałe. Powracające wizje tego co zrobił, albo tego o czym marzył bombardowały jego zmysły. Dziewczynka, jego córka? To ona? Nie poznawał jej, ale wiedział, że coś w niej było znajomego. Może to tylko ucieleśnienie jego szału, rządzy krwi, którą w sobie tak mocno tłumił?

Jarry z otwartym brzuchem i Torque stojący nad nim. Niczym zwycięzca, zdobywca! Tak, pokazał temu małemu skurwysynkowi gdzie jego miejsce, wybebeszył go niczym prosiaka i nurzał się w jego krwi z obłędem w oczach. Nagle poczuł obrzydzenie. Do siebie, do wizji... do wspomnienia? Poczuł, że treść żołądka zbiera mu się w gardle i uwalnia się wraz z potwornym spazmem bólu. Zerzygał sie żółcią, a jej gorzki smak go otrzeźwił. Był sam, Jarry zniknął. Stał w pustej celi, nie pamiętając jak się tu znalazł.

- Ja... nie wiem. Nie wiem, nie pamiętam co się stało! Nie dręcz mnie!- odwrócił się, krzycząc na wyimaginowany głos, który brzmiał jedynie w jego głowie. Dalej był sam. Albo nigdy nie był sam, zawsze ktoś z nim był. Jakaś obecność, mroczna istota zamieszkująca zakamarki jego mózgu czekająca jedynie na chwilę słabości, aby przejąć kontrolę nad ciałem i puścić się w dziką furię i szał. Aby zaspokoić swoje pragnienie krwi.

Cichy głos, który dobiegł zza jego pleców był niczym mroźny deszcz. Torque przywykł do krzyków, wrzasków i oskarżeń, ale ledwo słyszane błaganie było dla niego czymś niezwykłym.

Mężczyzna leżał na ziemi. Torque go nie znał, nie wiedział kim jest. Tatuaże nic mu nie mówiły, ale trójka na jego barku. To było coś ważnego. Spojrzał na swoje przedramię.
-Trójka.- powiedział patrząc w przestrzeń. -O co chodzi?- kontynuował monolog, gdy mężczyzna leżący na ziemi jęknął głośno, zwracając na siebie uwagę.
Torque spojrzał na niego przekrzywiając głowę na bok, prawie pod nienaturalnym kątem.
Przysunął się do niego i złapał za bark, w którym wycięta była liczba trzy
-O co tu chodzi!?- krzyknął, szarpiąc mężczyznę i sprawiając mu tym niesamowity ból
- Co znaczy trzy!? Kto to zrobił?! - poczym poderwał się na nogi i odsunął.
Spojrzał na dłoń, pokrytą krwią. Wpatrywał się w nią niczym zahipnotyzowany.
Poniósł wzrok
- Co znaczy trójka? - powiedział spokojnie.

-Dobrze wiesz co to znaczy. To my. Ja, i nasze dwie córeczki. Trójka, którą zamordowałeś z zimną krwią - doszedł go szept.
Torque zamknął oczy, zacisnął powieki z całej siły i krzyknął na całe gardło.

Gdy przestał, jego głos dzwonił mu jeszcze w uszach. Pomogło. Spojrzał na mężczyznę leżącego w celi jakby widział go pierwszy raz na oczy.

Pomógł mu usiąść.

-Co tu się kurwa dzieje?- powiedział spokojnie, patrząc mu w oczy.
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline