Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2015, 12:07   #13
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Siedziba DeElectris, 2017 rok.

Garet od jakiegoś czasu był zainteresowany ekwipunkiem. Cała wyprawa wydawała mu się dość mocno podejrzana. Wszystko wskazywało, na to, że Aiden był czynnikiem mającym odwrócić ich uwagę. Karty jednoznacznie rozdawali Will i Omega. Póki co jednak Garet się nie wychylał.

Ze wspólnej apteczki oddsypał sobie sproszkowany ibuprofen. Zawinął go w kawałek pergaminu i schował do kieszeni swojego nowego stroju. Widać, że nie mieli nikogo z farmacji, kto pokierowałby ich w najbardziej efektywne rozwiązania. Wystarczyłyby sferonizowane cząstki leku w otoczce z polialkoholu winylowego. Dużo lepiej przyswajalne przez organizm niż proszek. Do tego otoczka z alkoholu poliwinylowego przez nieuwagę może rozpuścić się nawet w dłoniach. Nie byłoby problemu z pozostałością dla przyszłych pokoleń. Znika też problem z dawkowaniem, bo jedna tabletka równa się jednej dawce. Cóż skoro wybrano takie rozwiązania, to teraz i tak było już za późno, żeby coś zmienić.

Przebrani w stroje z epoki zapoznawali się z resztą wyposażenia.
W końcu Garet zachwycił się zegarkiem ukrytym w stylizowanej bransolecie. Natychmiast go założył. Użycie dwóch przycisków dość szybko pozwoliło odnaleźć minutnik, który Garet uwtawił na 24 godziny. Po puszczeniu przycisków wygaszona tarcza nawet nie wskazywała na to, że bransoleta może mieć jakiekolwiek inne zastosowanie niż jako ozdoba.



Dwie minuty później przechodzili przez portal. Niektórzy rozmawiali, a inni jak Garet milczeli.

Okolice Loume, 506 rok

Przejście przez portal odbiło się nieprzyjemnym uczuciem w żołądku mężczyzny. W pierwszej chwili ucieszył się, że nie jadł od ładnych kilku godzin, jednak gdy zdał sobie sprawę, że nie będzie miał dostępu do współczesnego, wysoceprzetworzonego jedzenia, to pożałował. Niby jedna doba to nie tak długo, ale jednak wystarczająco dużo, żeby mieć pewne obawy.

Po krótkim marszu poczuł ich całkiem wyraźnie. Umarli. To o czym mówił wcześniej Garet nie było dosłowne. Nie rozmawiał z umarłymi tak jak się rozmawia z żyjącymi. To było coś na kształt dodatkowego zmysłu. Nie potrafił wyjaśnić tego postronnym, więc stosował uproszczenie jakim jest "Rozmowa z umarłymi". Gdy zwykły człowiek wchodzi po meczu do męskiej szatni to czuje dość wyraźny, prosty do opisania zapach. Ale jak ten sam człowiek miałby opisać ten zapach komuś kto nigdy w życiu nie miał zmysłu węchu? Albo jak opisać kolory, komuś ślepemu od urodzenia? Dlatego Garet wolał mówić, że "rozmawia z umarłymi". Zmniejszało to ilość niewygodnych pytań, choć jego psycholog już i tak miał pokaźną teczkę opisującą ich regularne spotkania.

Tym razem Garet czuł ich wyraźnie. Byli w okolicy. Jeszcze nie wiedział ilu umarłych jest wokół, ale większość była słaba. Znaczyło to, że byli martwi stosunkowo krótko, albo bardzo bardzo długo. Zazwyczaj umarli, których aura była słaba nie mieli jeszcze świadomości swojej śmierci. Później stawali się silniejsi. Mogli się objawiać jako poltegreisty, których stukanie i dźwięki słyszeli nie tylko tacy jak Garet. Były też potężne zjawy, które mogły nawet zaatakować człowieka i zrobić mu krzywdę. Jednak jeszcze nigdy nie atakowały Gareta. Widocznie czuły w nim jakiś most pozwalający im na kontakt z rzeczywistym światem. Nie wiadomo. W ogóle choć Garet pielengnował swoje zdolności od ponad dwudziestu lat, to tak naprawdę nie wiedział prawie nic o otaczającym go świecie duchów. Paradoksalnie czasem spotykał dwa duchy w tym samym miejscu i czasie, a żaden z nich nie widział (albo może nie czuł) tego drugiego. Zdecydowanie było tego za dużo żeby tłumaczyć zwykłemu człowiekowi.

Will podszedł i wydał rozkaz, bo w zasadzie tylko tak można było określić to co usłyszał Garet.
- To ważne. Z akt wynika, że rozmawiasz z umarłymi. Spróbuj wyciągnać coś z tej dwójki trupów. Nie możemy polegać na tym co powie nam żywy. Dasz radę? Jeśli nie to sprawdź co mają przy sobie. Mam podejrzenia, że to ludzie z naszych czasów, a jak nie to wysoce prawdopodobne, że ich spotkali. Zwróć uwagę na pasek martwego faceta. Ja sprawdze teren wraz z Aidenem. On da radę pokonać ewentualnego napastnika, a ja znam okolicę i wiem co warto sprawdzić.
Garet w milczeniu skinął głową. Will był ślepcem, któremu trzeba by było opowiadać o kolorach, dlatego wszelkie dyskusje były natychmiast ucięte przez Donovana.

Garet zszedł ze ścieżki. Klęknął na śniegu i zaczął się skupiać. Czuł, że przyciąga okoliczne byty. Najsilniejszy był duch kobiety, bo jej ciało było najbliżej. Umarli zawsze najśilniej manifestowali swoją obecność przy ciele. Garet nie wiedział jeszcze w jakiej formie ukaże się ten byt. Miał nadzieję, że będzie miała miłą aparycję. O ile wogóle ją zobaczy. Część duchów manifestowała tylko swój głos. A i Garet słyszał wszystko tylko w swojej głowie.

Sprawa była jasna, musieli się dowiedzieć kim byli zabici i co się dokładnie stało w tym miejscu. O to musi zapytać umarłych.

Jego towarzysze natomiast obserwowali mężczyznę klęczącego w skupieniu i bez słowa na śniegu.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline