- Co ma wisieć nie utonie a puki pyszczy wyższym szarżom ich zmartwienie. – odparł cicho kobiecie. – Poczekamy zobaczymy może ktoś cię wyręczy. - Hmmm – mrukną zamyślony się Rubus odpowiadając Wieśminowi. Tymczasem spod jego palców wypadła kolejna długa efektownie zakręcona trocina. – Jedna trzecia do podziału na pięciu. Mam nadzieję że to przynajmniej kupiec korzenny. – Uzdrowiciel sarkał chyba tylko dla zasady bo i tak był zdecydowany. – Ale skoro płacą to warto by wpierw trochę zainwestować. – Zakończył myśl chowając ozdobioną łyżkę do niewielkiej torby z którą rzadko się rozstawał, potem schował kozik a na koniec zgarną trociny ze stołu zrzucając je na polepę.
– Dobrze gadasz Boris. Tylko nie karm zbytnio miśków żeby miały apetyt na „zieleninę”. – Zwrócił się do tresera z uśmiechem na twarzy. - Irmhild chcesz rozprostować nogi? idę na targ kupić jakieś żarcie i może też jakiś nienajgorszy łuk znajdę.
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. |