Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2015, 09:16   #30
Ognos
 
Ognos's Avatar
 
Reputacja: 1 Ognos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skałOgnos jest jak klejnot wśród skał
- Kurwa… - ledwo to przekleństwo wyrwało się z ust Cyric’a, po jego przebudzeniu. Twarz miał ubrudzoną zaschniętymi wymiocinami, w ustach paskudny posmak żółci wymieszanej z piekielnym trunkiem, który w siebie wlewał. Gdzie ja jestem? Co się ze mną stało? Jak długo byłem nieprzytomny? Mnóstwo pytań pojawiło się jego umyśle, gdy nagle przy kolejnym zadawanym sobie pytaniu, przypomniał o sobie palący zaciekle ból głowy.

Skrzywił się, chwycił za obolały z konwulsji żołądek, spróbował przeturlać w bok, żeby nie leżeć dłużej na tym śmierdzącym miejscu. Napierając na prawy bark swoim ciałem podczas obrotu, poczuł jak się rozdrapują i pękają strupy na jego barku. Z bólu zagryzł usta, aż z kącika popłynęła krew. Co u diabła?! – przemknęło mu przez myśl, aż nagle pojawiły mu się w głowie obrazy ostatnich zdarzeń.

Baltarys… Zlecenie warte 15 Lwów… Sztylet, krew, tłum ludzi, Tagmata… Origa Torukia… Pościg… Bełt… Baltarys konający w wąskiej uliczce…

Każde wspomnienie tamtych wydarzeń powodował u Cyric’a skurcz w żołądku, już dawno zwróciłby ponownie jego zawartość, gdyby cokolwiek tam jeszcze miał. Żółć podchodziła mu do gardła… Bolało go całe ciało, chciał zapłakać, ale zdał sobie sprawę, że oczy już dawno ma załzawione z bólu…

Podparł się rękami i z całych sił spróbował podnieść się na nogi. Zakręciło mu się w głowie, był w małej klitce, w której przetrzymywane były dębowe beczki. Jedyne światło dochodziło do pomieszczenia przez małe, zakratowane okienko. Żadnych szans na ucieczkę. Uliczka za oknem była wąska, pusta, ani żywej duszy. Nie było nawet nadziei na to, żeby kogoś zawołać. Jeszcze ktoś by tu przyszedł i mi wbił sztylet w bebechy. – przemknęło Cyric’owi przez myśl. Gdzie ja kurwa jestem?!

Zrezygnowany oparł się plecami o ścianę i osunął na ziemię, prostując przed siebie nogi. Chciał zebrać wszystkie myśli, lecz nie był w stanie się ogarnąć. Wszystko go bolało, głowę rozsadzały pulsujące strzały, a żołądek przyklejał mu się już go kręgosłupa. Spojrzał przed siebie – drzwi.

Były zrobione z mocnego drzewa, grube, szerokie, wyglądały na bardzo porządne. Zawiasy były metalowe rozłożone na całej długości ramy. Kto mocuje takie drzwi do małej dziury z beczkami? Kleftis namacał ukrytą skrytkę w swoim wysokim bucie i wyciągnął z niej swój zestaw wytrychów. Na szczęście mnie nikt nie ograbił z mojego dobytku – zdobył się na chytry uśmiech, nadzieja znów w nim odżyła. Spojrzał na zamek. Wymyślny jak całe te drzwi, cholera! - wsadził dwa druciki do środka w poszukiwaniu zapadek…

***
Na nic się to zdało. Cyric leżał nieprzytomny na ziemi obok masywnych drzwi. Wytrychy leżały połamane koło niego.
 

Ostatnio edytowane przez Ognos : 15-08-2015 o 09:20.
Ognos jest offline