Instytut
Badania nad kamuflażem stanęły w martwym punkcie, ale pewien sukces był. Testy z wykrywaczem symbiontów udawały się, o ile Howi znajdował się ok 20m od wykrywacza. Krok bliżej i maskowanie stawało się bezużyteczne. Z niewinnego Martina jakutam znowu stawał się Howim złym nosicielem poszukiwanym przez dobry Korpus.
Przypadkowo wyszła drobna ciekawostka. Odczyty Howiego nie były nawet w przybliżeniu podobne do jakikolwiek innych odczytów. Nawet do jego własnych z przed tygodnia. Za to udało się znaleźć sporo podobieństw do odczytów Mercera.
Tymczasem: - Majorze - odezwał się przez komunikator Skinner - Grupa odbijająca rodzinę kapitana ma kłopoty. Poradzą sobie ze standardowymi formacjami, ale jeśli Korpus dołączy będzie problem. Nie mogę oficjalnie panu wydać rozkazu pomocy im, ale czy byłby pan w stanie przewietrzyć się i w czasie wolnym robić co się panu podoba? Może pan przewietrzyć także wektorówkę z “nowym” pilotem. Zapoznał by pan też panią porucznik z pilotażem. Arete
- Proszę się położyć na ziemi z rękami na głowie - zakomenderował jeden z ochroniarzy. Ale Arete nie był człowiekiem, który czuł respekt przed specsłużbami marketu. Momentalnie znalazł się między nimi. Zanurkował pod ciosem pałkę i kolanem wbił się w żołądek ochroniarza. Złapał go za pas i rzucił w bok, pod nogi drugiego, tymczasem uderzając z obrotu trzeciego w pierś. Kopnięty ochroniarz poleciał w tył gubiąc pałkę. Arete odwrócił się do jedynego stojącego na nogach ochroniarza. Akurat na czas by dostać rzuconą pałką prosto w twarz. Gdyby miał czas z pewnością zadzwonił by do przełożonego spec służb marketowych ze skargą. Na razie jednak wyraził swoją niechęć podobnym praktykom kilkoma uderzeniami w twarz i poprawkę kolanem. - Na glebę śmieciu! - pracownicy sektora publicznego okazali się mniej obyci niż marketowe spec służby. Policjanci podchodzili wachlarzem mierząc do Arete. Instytut
- Słabo idzie? - zagadnął półgłosem do Howiego jeden z techników, którzy pomagali przy testach. - Brak wam, odpowiedniego sprzętu… który mógłby zapewnić ktoś postronny. Niestety dyrektor ma za dużo na głowie by warto było go teraz tym kłopotać… |