Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2015, 19:36   #68
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
- Coś jej zrobił? - Zapytał Stefan.

- Jeszcze nic - odpowiedział Malkavianin.

- Jeszcze?

Rusek jak tylko wstał i otrzepał się z kurzu i pyłu to począł ścierać krwawy ślad z czoła. Jasna cholera co tu się dzieje? Spojrzał na swoją prawą dłoń i schował ją spłoszony do kieszeni szarej bluzy.
- Lucius, bawisz się w większego idiotę niż jesteś? - zapytał sarkastycznie.

- Bynajmniej. Mam umowę z tą uroczą wampirzycą i zamierzam się z niej wywiązać do końca. Mam nadzieję, że ona również.

Zatrzymała się w połowie ruchu, gdy do jej umysłu wdarł się głos. Czy tylko jej się zdawało czy to był…
- Shah Rukh Khan? - wyszeptała ochrypłym głosem, podnosząc wzrok znad gruzowiska. Jej jedwabne czerwone sari zsunęło się z ramienia odsłaniając skryty pod obcisłym choli biust. Leniwym ruchem poprawiła materiał przy akompaniamencie brzęczenia dziesiątek, cieniutkich złotych bransolet. - Przybyłeś tak jak obiecałeś… i masz moje rzeczy… wybawco! - niczym sarenka podbiegła do mężczyzny i oparła swoje drobne dłonie o jego szeroką, męską pierś.

Uśmiechnął się pięknie ukazując jednocześnie rządek perliście białych zębów. Włosy rozwiał ciepły, delikatny wiatr pachnący kwieciem jaśminu, a w oczach pojawiło się od tak dawna skrywane pożądanie i namiętność.
- Jak mógłbym cię okłamać moja piękna pani? - odpowiedział śpiewnie, po czym chwycił jej drobną rączkę a następnie zakręcił kobietą w zmysłowym piruecie.

Gdy stopy wampirzycy zatańczyły na martwym podłożu pobojowiska, zza chmur przedarły się niepewnie promienie słońca, oświetlając parę kochanków na szybko porastającej trawą i kwiatami polanie. Zewsząd dobywał się dźwięk orientalnych instrumentów, sączących namiętną melodię w takt tańczących ciał. Ciepły, jaśminowy wiatr otulał drżące sylwetki niczym pieszczotliwy dotyk matki.
- Tak się bałam, że już nie wrócisz i ponownie zostanę sama na tym okrutnym padole łez i cierpienia. Czy odzyskałeś wszystkie moje rzeczy, najpiękniejszy książę?

- Po trzykroć nigdy bym cię nie zostawił, mój najcudowniejszy kwiecie kołyszący się po wspaniałych toniach Gangi! - zaśpiewał do swej ukochanej. - Twe rzeczy zbierałem długie trzy dni i trzy noce i poręczam własnym marnym życiem, że nie opuściłem nawet ziarenka piasku, które przyniosłaś na swych drobnych i zgrabnych stópkach! Ale nie rozmawiajmy już o tym. Teraz liczy się to, że w końcu mogę patrzeć w twe ciemne i niezwykłe oczy. Dla tego spojrzenia mógłbym umrzeć!
Chmury całkowicie się rozwiały i odsłoniły błękit nieba. A para kochanków, spleciona w miłosnym tańcu, zdawała się nie widzieć piękna tego świata, ponieważ byli zbyt zatopieni w swoich spojrzeniach pełnych miłości i tęsknoty oraz namiętności!

Jej ramiona zadrżały z rozkoszy. Mohini złożyła głowę w ramionach ukochanego a jej długie do pasa włosy rozwiewały się wspaniałą kaskadą. - Jesteś najwspanialszym cudem tego świata, jak mogłam żyć bez ciebie przez tyle lat… - wyszeptała trwożliwie w pierś Shah Rukha, pozwalając by ten prowadził ich w najpiękniejszym tańcu tego świata. - Teraz już nikt i nic nie stanie nam na drodze, nasza miłość przezwycięży wszystkie przeszkody tego wcielenia… - uniosła głowę i spojrzała z bezkresnym oddaniem w oczy mężczyzny.
Z ciężkich, od bujnego kwiecia krzewów, wzbiły się w powietrze dziesiątki kolorowych, rajskich ptaszków, unoszących się w spirali wysoko w niebo. Trele ptactwa i wspaniała muzyka współgrała ze sobą w odwiecznej, mistycznej harmonii.

Mężczyzna wzruszony ich wspólnym tańcem i tym, że w końcu mógł trzymać w swoich silnych i pewnych ramionach miłość swego, nic niewartego bez niej, życia. Kryształowe łzy posypały się po jego przystojnej twarzy, gładkiej niczym ręcznie tkany muślin. Uczucia przytłaczały jego szybko i mocno bijące serce, materializując się w postaci rzewnego szlochu. Cały świat skurczył się do urodziwego lica jego lubej.

- Och moje słońce, mój księżycu, moje gwiazdy… - wyszeptała czule ocierając rąbkiem sari, łzy z twarzy ukochanego. Nie mogła patrzeć na niego w takim stanie, jej serce pękało i rozsypywało się na miliony bolesnych kawałeczków.

Ptaki które w nieskończonej ilości wciąż wylatywały z zarośli i skręconą spiralą pięły się wysoko w niebo, zaczęły śpiewać, rzewnymi kobiecymi głosami.
Aayi, Khushi Ki Hai Yeh Raat Aayi
Sajdhajke Baaraat Hai Aayi
Dheere Dheere Gham Ka Saagar
Tham Gaya Aankhon Mein Aakar
Goonj Uthi Hai Jo Shehnaai
To Aankhon Ne Yeh Baat Bataayi

Gdy tylko śpiew ucichł, Mohini odgarniając kosmyki włosów z czoła mężczyzny, poczęła śpiewać kojącą pieśń.
Hamesha Tumko Chaaha Aur Chaaha
Aur Chaaha Chaaha Chaaha
Hamesha Tumko Chaaha Aur Chaaha Kuch Bhi Nahin
Tumhe Dil Ne Hai Pooja, Pooja, Pooja
Aur Pooja Kuch Bhi Nahin
Na Na Nahin, Na Na Nahin Nahin Nahin Nahin Nahin
Kuch Bhi Nahin, Ho Kuch Bhi Nahin
Oh, Kuch Bhi Nahin

Po jej cichym występie, ptaki ponownie podniosły głos, a para kochanków tuląc się do siebie, bujała się w takt muzyki.
Khushiyon Mein Bhi Chhaayi Udaasi
Dard Ki Chhaaya Mein Voh Lipti
Kehne Piya Se Bas Yeh Aayi

Przez pewien czas, nikt się nie odzywał, jakby bojąc się, że ta magiczna chwila, może w każdej chwili zniknąć, pęknąć niczym bańka mydlana. Nie można było jednak nie dokończyć swej deklaracji miłosnej. Kobieta znowu się odezwała.
Jo Daag Tumne Mujhko Diya
Us Daag Se Mera Chehra Khila
Rakhoongi Main Isko Nishaani Banaakar
Maathe Pe Isko Hamesha Sajaakar
O Preetam, O Preetam Bin Tere Mere Is Jeevan Mein
Kuch Bhi Nahin, Nahin, Nahin, Nahin, Nahin
Kuch Bhi Nahin

I gdy tylko kobiecy głos ucichł, chórek dokończył swoją kwestię.
Beete Lamhon Ki Yaadein Lekar
Bojhal Kadmon Se Voh Chalkar
Dil Bhi Roya Aur Aankh Bhar Aayi
Mann Se Aawaaz Hai Aayi

Shah Rukh odskoczył tanecznie i rozpostarł szeroko ręce jakby chciał objąć cały świat. Radośnie uśmiechnięty wysłuchał słowiczego trelu swojej kobiety. Wzruszenie znowu targnęło jego ciałem, a słowa piosenki popłynęły, rozbrzmiewając w powietrzu, a jakby było mało romantycznej scenerii to rozpadał się znikąd złocisty, ciepły deszcz, który skąpał oboje kochanków swymi anielskimi łzami.
Voh Bachpan Ki Yaadein
Voh Rishte Voh Naate Voh Saawan Ke Jhoole
Voh Hasna, Voh Hasaana, Voh Roothke Phir Manaana

Mohini w tym czasie pobudziła do życia dzwoneczki u stóp kiedy to ruszyła do zmysłowego tańca boso po zielonej i miękkiej trawie, która nie łamała się, a tylko delikatnie ustępowała pod ciężarem wampirzycy. Gdy mężczyzna wyśpiewał ostatnie słowo to Ravnoska czuła, że musi mu odpowiedzieć w godny sposób, więc zwróciła się twarzą do swego wybranka i z uwodzicielskim uśmiechem zaświergotała:
Voh Har Ek Pal Mein Dil Mein Samaaye Diye Mein Jalaaye
Le Jaa Rahi Hoon Main Le Jaa Rahi Hoon Main Le Jaa Rahi Hoon

Wszystko było idealne i jak w booliwoodzkim filmie. Świat mienił się w odblaskach słońca w złocistym deszczu. Mężczyzna urzeczony występem swojej miłości i zachwycony jej namiętnym i pełnym życia tańcem, ponownie odpowiedział w słowach piosenki:
O Preetam, O Preetam
Bin Tere Mere Is Jeevan Mein
Kuch Bhi Nahin Nahin Nahin Nahin Nahin
Kuch Bhi Nahin
Hamesha Tumko Chaaha, Aur Chaaha Chaaha Chaaha

Kiedy Khan artykułował ostatnie śpiewne zdania, Mohini podpląsała do niego, a w tym samym czasie na niebie wymalowała się przepiękna i podwójna tęcza. Nikt nie mógł wyobrazić sobie piękniejszej sceny.
Wampirzyca tęsknym trelem skrzywdzonego ptaszka zakończyła wspólny występ.
Aur Chaaha Chaaha Chaaha
Haan Chaaha Chaaha Chaaha
Bas Chaaha Chaaha Chaaha
Haan Chaaha Chaaha Chaaha
Aur Chaaha Chaaha Chaaha

Mężczyzna nie mógł i nie chciał się już powstrzymywać. Chwycił za drobną dłoń ukochanej i przyciągnął ją ciasno do siebie. I gdy już ich usta miały spotkać się w długo wyczekiwanym pocałunku, wtedy…

wampirzyca dostała w cycki pustą butelką. Słońce zgasło, trawa zgniła, a Shah Rukh Khan zamienił się w łysego Luciusa z paskudnym tatuażem na paszczy.
Skonsternowana kobieta popatrzyła na naczynie, nie wiedząc gdzie się znajduje i co się właściwie stało.
- Eee… - posłała pytające spojrzenie do Malkaviana, po czym na butelkę, znowu na wampira i znowu na butelkę - Mam tu… nasikać? - zaskrzeczała do siebie, uświadamiając sobie, że znowu pozwoliła by fantazja zawładnęła jej umysłem. Zażenowana podniosła naczynie z ziemi.

- Nie obraziłbym się za krew… - odparł spokojnie Lucius, który wyglądał jakby był przyzwyczajony do takich dziwnych scen sytuacyjnych.

- A… a nie chciałeś… - zacięła się, po czym potrząsnęła głową, nie ważne czego chciał i czego ona chciała, niech już stąd idzie, niech kurwa wszyscy znikną… - Dobra… - wyciągnęła zza paska spodni myśliwski składany noży po czym nacięła sobie rękę i przystawiła ranę do szyjki butelki.
Przez pewien, niemiłosiernie wydłużający się do granic możliwości, czas. Dwójka wampirów stała w milczeniu i gapiła się każdy w swoim kierunku.
- P-proszę… - wręczyła ‚podarek’ mężczyźnie, gdy ten był napełniony krwistą cieczą po brzegi „…i spierdalaj bo się zaraz spalę ze wstydu…” pomyślała wpatrując się w ziemię.


Cokolwiek łączyło Mohini z Luciusem, nie było dobrym znakiem. Jeszcze tylko brakowało, żeby zaczęła jak on świrować… to znaczy trochę bardziej niż teraz. Nie mniej wyboru nie mieli wielkiego niż czekać na futrzaki. Czekali w milczeniu i to Stefanowi odpowiadało jako, że chwilowo nie miał zamiaru wtajemniczać w nic ravnoski, i w ogóle postanowił być przy niej niezwykle ostrożny, nie wiadomo kto jeszcze słucha jej uszami.
Rozglądał się uważnie szukając choćby najmniejszego śladu, że w okolicy są przyjaciele… lub wrogowie.

Assamita posłał tylko Stefanowi spojrzenie, które mogło znaczyć, że coś chętnie by mu przekazał, ale na pewno nie przy świadkach. Nie mogli zrobić teraz nic innego niż czekać na resztę bandy. Rusek wyglądał jednak na nieco skołowanego i zdezorientowanego. Wyraźnie coś go męczyło ‘wewnątrz’.

(dla chętnych posłuchania piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=haZ7-qqxXXg )
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline