Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2015, 20:20   #9
Deithwenn
 
Reputacja: 1 Deithwenn nie jest za bardzo znanyDeithwenn nie jest za bardzo znanyDeithwenn nie jest za bardzo znany
Korytarze były dość interesującymi strukturami, nie potrafiłem przypisać ich do żadnych znanych mi informacji o obcych czy też ludzkich dziełach. Odnalezienie kolejnych komnat takich jak ta w jakiej się przebudziliśmy było by całkiem pozytywnym wydarzeniem gdyby nie fakt, iż z wielkim prawdopodobieństwem w skutek jakiegoś nieznanego mi zrządzenia losu tylko my przeżyliśmy. Co prawda sam widok zwłok, pomimo ich ilości nie wywarł na mnie wrażenia jako poddany Cesarza przemierzyłem niezliczone pola bitew na których poległo wielu dobrych żołnierzy i moich braci.

Otrząsnąłem się z tych ponurych rozważań o śmierci i poległych towarzyszach gdy dotarliśmy do następnego znaleziska w tej obcej lokacji. Kiedy dość nierozważnie miast zbadać napotkane skrzynie moi przygodni kompani zaczęli je otwierać z zainteresowaniem przyglądałem się odkryciom.

Odnalezienie jakiegoś stroju, a tym bardziej broni było miłym akcentem tego nie najszczęśliwszego z moich dni. Gdy tylko odziałem się w znaleziony ubiór, zabrałem pozostałe egzemplarze ostrzy z trzeciej skrzyni. Na pytające spojrzenia towarzyszy odpowiedziałem jedynie. - Uwierzcie potrafię skorzystać z nich wszystkich. - Następnie rozejrzałem się za czymś co mogło by posłużyć za prowizoryczną uprząż na broń. - A byłbym zapomniał. Wybaczcie moje maniery. Erick Hazat z Cesarskich Legionów obecnie w stopniu komandora.
- Wspaniale ale te ostrza przedstawiają sobą pewną wartość, bądź więc łaskaw wziąć jedynie piątą część dla siebie. - Sin nie zamierzał zrezygnować z żadnego zysku, a jedna piąta była uczciwym podziałem.
- A na ile wycenisz swoje życie? Chętnie zrezygnuję z moich 20% udziału w sprzedaży odzieży jaką znaleźliśmy jednak gdy będę musiał wybierać między pomocą Twojej osobie, przez brak środków do działań, a moim przetrwaniem wybiorę to drugie by było jasne. - Może i nie miałem nic do członków gildii, ale podobna kalkulacja w Naszym położeniu wydała mi się szczytem głupoty. Szkolono mnie by najpierw wygrywać bitwy potem dzielić nagrody.
- Zachłanność motywujesz dbałością o przetrwanie? Dobry panie nawet jeśli miałbyś jedynie cztery ostrza to jak chce się nimi wszystkimi posłużyć, wsadzić w zęby i udawać groźnego? Proszę mi tu nie mydlić oczu jakimiś wyższymi celami, proponuję równy podział dóbr i nie mam zamiaru uginać się przed złodziejskimi praktykami. - Oto bowiem przewoźnika próbowano niezbyt zręcznie wykiwać a czyż dla kupca może istnieć większa obraza?
- Swoje powiedziałem i nie zamierzam sprzeczać się z pospólstwem. Chcecie zajmować się podobnymi głupotami gdy nie wiecie co Nas czeka Wasza sprawa. Kto chce może zgodzić się na moje warunki, a komu się to nie podoba jak Naszemu przyjacielowi Przewoźnikowi wolna droga jednak na tych nawet nie spojrzę gdy przyjdzie pora gdy braknie Nam tej sztuki broni byśmy wszyscy przetrwali. - Słowa tego człowieka wydawały mi się bezdennie głupie nie miałem jednak zamiaru perswadować mu niczego. Jeżeli reszta myśli podobnie będę korzystał z ich towarzystwa jedynie przez wzgląd na opłacalność niczym właśnie kupiec, a nie kompan.
- Puste frazesy i obelgi. Przyzwyczaiłem się już, że od niektórych “szlachetnie urodzonych” nie można oczekiwać niczego więcej jak próby zakucia człowieka w kajdany pod pozorami opieki. Racz sobie waść wziąć piątą część dóbr i próbuj przekonać pozostałych, by powierzyli Ci swój zysk. Nie wszyscy jak ty mamy wielkie posiadłości i niewolników na każde skinienie, my musimy myśleć o swej przyszłość. - Kupiec nie miał zamiaru ustąpić cokolwiek by ten pies bez honoru ze zdradzieckiej rodziny nie mówił.
- Cóż zaoferowałem uczciwą wymianę w moim mniemaniu oddając po pierwsze swoje udziały w łupach, a konkretnie strojach, zaś po drugie swoje usługi jako żołnierz. Jestem przeszkolony w walce, jakimi metodami to inna historia i nie muszę tu się z niczego spowiadać. Ty zaś zaślepiony hasłami biedoty odmawiasz ubicia interesu Twoja sprawa - Zwracałem się bezpośrednio do handlarza. - Może inni mają mniej ograniczone umysły, jeśli zaś nie zadowolę się swoją częścią zdobytych dóbr. Nauczano Nas w legionie jak radzić sobie z gorszym wyekwipowaniem.
- Doskonale. - Kupiec się rozpromienił cała jego twarz wyrażała wielkie zadowolenie, od głupiego uśmiechu na ustach po równie uśmiechnięte szmaragdowe oczy. - Cieszy mnie ten przebłysk rozsądku. - Po wcześniejszym zdenerwowaniu nie pozostał nawet najmniejszy ślad co mogło sugerować, że Sin jest albo strasznym cholerykiem albo zwyczajnie udawał.
Panna Hawkwood w czasie, gdy panowie kłócili się nad podziałem znalezionych dóbr stała przed skrzynią, która nie zawierała ani ubrań, ani broni. Zainteresowała ją czaszka. Nie zastanawiając się długo sięgnęła po nią i gdy trzymała ją w dłoni przyjrzała się jej uważnie.
- Mi wystarczy tylko to co mam - odparła do panów nie odrywając wzroku od czaszki. Ciekawiło ją jak mógł wyglądać jej posiadacz za życia.
- Dziękuję Ci Pani za zrozumienie. - Oddałem w kierunku młodej kobiety ukłon może nie do końca dworski jako, że więcej czasu niż na nauce etykiety poświęcałem nauce fechtunku, ale przynajmniej szczery.
- Nie weźmiesz reszty panie “żołnierzu”. Choć zwykle nie interesuje się pieniędzmi to kupiec ma pod wieloma względami rację. Uszanuj mnie choćby przez wzgląd na szacunek do Wszechstwórcy i mojej profesji.

Po tej dość irytującej wymianie zdań finalnie wziąłem jedynie dwa ostrza, jedno należne mi przez decyzję ogółu, drugie zaś na konto szlachetnej panny Alessy’i która jako jedyna okazała się inteligentną i otwartą towarzyszką w przeciwieństwie do maluczkich umysłów liczykrupów. Wiedziałem już, że ciężko będzie mi zgrać się z podobną zbieraniną indywiduów ponieważ przywykłem do jasno określonych zasad i postaw gdzie każdy spełnia swoją funkcję i gdzie wszyscy mogą wzajemnie sobie ufać ponieważ od tego zależy życie wojownika. Tutaj natomiast spotkałem bandę niesforną, a do tego oporną na wszelkie sugestie poza pieniędzmi. Słowa klechy, jak zdążyło się okazać musiał nawet tu się jakiś pojawić, zignorowałem nie dając po sobie znać, że je usłyszałem. Postanowiłem poczekać na rozwój wydarzeń, kto wie może jeszcze uda mi się przekonać do tych ludzi, ale póki co chyba pozostanę na uboczu i będę pilnował by nic niespodziewanie mnie nie wysłało na tamten świat.
 
__________________
"Za miecz chwytają wyłącznie ludzie zdesperowani, którym nie pozostało nic poza własnym ego"
sierżant Sójeczka
9 drużyna Podpalaczy Mostów
Deithwenn jest offline