Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2015, 21:57   #40
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Oparty o ścianę nieopodal dziury prowadzącej do pomieszczenia z anomaliami po kilku dłuższych chwilach upewnił się, że stwory nie idą jego śladem. Chociaż skąd mógł mieć pewność? Poleganie na ludzkim osądzie do oceny zachowania anomalii nie mogło przynieść nic miarodajnego. Zdecydował się jednak ruszyć dalej korytarzem zapamiętując szczegóły otoczenia.

Jednego był pewien, jak nigdy wcześniej na Gehennie - chciał tu wrócić i poznać sekret tamtego mechanizmu.

Ostrożnie, zwracając uwagę na otoczenie przemieszczał się po nieznanych mu wcześniej korytarzach. Dziwne napisy na ścianach oraz układ korytarzy mówiły wyraźnie, że wcześniej tu nie był. Ba! - nigdzie indziej na Gehennie nie widział nic podobnego. To... nie było normalne. Tak znaczne odstępstwo od schematu w pełni zautomatyzowanego statku penitencjarnego było zaskakujące. Można nawet rzec - niemożliwe. Problemem z tym ostatnim stwierdzeniem było to, że właśnie doświadczał tego na własnej skórze. Czyżby korytarze Gehenny zmieniły się tak samo, jak pojawiły się anomalie? Stwory, które tutaj zachowywały się jak lokalna fauna były świadectwem, że statek znalazł się w osobliwym miejscu. I to miejsce najwyraźniej zmieniało statek... czy zmieniało także więźniów?

Potrząsnął głową, pozbywając się niczemu nie służących myśli. Skoro postępowanie według schematu stało się błędne, bo Gehenna zmieniła się, a może nawet wciąż zmieniała, to trzeba było porzucić schematy. Jeśli znalazł się w miejscu, którego nie znał i nie miał pojęcia którędy wrócić do odciętego sektora, to jedyną drogą mogło być pójście naprzód i znalezienie drogi do innych sektorów. Powrót, szczególnie bez wykonania misji zleconej przez Fixera oznaczał śmierć. Równie dobrze mógł ją znaleźć gdzie indziej.

Dochodzący z góry syk sprawił, że włosy stanęły mu dęba. To znaczy stanęłyby, gdyby je miał. Nieznacznie drgnęły mu kąciki ust w uśmiechu, gdy zdał sobie z tego sprawę w chwili, gdy mierzył ze zdobycznego samopału do maszkary na suficie. Nie przypominała stworów z maszynowni, jak ochrzcił dziwne pomieszczenie do którego trafił wcześniej. Co nie zmieniało podejrzenia, że była równie niebezpieczna jak one.

Błyszczące oko bestii wpatrywało się w niego, a jej łeb poruszał się co chwila ginąc w otaczającym go dymie. Spock musiał przyznać, że sukinkot miał styl i robił wrażenie. I wcale nie był pewien, czy władowanie kilku pocisków prosto w oko tego czegoś załatwi sprawę na dobre. Chociaż jeśli rzuci się na niego to będzie wyraźnym celem, w odróżnieniu od rozpływającej się w dymie i mroku reszty.

Stwór czekał.

Spock przełknął ślinę i powoli, nie spuszczając wzroku z anomalii przesunął się kilka kroków dalej. Palec na spuście wydawał się jak z drewna - czy zdąży strzelić, nim to cholerstwo na niego spadnie?

- Ciii... ciii... - wyszeptał. - Ja idę tam, a ty zostajesz albo coś... dobra? - zdawało mu się, że bicie serca było o wiele głośniejsze od słów. Nie przestawał oddalać się od zagrożenia.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline