Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2015, 07:51   #364
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
- Noo... To chyba byśmy coś mieli... - rzekł z usatysfakcjonowany oficer SSI. 20 m dawało im nieco pola do popisu. Może potem jakoś uda się to zredukować ale na razie mieli ten dystans. Całkiem bliski ten dystans już tak jak akurat na typowe strzelanie z broni krótkiej.

- Howie, nie powinno być źle póki nie podejdą na 20 m bo wtedy cała ściema się sypie od ręki. - rzekł informując kumpla o wynikach ich badań i eksperymentów. - Chyba powinno dać się przerobić ktoryś z dalmierzy... Dawałby ci dokładny podgląd w jakiej kto jest odległości od ciebie... Może w hełmie czy goglach jak miałbyś robić nam za pilota to by pasowało... - dumał na głos. Tak, raczej powinno dać się to zrobić. Małe przerobione dalmierze laserowe w sumie dalej by robiły to do czego były zaprojektowane ale jakby zrobić z tego kilka punktów czy nawet swego rodzaju obręcz na hełmie i podłączyć pod okulary pilot miałby na wyświetlaczy w jakiej kto jest odległości od niego.

- Właściwie możnaby spróbować zmajstrować ustrojstwo ustrzegające o opromieniowaniu skanerem. Wykrywała by jego wiązkę i podawała kierunek. Jakby się to udało wiedziałbyś, że ktoś cię skanuje i w którą stronę zwiewać. Tak myślę, że powinno dac się to zrobić. - Lalkarz bazował na analogii do wojskowych radarów i optoelektroniki która działała na tej zasadzie. Nie był jednak pewny czy nie wyniknie coś niespodziewanego podczas prac nad tym pomysłem który dopiero trzeba by przerobić w projekt badawczy.


---



- A to numer... - rzekł zdziwony major Williams gdy okazało się, że obecny symbiont Howie'go zmienia się zdumiewająco szybko. A jakoś nic związanego z Mercerem nie kojarzyło mu się pozytywnie.

- Może twój symbiont złapał jakiegoś syfa od niego... - zastanawiał się na głos. Tempo mutacji było jednak niesamowite, zdecydowanie odbiegające od przeciętnej czy nawet szybkiej. Symbiont jego kumpla zmieniał się. Miał nadzieję, że to nie wpłynie na jego kumpla.

- Howie. Trzeba polecieć do tej dżungli. Tam coś musiało się stać. A ta cała afera z Black Bolt'em i Mercerem tylko to skatalizowały czy uruchomiły jakieś nieznane nam procesy. - rozłozył ręcę. Na razie jakoś nie miał pojęcia co o tym sądzić. Specjalizował się bardziej w cyber i robocich mechanizmach
niż biotechnologiach symbiontycznych. Ale nadal uważał się za naukowca i oficera który powinien szukać odpowiedzi na pytania. No i kumpla. Nie miał zamiaru zostawiać pilota samego. Nie miał pojęcia co się dzieje ale nie chciał odkryć prawdy za późno gdy już nic się nie da zrobić nawet jakby się chciało. Niepokoiły go te zmiany jakie symbiont kapitana przechodził.


---



- Rodzinę kapitana? Rodzinę Howiego? Szefie, mi się właśnie przypomniało, że jak byłem ostatnio u nich w domu to żona Howiego robi najlepsze naleśniki jakie jadłem. I zapraszała mnie na kolejną wizytę. - uśmiechnął się w komunikator i do Howiego'o jednocześnie.

- Trudno Howie, nad resztą popracujemy później. Bierzemy co mamy i wpadniemy po najlepszą kucharkę naleśników jaką spotkałem no nie? - uśmiechnął się do kumpla. Będą mogli potestować nowe zabawki w polu i sprawdzić jak działają.

- Pani porucznik. Słyszała pani szefa. Mamy dzień wolny. My z Howiem lecimy na naleśniki. Jeśli chce pani dołączyć proszę pobrać sprzęt odpowiedni na opcję starcia z Korpusem lub terrorystami Black Bolt'a. Oraz sprzet nieletalny na wypadek działań w pobliżu rodziny Howiego. Zbiórka na dachu przy wektorówce za 10 min. Jesli nie może pani działać wedle uznania. - rzekł do młodej oficer major. Co prawda była jego podwładną ale działała ta sama zasada co u niego i Skinnera. Skoro miała walne no to wolne.

Ruszył szybko ku swoim kwaterom i pracowniom. Zabrał snajperkę no i ubrał swój pancerz. Snajperkę zabrał po chwili wahania. Jakoś w ostatnich starciach niezbyt była przydatna ale i przeciwnicy byli potężni. Była szansa, ze na te standardowe którymi obecnie mieli do czynienia mogła działać jak powinna. Zabrał też zapasowe gazmaski dla rodziny Howiego. Jak rzuci flashbanga może im nie pomoże ale już na pociski z gazem jak najbardziej.

Przy wyjściu na dach spotkał Howiego. Przy okazji sprawdził czy faktycznie skaner i maskowanie działa jak należy. - Słuchaj Howie, kamuflaż powinien działać póki zachowasz odległość. Poza tym po papierach jesteś naszym nowym pilotem. Siedź więc w kabinie i bądź w powietrzu. To powinno pomóc ci utrzymać bezpieczny dystans. Jak cię raz nakryją to cała sprawa się rypnie a na tą chwilę nie mamy żadnej alternatywy by cię jakoś skitrać poza bazą. - zdaniem majora Howie musiałby się wstrzymać z używaniem specyficznych mocy które byłyby równie identyfikowalne z nim jak on sam. Jak się wokół zaczną pojawiać liany i inne takie to Korpusiarze mogą sie zacząć zastanawiać co jest grane. No ale może niekoniecznie skojarzyliby z pilotem w wektorówce. Sprawa była jednak zdaniem majora wysokiego ryzyka.

Na dachu zgrał jeszcze łączność pomiędzy nimi a agentami w terenie bo z bazą i tak mieli. Użył swojego ulubionego zestawu kodów. - Tu Orzeł 1. Wylatujemy z Gniazda przewietrzyć piórka. Pisklę 4 jak się mają wasze jajka? Czy jest kontakt z szerszeniami? - spytał jakby pytał o pogodę. Pisklęta czyli pojedynczych agentów zarezerwował pierwsze trzy numery dla załogi wektorówki więc czwórka przypadła agentowi w terenie. Zaś rodzinie Howiego przypadła ksywa jajek. Liczył, że do SSI nie przyjmowano idiotów to facet na ziemi skuma i odpowie z sensem jak się u niego sprawy mają. ksywą szerszeni obarczył korpusiarzy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline