Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2015, 11:33   #33
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Nie udało mu się wydobyć tajemniczego artefaktu z przedwiecznego miejsca kultu. Ale obcowanie z mitologią dawnych mieszkańców dostarczyło mu dreszczyku emocji. I przy okazji ożywiło nieco umysł, przemęczony ostatnimi wydarzeniami. Droga powrotna jak się spodziewał była istnym labiryntem cierpień. Kiedy wydostał się na zewnątrz, po raz ostatni spojrzał na majestatyczne ruiny z nieodpartą refleksją o przemijaniu i kruchości cywilizacji. Dalsza droga nie była wcale łatwiejsza... Co prawda strumień był świetnym tropem, ale jego brzegi porośnięte były dziką roślinnością. Arcon musiał zapuścić się w dżunglę, co kosztowało go wiele wysiłku. Dodatkowo pojawiały się pagórki wymagające od jego ciała wspinaczki i zejścia, podczas których musiał zachować czujność. Gdy ostępy zaczęły się przerzedzać, dotarło do niego, że przebył szerokość wysepki. Tłumił radość do momentu, gdy ujrzał złocistą plażę. Natychmiast jednak szósty zmysł ostrzegł go, aby szukać osłony za kępą na wydmie. Stamtąd podziwiał dostojny trójmasztowiec, cumujący nieopodal wyspy.



Ciekawszym widokiem byli jednak ludzie krzątający się po obozowisku. Nie spodziewał się nigdy, że z taką fascynacją będzie spoglądał na przedstawicieli swojego gatunku. Przemógł ochotę, by się ujawnić, mimo że krótka robinsonada dała mu się już we znaki... Nie wiedział z kim ma do czynienia, rozsądnie więc było poczekać i wstrzymać z powitaniem. Usiłował rozpoznać banderę na okręcie. Sami obozowicze nosili łachmany, wskazujące na niski status społeczny. Twarze osłaniali maskami, z czymś takim lurker jeszcze się nie zetknął. Jeśli byli to przemytnicy, to niezwykle oryginalni. Arcon zastanawiał się, obmyślając strategię działania. Planował wpierw uszczknąć coś z zapasów jedzenia owych nieznajomych, wymagało to zakradnięcia się na kraniec ich koczowiska. Postanowił nabrać sił do tego przedsięwzięcia w spokoju obserwując ich zachowanie, nawyki, sposób porozumiewania się. Gdyby tylko zdobyć jedną z masek... z łatwością mógłby zostać uznany za jednego z nich... Wtedy miałby szansę zaokrętować się na łajbę. Lepszy rejs w nieznane niż samotność rozbitka... - pomyślał.
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 21-08-2015 o 01:19.
Deszatie jest offline