"Biegnij do statku!" - Essi nie trzeba było powtarzać dwa razy. Potykając się i klucząc pobiegła w stronę... właściwie nie pamiętała, żeby markiz mówił im, który statek jest jego; a tego z żołnierzami kot z pewnością nie miał na myśli. Ruszyła w stronę, w którą wydawało jej się, że wcześniej szli, lecz gdy kolejny promień świsnął jej koło ucha, schowała się po prostu za pakami, wyładowanymi właśnie z jakiegoś statku. Szukając w panice po kieszeniach swojej broni obserwowała rozwój sytuacji. Żałowała, że jest teraz w niewygodnej, plączącej się między nogami sukience, a nie podróżnym ubraniu. Markiz mógł uprzedzić, że od razu wyjedziemy - myślała ze złością - Wszystkie rzeczy zostawiłam w karczmie... Niech go...
Jednak brak bagażu był teraz najmniejszym ze zmartwień elfki. Skuliwszy się w cieniu pak, z dłońmi zaciśniętymi na broni, z uwagą obserwowała walczących towarzyszy oraz znajdujących sie najbliżej niej wrogów. |