Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2015, 08:34   #34
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Obecność ludzi było zjawiskiem równie nieoczekiwanym, co trafienie na ślady dawnej cywilizacji. Pierwsze o czym pomyślał Denis to zerwać się i pobiec w kierunku nieznajomych. Wyobraźnia podsuwała sceny, gdzie obozowicze ściskają go serdecznie, dzielą się jadłem i czystą wodą. Wraz dotarło do niego, że fantazja jest podsycana przez wzmożone pragnienia zmęczonego ciała. Nie mógł sobie pozwolić na pochopne działanie. Nie na dzikim Serpens.
Spojrzał w kierunku bandery statku, a właściwie jej pozostałości. Z obecnego stanu nie potrafił wyczytać przynależności jednostki. Póki brakowało mu pewności z kim ma do czynienia, całkiem słusznie uznał że pozostanie w ukryciu. Zaczął dokładnie lustrować obóz.
Obecnie znajdował się za gęstą kępą, zaś podobna znajdowała się po jego prawej stronie. Dalej ujrzał rumowisko kamieni, wysokie na metr. Od strony morza osłaniałby go chłostany przez fale głaz, także osuwisko podobne do tego z prawej - lecz dopiero na przeciwległym krańcu obozu. Najlogiczniejszym miejscem dla magazynu wydawał się być największy namiot z korytarzem lub skrzynia obok niego. Wszystko utrudniały regularne czujki (strzałki) mężczyzn z włóczniami, na których końcu Denis ujrzał niewielkie moduły.


Historyk pozostawił za sobą siedzibę rodu La Croix. Kolejnym raz obrał drogę do gildii lurkerów. Jego uwadze nie uszła coraz bardziej napięta atmosfera w mieście. Ludzie przepychali się na arteriach, dzierżąc tyle bagaży, ile potrafili ze sobą unieść. Świadomość o bytności zarażonych stawała się większa z minuty na minutę. Zamknięcie bram było tylko kwestią czasu i każdy próbował w owym czasie się zmieścić. Starr stał się celem kilku popchnięć i szturchańców. Jako jeden z nielicznych szedł pod prąd, co skutecznie utrudniało dotarcie do ,,Nautiliusa”.
W gildii również panowało poruszenie. Pracownicy dwoili się i troili, wielu z nich niosło metalowe pudła oraz naręcza kabli. Wyglądało na to, że i tu był oczekiwany. Tym razem został skierowany do pomieszczenia przypominającego hangar. Wewnątrz, w połączonym z portem basenie tkwiła podwodna łódź o mocno obłym kształcie. Mechanizm dzielił się na kilka segmentów niczym ogromny owad.


To w tym miejscu skupiało się zamieszanie. Lurkerzy oraz wykupieni mechanicy uwijali się w kłębach gęstej pary. Dokonywali ostatnich przymiarek przed wypłynięciem. Wyglądało na to, że Zoi znalazła sobie własny sposób na ucieczkę z miasta.
Na mostku przed maszyną stała Clemes we własnej osobie. Głośno wydała komendy swoim ludziom. Zamachała w kierunku Jacoba.
- Przezorny zawsze ubezpieczony - spojrzała prosto w oczy niedawnego kochanka - Skąd wiedziałeś?
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 21-08-2015 o 08:54.
Caleb jest offline