Krok za krokiem idący w szyku Bitewni Bracia poruszali się w wyznaczonym kierunku. Po stu metrach spod skały zaczęły być widoczne kawały blach – niechybnie poszycie Mortis Thule, pod którym rozciągała się sieć ciągnących się setkami kilometrów tuneli. Kronikarz był ciekaw jak będzie przebiegała walka w nowym składzie osobowym. Kill team składał się z członków, którzy brali już udział we wspólnej misji, jak i z nowych. Starzy z grubsza znali swoje mocne strony i wiedzieli kogo na co stać. Umiejętności pozostałych mogły być oceniane na podstawie tego, z jakiego zakonu pochodzili. Tylko Brat Nyx z Carcharodonów pozostawał zagadką. Kronikarz pierwszy raz służył z kimś z tego zakonu, o którym prawie nic nie wiedział. Był ciekaw jak Brat Nyx walczy – póki co podejrzewał, że zarówno potężny topór jak i liczne, nie do końca naprawione szramy na pancerzu muszą świadczyć o znacznej wprawie w walce wręcz.
Ostrożność w poruszaniu się po przepastnym wraku była jak najbardziej wskazana. Z informacji na voxie wynikało, że jedna z drużyn nawiązała kontakt z przeciwnikami. Zahariel jak i inni Bracia Bitewni wypatrywali niebezpieczeństwa. Spodziewali się pułapki w każdej chwili, więc ktoś kto ją na nich zastawi nie zaskoczy żadnego ze Space Marines. Co najwyżej spełni ich oczekiwania.
Nikłe światła sygnatur cieplnych niezidentyfikowanych istot przykuły uwagę Kronikarza.
- Mamy towarzystwo, ruch na granicy odczytu auspexu w głębi znajdujących się pod nami tuneli, brak potwierdzonej identyfikacji przeciwnika – poinformował innych.
Zahariel przyjrzał się strumieniowi gazu ulatującego z wnętrza statku. Nie było w nim nic niepokojącego, ale dostanie się zbyt blisko groziło wystrzeleniem w przestrzeń kosmiczną. Dark Angel sprawdził mocowania magnetyczne w butach. Mocno trzymały się pokładu i pozawalały na swobodne chodzenie po poszyciu. Co innego, niestety, było na skalnym podłożu. |