Górskie zimno mocno dawało się dyplomacie we znaki. Szedł posłusznie jak najbliżej kontraktora nie wydając z siebie żadnego dźwięku, poza nerwowym szczękaniem zębów. Ranna noga znacznie utrudniała mu marsz, więc nie mógł pozwolić sobie na szybki chód, a ewentualne schodzenie ze zbocza mogło być naprawdę trudne.
Shit! Czy ona ma kurwa jakiś szósty zmysł, żeby zawsze dzwonić w nieodpowiednim momencie? – Zdenerwował się Jeremy. Rozłączył się, po czym wyłączył telefon.
Oddalone pickupy nie zwiastowały niczego dobrego – twierdził Jeremy. Być może byli to właśnie ci terroryści, którzy jakiś czas temu ich zestrzelili. Dlatego najlepiej było trzymać się od nich z dala. Na szczęście grupa podzielała ten pogląd.
- Co do chuja? – Newport odezwał się po raz pierwszy od dłuższego czasu widząc gasnące światła samochodów – Co oni robią? – szukał odpowiedzi wśród członków grupy. Czuł się totalnie bezbronny - w ciemności, na obcym terenie, zraniony, a niebezpieczeństwo było jakieś 100 metrów od niego. Gorzej być nie mogło...
__________________ I am not in danger, I AM THE DANGER
-Walter White |