Niewiele rzeczy było w stanie szczerze poruszyć Harpię pokroju Morneau. Nie obchodziło jej cierpienie i głód na świecie. Mogła spokojnie do śniadania oglądać zdjęcia z miejsc wypadków i filmy z sekcji zwłok. Często śmiała się z najbardziej makabrycznych historii, znajdując perwersyjną przyjemność w śledzeniu dzieł pedofilów, sadystów i najgorszych ludzkich zjebów genetycznych. Kochała turpizm i makabrę. Coś takiego jak sumienie dawno wywaliła do kosza i czuła się z tym świetnie. Wyrządziła przez ponad ćwierć wieku masę większych i mniejszych skurwysyństw, grywała bardzo nie fair, nie szanowała innych ludzi i bez wahania wykorzystywała ich w każdy sposób mogący przynieść jej korzyści, nawet gdy chodziło raptem o głupi rabat na buty. Istniała jednak jedna, jedyna rzecz przez którą, tak jak inni ludzie, była zdolna do wyższych emocji i zwykłego strachu o drugą osobę.
Constance nie znosiła swojej bratowej, nie raz i nie sto okazywała publicznie ową niechęć wbijając szpile, obrażając bądź najzwyczajniej w świecie łapiąc się z głupią suką za kłaki. Topór wojenny zakopały dopiero kiedy jej brat trafił za kratki. Nagle w magiczny sposób zaczęły współpracować, choć wzajemnej nienawiści nie dało się ukryć.
Sue robiła swoje - znajdowała się bliżej, a nie po drugiej stronie globu w śmierdzącej kozłem pakistańskiej stolicy. Jedyne co mogła zdziałać dziennikarka to wysłać kolejnego smsa do Daniela, tym razem z prośbą o trzymanie ręki na pulsie i przeprowadzeni dyskretnego wywiadu co się znowu urodziło. Więzienia o zaostrzonym rygorze rządziły się swoimi prawami, tam wszystko mogło się zdarzyć.
-Kurwa mać - pozwoliła sobie zakląć dopiero kiedy wyszła za Robem ze szpitala. Wolała iść za Brytyjczykiem i oszczędzić sobie łzawych scen powitania, zapewnień o wiecznej, gorącej miłości między Newportem a Nicole. Kazała go tylko pozdrowić i przekazać że odezwie się jak będzie już spokojniej. Wyciągnęła paczkę fajek i wsadziwszy w usta jednego, odpaliła go i zaklęła ponownie widząc jak trzęsą się jej ręce. Modlić się nie potrafiła, ale liczyła po cichu na zwykły fart i to, że James’owi nic poważnego się nie stało. Spojrzała na Rob’a i tylko pokręciła głową. Rozmowy o sprawach prywatnych nie wchodziły w grę, nie teraz. Zamiast podzielić się wątpliwościami wyszczerzyła się profesjonalnym uśmiechem numer pięć i spytała:
- To ile przepisów i paragrafów karnych złamiemy tej nocy?
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena |