Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2015, 09:07   #80
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Sierżant Dobson otrząsnął się z szoku i zaczął działać tak, jak został wyszkolony. Ustalił szyk, wskazał kto niesie rannego, rozdał funkcje na szpicy i przydzielił sektory. Dwóch Marines zarzuciło sobie ręce Williamsa na barki i pomogło mu iść. Posiadacze latarek zaczęli przykręcać do nich czerwone filtry. Z jednym wyjątkiem - Jim Chase patrzył pytająco na bardziej doświadczonych kolegów.
- Czerwone światło mniej rzuca się w oczy z daleka, dzięki czemu możemy oświetlić sobie drogę a ewentualnej pogoni ciężej będzie nasz wypatrzyć. Poza tym białe światło powoduje utratę akomodacji oka a czerwone nie, więc świecąc nim możemy wciąż całkiem dobrze widzieć w ciemności - wytłumaczył żółtodziobowi Styx. Chase’owi nie trzeba było dalszych rekomendacji i pośpiesznie założył filtr.

Stromizna kamienistego zbocza zaczęła się z wolna wypłaszczać. Lance szedł powoli – ranna noga dawała mu się we znaki, obawiał się że wstrząs podczas twardego lądowania mógł rozerwać szwy. Nie to było jego największym zmartwieniem – z rannego boku sączyła się krew a odłamek wciąż tkwił w jego ciele. Bez pomocy lekarza nie zamierzał go ruszać. Marynarka była przesiąknięta benzyną, po nocnym baraszkowaniu z Ahmedem we wraku śmigłowca. Kontraktor nie zdjął odzieży w obawie przed nocnym chłodem, który mógł za godzinę czy dwie przybrać na sile.
- Światła na drugiej! – jeden z Marines zakomunikował o zbliżającej się parze pojazdów.
- Zgasić latarki, pełna gotowość bojowa. Może nas jeszcze nie zauważyli – rozkazał sierżant – Chase – pilnuj tyłów. Reszta trzyma sektory jak podczas przemarszu. Stan amunicji?
Żołnierze po kolei raportowali ile zostało im pestek. Nie było tego dużo. Lance też nie mógł narzekać na nadmiar, co gorsza, gdy skończą mu się magazynki nie będzie miał od kogo pożyczyć naboi – Marines uzbrojeni byli w M-16.

- Ahmed, jak coś do nich krzykniesz, albo zaczniesz uciekać, zginiesz jako pierwszy, rozumiemy się, pendejo? – Lance beznamiętnie poinformował Pakistańczyka.

- Pamiętajcie o zasadach użycia siły – dodał sierżant – Nie strzelamy, dopóki oni nie zaczną, lub nie będzie bezpośredniego zagrożenia.
- Bezpośredniego zagrożenia? Strącili nasz śmigłowiec i jadą wykończyć niedobitków. Kiedy zagrożenie stanie się bardziej bezpośrednie?
– rzekł Lance półgłosem do Dobsona. Nie chciał aby jego ludzie słyszeli bezpośrednią krytykę, ale nie zamierzał ryzykować życia dla kilku zasad.
- Jadą drogą położoną na dnie doliny do której schodzimy. Miną nas, przy odrobinie szczęścia w ogóle nie zauważą.
- Albo zatrzymają się i zaczną iść do Mil Mi na piechotę. Wtedy natkną się na naszą pozycję. A zaskoczenie może być naszym jedynym atutem, więc powinniśmy strzelać pierwsi.
- Lance, ty już nie pamiętasz co się stało na placu Nisour w Bagdadzie dziesięć lat temu? Bez takich kowbojskich zagrywek mi tutaj!
- To był wypadek…
- Którego nie powtórzymy. Dość dyskusji, pełna gotowość.

Światła zbliżały się. Kontraktor zdjął marynarkę aby nie zajęła się przypadkiem od iskry podczas możliwej wymiany ognia, zajął niską pozycję strzelecką i odbezpieczył kałasznikowa. Ostatnie zdania z dyskusji z Dobsonem były wypowiedziane wystarczająco głośno, żeby inni też je słyszeli. Styx zobaczył w ciemności zarys twarzy jednego z żołnierzy. Patrzył na niego i kontraktor był przekonany, że widzi w tej twarzy zrozumienie. Ślepe posłuszeństwo zasadom mogło być dobre na papierze, w boju rzadko kiedy się sprawdzało. Jeżeli ludzie w pojazdach faktycznie są tu aby znaleźć wrak śmigłowca i wyeliminować ocalałych, kontraktor nie zamierzał czekać, aż zaczną do niego strzelać.
~Niech się zbliżą, zobaczymy co to za jedni i jakie mają intencje~ pomyślał.

Samochody minęły przyczajoną grupę i zatrzymały się jakieś 100 metrów od pozycji Marines. Wysiadło z nich kilku mężczyzn w piżamach i ruszyło w stronę wraku. Światła w pojazdach zgasły i mrok nocy rozświetlał jedynie płonący śmigłowiec.
- Nie wgląda mi to na CSAR ani na pakistańskie wojsko. - Lance podzielił się przypuszczeniami z Dobsonem.
- Przygotować się do walki. Na mój znak - sierżant w końcu porzucił przywiązanie do zasad.
- Może zastosujemy zmyłkę? Wyjdę z latarką i lightstickiem jakieś 20 metrów. Jak będą się zbliżać to trochę poświecę i stracą orientację
- Dobra, weź Chase’a i idźcie na prawą flankę, bliżej samochodu. Wy dwaj - sierżant wskazał kolejnych Marines - na górę i na lewo. Nie okrążą nas sukinkoty.
- A jak mają noktowizor i nas zobaczą? -Chase nie był pewien sensu akcji.
- W razie czego rzucimy lightstick. Noktowizor wzmacnia światło a przy tak silnym jego źródle wyświetli tylko białozieloną plamę - uspokoił młodzieńca Styx.Była to stara taktyka - jak panują ciemności, najłatwiej ukryć się za źródłem światła. Widać przeciwnika, przeciwnik nie widzi nas.
- Chase, zdejmij filtr z latarki, przyda się białe światło do mylenia wroga. W razie walki ustawisz latarkę na kamieniach, żeby świeciła na Pakoli, a sami odsuniemy się w bok. Nie zobaczą nas, choć będą strzelać w źródło światła, aby zniszczyć lampę. Jak już się zacznie, celuj trochę poniżej płomieni wylotowych z ich luf.

Styx przyjął niską pozycję strzelecką w nowym miejscu i wpatrywał się w ciemność, mając na uwadze zarówno położenie samochodów, jak i domniemaną drogę, jaką przeciwnicy poruszali się do wraku.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 22-08-2015 o 10:33.
Azrael1022 jest offline