- Mówicie, że Sao na mnie czeka? - Stanisław w miarę jak kierował szyję za płomykiem przeszedł z uśmieszku zbyt pewnego siebie czarusia do dość głupawego. By skończyć z wyrazem twarzy szczeniaka liczącego na kość
- Ej, pamiętasz co ci mówiłem o niej... A w ogóle to...- wtrącił Stefan. - Ej! Panie Vilmund! Dobry!! Pana mi do szczęścia brakowało
Stachowi zrzedła mina.
Vilmund stwierdził że lepiej było się spytać o te teczki o których Leslie wspomniała zastanawiał się tylko czy umyślnie zatajali jakieś informacje czy też.. po prostu byli sobą z ich talentem tajne dokumenty mogły się walać po podłodze gdzie byle sprzątaczka mogła do nich zajrzeć: - Dobry. Do szczęścia czy może nieszczęścia ?
- Dwie sprawy. Po pierwsze, Stach się żeni. Akcja piękna mówię panu. Wybił się na wyżynę jako czarujący i honorowy młodzian. Ślub pojutrze. -oświadczył Stefan, a Stanisław wyglądał na puchnącego z dumy.
- Ale jest też ta druga i... błagam powiedz pan, że jesteście jednym z trojaczków!!! Bliźniacy z siostrą!
- Jakich trojaczków ?
- No pan, siostra i wasz brat. Widzieliśmy parę ulic stąd kolesia, który wyglądał identyko jak pan! - Stefan machał ręką jakby chciał wskazać która to ulica. - Tylko niższy o głowę i z... wilczymi zębami Macie brata, albo kuzyna identycznego?
- Nie. - odparł krótko przyglądając się im bacznie - Kate nie mówiła że przypominam jej jednego z dawnych kompanów ?
- Ja nie wiem... Ale facet o was pytał "jak się macie" i że nazywa się Wergiliusz Wollf... Znacie takiego? - Czy Kate nie wspominała o takim jednym co do mnie podobny czy też wasza pamięć jest tak nędzna że zapomnieliście mi wspomnieć o pewnych teczkach o których dowiaduję się od Leslie ? - Vilmund skrzyżował ramiona na piersi patrząc się na nich z politowaniem i oczekując odpowiedzi. -Chyba mówiła, że kogoś wam przypomina... Ale to zabrzmiało dziwnie... No, ale Kate jest dziwna do kwadratu... I ma pamięć jak graciarnia - ciężko wydobyć to co najpotrzebniejsze bez słuchania o Havusiu, szczurach, czy innych bzdetach- Stefan starał sobie przypomnieć - E... Jaka teczka?
Stanisław zaś nagle pobladł. I cieszył się, że cała uwaga młodszego jest skupiona na Vilmudzie. Zapomniał kompletnie w tym zamieszaniu o teczkach. Uznał je za nieistotne. Zaraz próbował przybrać twarzy pokerzysty, by Vilmund nie zauważył.
- To jest teraz mało istotne... I zbyt żmudne skoro już się wpakowałem w ten ślub. przemówił Stanisław jak osoba bardzo pewna swoich działań. Na dobitkę skrzyżował ramiona na piersi, by prezentować, że ma wszystko pod kontrolą.. - Czyli to nic o czym nie powinienem wiedzieć tak ? - Vilmund zmierzył go wzrokiem.
W tym czasie Stefan cofnął się, wziął rozbieg. By w locie dokonać popisowego kopa między plecami, a tyłkiem starszego. Obiema stopami. Fakt, że na końcu sam się wywalił nieco popsuł piękną sztuczkę
- Stefek! Co to miało... - Stach przeszedł natychmiast do roli odpowiedzialnego opiekuna z niesfornym dzieckiem
- O jakich teczkach mówi, pan Vilmud? -wycedził lodowato Stefan Nowicki stając na nogi, by górować nad starczym - No?
- Uznałem, że są mało istotne i nie warte ryzyka. Inwigilacja grupy przestępczej, albo ślub...
-To zamiast się cackac z Ravenami, wkurzać Sao Angeliką, zapłacić ten cholendarny rachunek mogliśmy inwigilować kolesi?
Vilmund ze spokojem obserwował "występ" młodego, niezaprzeczalnie starszy zasłużył na porządnego kopa w tyłek. - Więc to jakaś inwigilacja miała być ? -spytał po chwili. -Znaczy to, że miałem w opcjach wybadanie co pewna grupa. Czy raczej... -starszy Nowicki zaraz znów przybrał manierę człowieka, który " wszystko zaplanował a ostatnie wydarzenia należały do punktów owego planu"-Słyszał pan o konstantińskich kompaniach najemnych? Na przykład Taborytach czy gwardii Vanów? Trzech komendantów chce się spotkać z generałem Ravenem, a jeden z nich to książę Umberto! Poprzysiągł upadek władcą Aerugio
-Bo chyba nie jesteś aż takim debilem, żeby na hasło "ożeń się z Ravenówną by ocalić honor rodziny" zapomniał o wszystkim innym? -wytknął Stefan.-Czy ciebie matka upuściła na łeb czy jak?!
-Mama!?! W życiu! I trochę szacunku gówniarzu dla własnej matki!
Choć za te moją pożal się boże to by było w jej stylu z tego co słyszałem....
- Dać wam trochę czasu na wyjaśnienie sobie tego i owego ? -wtrącił Midgarczyk -Nie! Pan ma zostać -polecił Stefan- Po prostu przyznajcie, to czego nie chce nie wiedzieć czemu powiedzieć większość świata- ten tutaj jest idiotą.
-A ty ten mądrzejszy? - Stach uśmiechnął się krzywo.
-Uwzględniłeś geniuszu, że jakbys najpierw ziningował to bym nie musiał kombinować jak mam wytłumaczyć, ze się ożenisz ku zachowaniu honoru baby co ledwo znasz i jak dopuściłem do pierwszego rozwodu w rodzinie?~
-Nie ma słowa "ziningować"... I czemu na Samuela się nie drzesz?
A czyli Samuel też wie to aż takie "tajne" czy zapomniałeś wspomnieć ? - spytał midgardczyk.
-To skąd wiecie o teczkach, panie Vilmund jak nie od niego? -spytał Stanisław
- Bez komentarza bo się jeszcze pogniewamy... - powiedział po czym zwrócił się do Stefana - Uszu nie myje ? Bo chyba wyraźnie mówiłem że od Leslie wiem.
-On jest fleja ukryta -wyperfumuje się, wymyje, a jednocześnie po pokoju walają się jego ubrania, na brzytwie mydło, a uszy niedoszorowane. Wiem, bo z nim mieszkam z 14- 15 lat. Ale mówiąc Leslie... Skoro ona wie, to chyba teczka nie leżała na wierzchu? -kontynuował Stefan -Już samo położenie jej na wierzchu zawartości walizki byłoby takie... durne... A Leslie zważywszy na matkę, to spinką nie tylko upina włosy...
- Cóż znając was to i połowa obsługi hotelu mogła już je przeczytać w czasie sprzątania... a Leslie i tak się dogrzebie tak w ramach swej ciekawości. - skomentował rudowłosy. -Kiedy ja jestem bardzo dyskretny, tylko nikt mi nie mówi o ważnych sprawach, bo ponoć gówniarz jestem - Stefan przy tym łypnął na starszego. To może lepiej przejdźmy do nas... -zaproponował . -Potem ją schowałem.... Musiała się dobrać zanim.... -mamrotal Stach. -I czemu znowu ja się dowiaduje kluczowej rzeczy o tobie jako ostatni... - młodszy Nowicki szturchnął starszego stopą. |