Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2015, 08:29   #9
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Sen przyszedł nadzwyczaj szybko.

Widać zaoferowany złotnicowy komfort był aż nadto miły dla zmęczonego wojaka. Po dniu spędzonym w siodle i byciu narażonym na mroźny wiatr niosący kryształki śniegu ciepło gospody i miękkość sennika była zbyt wielkim wyzwaniem dla jego czujności. Swoje zrobiła też gorąca strawa i dzban kwaśnego wina. Ciało szybko ułożyło się przyjemnie w łóżku, a pozbawione ciężaru zbroi mięśnie zaczęły się odprężać. Oddech zrobił się spokojniejszy… a myśli uciekły w odległe czasy po raz setny każąc rozgrywać mu dawno minione bitwy.

Para unosiła się nad zmęczonymi wierzchowcami niczym dym nad ogniskiem… Boki niektórych z nich pokryte były pianą. Jeszcze mila takiej morderczej ucieczki i część padłaby. Niegdyś wspaniałe wierzchowce, dobrze wykarmione i wypielęgnowane dziś stanowiły cień samych siebie. Podobnie jak mężczyźni ich dosiadający. Umordowani z trudem łapali oddech. Na ich twarzach i zbrojach krew zmieszana była z potem i kurzem z traktu… Bryndan Thorne popatrzył na resztki II Korpusu Cintryjskiej Lekkiej Jazdy, tych których wyprowadził z matni nad rzeką Marnadal… i tych których nie wybito w potyczkach jakie przyniosły kolejne miesiące. Ledwo pięć dziesiątek konnych… Porucznik splunął krwią na ziemię. Jeszcze parę godzin wcześniej było ich prawie dwudziestu więcej. Cóż z tego, że na każdego poległego kompana wysyłali w zaświaty trzech wrogów… Było coraz ciężej.

Nilgaard zacieśniał pętlę na ich szyi. Za kilka tygodni miał dopełnić się ich los. Cholerny Ostrze Burzy.
Nilgaard nie zapominał, o tych którzy obnażali jego słabości.


Obudził go krzyk. Oręż praktycznie sam wskoczył mu do ręki. Walfen bez trudu mógł się zorientować, iż Cintryjczyk nie raz musiał w ten sposób się budzić i bronić własnego życia za wszelką cenę. Tym razem jednak nikt nie nastawał na jego zdrowie.


***

Podobnie jak innych nagłe zmącenie ciszy i jego wygoniło z bezpiecznie ciepłego domostwa i kazało przebijać się przez zaspy białego ścierwa. Zima nie odpuszczała i zaatakowała podstępnie ze zwielokrotnioną siłą… śniegu było tyle, że nogi grzęzły w nim po kolana i to w tych odśnieżonych miejscach. A to i tak nie było ostatnie słowo zimy. Wciąż trwała ta zawierucha unieruchamiając zapewne wielu podróżnych na najbliższe dni w tej wioszczyźnie. Na miejscu dramatycznych wydarzeń nie pojawił się w pierwszej fali. Całe zdarzenie obserwował raczej z bezpiecznej odległości poświęcając większą uwagę żywym niż martwemu. Obserwował jak ludzie… i nieludzie reagowali na widok tak nieprzyzwoicie psujący chęć śniadania w ciepłej izbie. Miał wrażenie, że chcąc nie chcąc ten wiejski-trupi-badyl dziwnie wplącze go w coś w co Brynden Thorne z całą pewnością wplątany by nie chciał być. Niestety życie dziwnie głęboko miało po raz kolejny jego chęci. Dlatego nie chcąc być tylko targanym przez wydarzenia kolejnym świadkiem tragedii ruszył do kobiety. Już kilka myśli wymienionych na mrozie w obłokach pary dała mu do zrozumienia z kim ma do czynienia. Ona lubi ścisnąć za klejnoty i przymusić do swej woli… i nieważnym było czy chodziło o mężczyzn, sierściuchów czy może o bieg wydarzeń. Chwilowo takie zwolnienie z wykazywania się inicjatywą było mu bardzo na rękę… przynajmniej do śniadania, którym póki co nie zamierzał zapchać kichy.

Pamiętał trupa z gospody. Pamiętał z kim biesiadował i że pił jeszcze jak Thorne wybierał się już na spoczynek. Pamiętał, że nie wyglądał na specjalnie przygnębionego ciężarem życia czy jakiś trosk… Cintryjczyk sądził, że cokolwiek go ukatrupiło przylazło zza ostrokołu i całkiem przypadkowo spadło akuratnie na tego chłopka. Wizja przedzierania się przez zaspy była co najmniej nieatrakcyjna… żeby nie powiedzieć kurewsko nieatrakcyjna. Wiedział jednak, że jeżeli wszystkie tropy czy zapachy nie zostały już pogrzebane w śnieżycy to niebawem na pewno będą. Więc albo teraz wykorzystać węch kudłacza, albo poczekać na kolejnego trupa. Strzepnął śnieg już dość solidnie oblepiający jego płaszcz. Zdążył jeszcze poprawić rękawice i kaptur w oczekiwaniu na wyspiarkę i jej bestię.
 
baltazar jest offline