Według mnie w PBF wtrącanie się graczy w sprawy MG, tz. operowanie nie tylko graczem, ale także światem wokół niego, to podstawa dobrej sesji. W końcu bez tej wolności powstawałyby tylko sesje jednolinijkowe. Nie popieram tego w rpg na żywo, bo to mogłoby bardzo przeszkadzać MG.
Ale przygotowywanie przez graczy miasta, w którym przyjdzie im grać, to lekka przesada. Przygotowywanie czegoś przez gracza oznacza ogromną wiedzę o tym miejscu, co może naprawdę popsuć sesję. Właściwie po co byłby wtedy MG? Przecież nie może on operować światem, którego nie zna. A gdyby go znał, bo gracze podzieli się z MG swoją wiedzą (do czego to doszło...), to byłby on bardzo ograniczony. Wdaje mi się, że najlepiej jest, kiedy gracze operują światem w sposób nieznaczny i kiedy nie mają oni dostępu do NPCów, a szczególnie tych ważniejszych. nie zaszkodzi, kiedy gracz stwierdzi, że biedak na ulicy uczepił się jego nogi, błagając o mały datek. Ale nie byłoby dobrze, gdyby gracze dokładali do historii nowe wątki, np. otrzymali oni od jakiegoś władcy zadanie, a kiedy dotarli na miejsce, gracz stwierdził, że zostali oni zaatakowanie przez zabójców, bo zostali oni przez wspomnianego władcę zdradzeni. |