Gdyby owi leśni ludzie chcieli ich zabić. Już by nie żyli... Co prawda istniało ryzyko zasadzki, jednak słowa jednego z olbrzymów przekonały Morlanala.
Był przez chwilę jak ryba wyrzucona na brzeg. Jego usta otwierały się i zamykały nie wydawszy dźwięku. Był w całkowitym szoku... przyjazna nieznana rasa. Po tym wszystkim co przeszli... Chwilę trwało nim opanował się i zebrał myśli. Wszak tyle krążyło w jego głowie.
- Prawdą jest co rzekł pan Rainer. Ostatnimi czasy ciągle zagrażało nam niebezpieczeństwo. Z chęcią skorzystam z waszej gościnności -powiedział za siebie.- Mamy mnóstwo opowieści i wiadomości. Wiele z nich smutnych, jednak wszystkie prawdziwe i z zewnętrznego świata. Z chęcią je opowiem członkom leśnego ludu.- odpowiedział z pierwszym nieśmiałym uśmiechem.
Morlanal był ciekawy tych istot. Ich wioski, cywilizacji, opowieści. Ostatnio widział tyle złego, że było to przyjemną odmianą. Miał mnóstwo pytań które mu się nasuwały...