Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2015, 12:00   #179
Jaśmin
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
-Elerdrin - Theodor lekko rozbawiony skinął współwięźniowi głową - Witaj, serdecznie witaj w raju - odsunąwszy się od zajmowanego kąta Greycliff, poważniejąc, przysiadł na posłaniu ćwierćdrowa - Jak się tu znalazłeś, u licha?
- Och, sam wiesz. Wylazłem z podziemi jak każdy, porządny drow i już tego żałuję, chociaż teraz mogę spokojnie mówić, że to ty jesteś moim dłużnikiem. - mruknął Elerdrin uśmiechając się złośliwie.
- Chyba faktycznie jestem twoim dłużnikiem, a przynajmniej jestem ci wdzięczny za towarzystwo - uśmiechnął się Theodor - A teraz nawijaj. Za co cię posadzili?
- Za ciebie, Moneto, za ciebie i pewnie za moją śliczną buźkę. - mruknął drowi potomek - Bo są osoby, którym najwyraźniej na tobie zależy. W jakimś stopniu.
Greycliff spojrzał uważnie.
-Czy potrafisz być jeszcze mniej tajemniczy?
- Wyobrażasz sobie, że wynajęto mnie, abym dał się zapuszkować? I to w Waterdeep? Nie chciałem się zgodzić, bo po co wychodzić na górę, ale zostałem przekonany, a zapuszkowanie miało na celu odnalezienie ciebie. I wywiedzenie się tego czy owego. - narzekał ćwierć drow.
- Mój ty biedaku, biedny porzucony ty. I ja też biedny - Theodor urwał na chwilę - A jak już się dowiesz czego masz się dowiedzieć to wyjdziesz, a ja tu zostanę, tak?
- Ja mam nadzieję, że wyjdę. Za nic siedzieć nie będę, a ty? Wydaje mi się, że mogą chcieć cię wyciągnąć. Znaczy, biała wrona tak mówiła. Dajesz wiarę? Zgłoszono się do mnie od niej i od tych tam.
- Od “tych tam”? Rozwiń to, dobrze?
- Zabij mnie, ale nie znam imion. Wiem, że są od ciebie, a może ty od nich i Kruk ma poprzez ciebie jakieś z nimi koalicje. Albo po prostu twoje uwięzienie ich połączyło. Jesteś popularnym typem.
-Rozumiem - Theo potarł nieogoloną szczękę - W takim razie pytaj. Lubię twoje towarzystwo, ale im szybciej stąd wyjdziesz tym lepiej.
- Dlaczego? - zapytał Elerdrin - Czyżbyś się o mnie troszczył?
Theodor uśmiechnął się niewesoło.
- Troszczył? Sam umiesz sobie radzić, tak czy nie? Po prostu nikomu nie życzę zamknięcia w czterech ścianach. To jest...Zresztą nieważne. Pytaj.
- Zostałeś zgarnięty z jakiejś rezydencji, hmm, Wildhawków? Co się tam stało? Co w ogóle tam robiłeś? Czy nie miałeś być z jakimś dzieciakiem, iść psuć krwi Masze?
- Miałem i psułem. Ale w miejscówce Korevisa wpadłem na jakiegoś magika-hipnotyzera i dostałem się pod jego władzę. Obudziłem się w zamkniętej piwnicy w posiadłości Wildhawków. Ten magik, jak się okazało, był szefem grupy heretyków, którzy pożądali upadku Bogów. Ja i jeszcze kilku gości mieliśmy inne plany i tak oto doszło do bijatyki przerwanej przez straż Waterdeep. I oto jestem.
- To dość… słaba linia obrony. Ktoś może potwierdzić twoje słowa? - westchnął Elerdrin - Nieważne. Czy dowiedziałeś się czegokolwiek o tych heretykach prócz tego, że chcieli upadku bogów? Jak niby mieli zamiar do tego doprowadzić?
-A co to ja, wróżka jestem - żachnął się Theodor - Nie mam pojęcia. Zadaj jakieś inne pytanie, bracie.
- Musisz powiedzieć mi wszystko, co tylko wiesz o tym kulcie, bo, rozumiesz, wydaje mi się, że im więcej powiesz, tym większa szansa, że cię stąd wyciągną, kimkolwiek są ci "oni" i jakiekolwiek mają dojścia. Nie zrobili ci nic, i wariaci? Wiesz, poza tym, co widzę. Żadnych plugawych rytuałów na tobie nie przeprowadzono? Żadnych eksperymentów? To może być ważne, a Kruk kazał pytać. W sumie nie wiem teraz czy dla niego nie pracuję, chociaż ja się na nic nie zgadzałem. Po Masze mam trochę dość szefów.
-Nie wybieramy sobie szefów, to oni nas wybierają - burknął Greycliff - I powiem ci jeszcze, że tak, zdaje się, że przeprowadzali jakieś rytuały. Kazali mi zaprzeć się Tymory, zniszczyć jej symbol. I zrobiłem to. Wiesz ty co - urwał na chwilę - zdaje się, że było to coś poważnego. Oprócz mnie byli tam kapłani, bodajże Selune, którzy również sie zaparli. A później sam słyszałem jak podczas walki wzywali w modłach imienia swej bogini i nie otrzymali odpowiedzi. Coś w tym heretyckim rytuale musiało być.
- Być może, nie znam się na heretyckich rytuałach. - wzruszył ramionami Elerdrin - Ale w sumie dobrze, że nic więcej ci się nie stało. - ćwierć drow uśmiechnął się do Theodora - Och, właśnie. Wiesz, że twój Farell się odnalazł?
-No proszę - Theodor uśmiechnął się złośliwie - Mam nadzieję, że pięć stóp pod ziemią wąchając kwiatki od spodu.
- A uwierz mi, że nie. I nie jest już u Machy, nawrócił się, a nawet pytał o ciebie. Widzisz, jaki troskliwy?
-Taki misio pluszowy. A przy okazji, co z jego kumplami? Też się nawrócili czy dalej balują u Machy?
- Chyba jeden czy dwóch zostali z Machą, choć nie kojarzę, aby ten suczysyn miał jakieś dobre zabawy dla swoich podwładnych. - Elerdrin przeciągnął się - Jeżeli o zabawach mowa… Pójdziemy gdzieś zaszaleć po tym wszystkim? - zamrugał, jakby coś sobie uświadamiając - Chyba ci nie zabrali całego złota?
-Nie, chyba że mają dostęp do mojego konta w krasnoludzkim banku Waterdeep. I tak, możemy się zabawić jak wyjdziemy. Czyli kiedy?
- Zadajesz trudne pytanie, przyjacielu, bardzo, bardzo trudne. Znaczy, mnie wyciągną szybko, chyba, a ciebie… pewnie też, jak tylko powiem, co chcą wiedzieć. Przecież to nie może być aż tak wielka sprawa, prawda? Nie jest?
-Nie wiem. Wszystko zależy od tego czy cenią sobie moje towarzystwo i usługi.
- Powiedz mi… Czemu nazywają cię Moneta?
- Heh, chyba od mojej szczęśliwej monety z wizerunkiem Tymory. Tej samej którą zniszczyłem na polecenie heretyków. Może od tego stracę swoje szczęście, kto wie? - Greycliff przerwał na chwilę - A ty masz jakąś ksywę?
- Taką, którą bym popierał? Nie, nie kojarzę, ale tak to większość tego, jak mnie nazywa nasz Arnelius może być tak nazywane. Ale tego wolałbym nie używać na codzień.
-Jeszcze trochę i zasłużysz sobie pewnie na coś ekstra. A co tam u Arneliusa?
- Poirytowany na cały świat, jak zawsze, a na dłużników tym bardziej. I na mnie, że zniknąłem na chwilę. I na ciebie. Nie przejmuj się.
-Nie przejmuję się. Mam tylko nadzieję, że jeszcze go spotkam. Przy okazji... - Greycliff przerwał na chwilę - Jak rozumiem jesteś tu żeby zdobyć informacje i wychodzisz jak tylko je zdobędziesz. Masz dać jakiś sygnał, czy coś?
- Mam rozpalić ognisko z naszych ubrań i tańczyć nago wraz z tobą, jak sądzisz? Nie, mają się po mnie zgłosić i nie, nie podoba mi się to.
-Nie tylko tobie.
- Ale co miałem zrobić? Dwa ptaszydła mnie wezwały, wyłożyły swoje żądania i tyle. Kruk i taki koleś z maską ptaka. Znasz?
Theodor wyraźnie drgnął.
-Znam, a jak. Ten w masce, on jest w Waterdeep i okolicach?
- Był u Kruka w Skullporcie, nie wiem co z nim dalej, nie pytałem. Kto to jest?
- Mój drogi chlebodawca. I nie pytaj więcej.
- Och, delikatna kwestia, lubię takie. Dobrze chociaż płacą?
-Cholernie dobrze. I to w monecie, którą sobie upodobałem. Zemsta, znasz to słowo, nie?
- Znam, znam. - przymknął delikatnie oczy - Może i ja powinienem nie narzekać. Kruk może też będzie niezgorzej płacił… o ile Macha mnie wpierw nie zabije. Ta wojna zbiera się i zbiera, i zebrać nie może.
-Jeszcze poleje się krew, to na pewno. Nie żeby mi to odpowiadało. Ja chcę tylko krwi Machy, jego ludzie mnie nie obchodzą. Ale jak znam życie trzeba się będzie przerąbać przez jego straż przyboczną żeby mu krwi upuścić.
- Chętnie bym ci pomógł w tym, bo wiesz, też mam pewne urazy do tego durnia. Co ty na to?
-Ustaw się w kolejkę, Elerdrin - uśmiechnął się Theodor.
- Jesteśmy chyba w dobrej znajomości, co? Mogę pomóc, wiem dość sporo o tym, co Macha ma w tych swoich kasynach i swoim głównym miejscu pobytu, w którym zazwyczaj jest.
-To temat na później - Theodor przeciągnął się krzywiąc z bólu - Teraz, jeśli pozwolisz, odpocznę trochę. Trochę jestem poobijany, sam rozumiesz.
- Jasne, jasne. Zażyj leczniczego snu. W końcu na nic więcej, póki to szaleństwo z bogami trwa, nie masz co liczyć…
 
Jaśmin jest offline