Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2015, 16:30   #58
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację


Gliniarze zakuli go w kajdanki i prowadzili do radiowozu. Naprawdę myślał, że to będzie aż tak proste? Poczuł się trochę jak dziecko, które dostało na gwiazdkę coś innego niż chciało. Z dobrych wiadomości? Wciąż żył. Oczywiście o ile nie miał przed sobą skorumpowanych gliniarzy lub kogoś kto tylko ich udawał żeby wywieźć go gdzieś po cichu i załatwić sprawę do końca. Nawet jeżeli nie to pewnie oskarżą go o morderstwo a zanim doczeka procesu szefowa znajdzie sposób żeby go uciszyć. Jedyne co mu pozostało to próba wydostania się z radiowozu do którego go pakowali zanim jego strażnicy dowiozą go na miejsce - gdziekolwiek to by nie było. Opadł ciężko na tylne siedzenie policyjnego radiowozu oddzielonego od przedniej części kratką. Ręce miał wykręcone do tyłu co było dość niewygodne, ale plusem było to, że mężczyźni z przodu nie widzieli jego rąk. Gliniarze rozmawiali ze sobą po grecku i Black nie wiedział czy mówili coś o nim bo równie dobrze mogliby mówić o zeszłorocznym śniegu czy problemach żołądkowych. Przynajmniej poświęcali mu stosunkowo mało uwagi co dawało mu większe szanse. Na szczęście nie pomyśleli by wcześniej dokładnie go przeszukać. Co prawda już raz zrobili to ochroniarze, ale będąc w szopie udało mu się przemycić kilka drobiazgów. Mały kawałek drutu, który mógł mu pomóc w otwarciu kajdanek i kilka wkrętów z niewielkim kluczem nasadowym. Co prawda te przedmioty nie były zabójczą bronią, ale w jego rękach mogły stać się bardziej użyteczne niż mogłoby się wydawać. Zaraz zostawili za sobą willę, górzysty teren sprawiał, że podskakiwali co chwilę na jakiś wybojach. Black prawie natychmiast rozpoczął mocowanie się z kajdankami. Nie robił tego po raz pierwszy, ale większość kajdanek różniło się od siebie ułożeniem i liczbą zapadni. Mimo to ustąpiły dość szybko z bardzo głośnym jak na jego ucho szczękiem. Odczekał chwilę, ale mężczyźni nic nie usłyszeli. Zamyślił się przez moment, ale wiedział że nie ma innego sposobu niż to co chciał zrobić.

-Ej chłopaki. Staniemy na chwilę? Muszę się odlać.
Skrzywił się dając im do zrozumienia, że jego pęcherz długo nie pociągnie.
Spojrzeli na siebie szybko i roześmiali się krótko.

-To lej w gacie - powiedział pasażer.

-Musi odcedzić kartofelki - roześmiał się kierowca, a właśnie przypalany papieros niemal wypadł mu z ust.

-Prawdziwy przestępca nie ma kartofelków.

-A co ma prawdziwy przestępca?

-Pompę! - odpowiedział pasażer, po czym obaj roześmieli się z własnej dowcipności.
Black zignorował ich przyśmiewki i udając, że wciąż ma skrępowane ręce zaczął co sił kopać w policyjną kratkę solidnymi ogrodowymi kaloszami, które wyniósł z szopy.

-Dobra, dobra, Hulk. Nie szalej - powiedział ten z papierosem, a jego towarzysz powiedział mu coś po grecku.

-Zawiąż sobie na supeł. Zatrzymamy się jak zjedziemy z tej cholernej drogi. Staniemy gdzieś przy latarni, żeby nikt nas nie przejechał i się odpryskasz - strzepnął popiół za otwarte okno.

-Jak chcecie,no to leję tutja bo pompa mi wysiadła - odrzekł spokojnie więzień i zaczął zsuwać sobie spodnie od tyłu.

-Ej, ej, nie szalej, Hulk - zacmokał kierunkowskaz i zjechali na pobocze. Wysiedli obaj, a kierowca otworzył drzwi więźniowi.

-Dzięki chłopaki.. - mężczyzna wyszedł z radiowozu a właściwie prawie wyskoczył z ochotą. Następnie podszedł do krawędzi jezdni i przyglądał się chwilę otaczającym krzakom.

-Może któryś z was zdjąłby mi na chwilę te bransoletki co? Ciężko tak rozpiąć rozporek - potrząsnął pozornie zamkniętymi kajdankami na podkreślenie swoich słów.

-Kurwa, szczasz czy włazisz do radiowozu?! Może jeszcze potrzymać ci mam?!

- warknął nieprzychylnie towarzysz kierowcy, ale ruszył w stronę Blacka.
Uśmiechnął się tylko wymownie. Poczekał aż mężczyzna stanie za nim i kiedy sięgał dłonią z kluczem do kajdanek napiął mięśnie karku i z całych sił odchylił do tyłu głowę wprost w twarz zaskoczonego policjanta.
Black huknął potylicą tak mocno, że aż mu w oczach pociemniało. Trafił policjanta w głowę, ale nie był do końca pewien w którą jej część. Obaj krzyknęli w swoim języku. Więzień obrócił się lekko oszołomiony w kierunku policjanta.

Jego przeciwnik mimo wyraźnych problemów ze złapaniem równowagi po uderzeniu głową sięgnął po policyjną pałkę. Black zmrużył lekko oczy chcąc skupić się wystarczająco by ból po uderzeniu nie przeszkadzał mu w następnej akcji. Kolejny z policjantów - stojący w dalszej odległości od walczących sięgał właśnie po broń. Black zareagował instynktownie. Zacisnął palce wolnej ręki na kluczu nasadowym, który tkwił w jednej z kieszeni jego ogrodniczych spodni i napiął mieśnie do uderzenia. Najpierw miał zamiar uderzyć w kolano następnie poprawić w twarz gliniarza.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day
traveller jest offline