Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2015, 08:06   #206
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Noc Wiedźm

Gdy wszyscy w końcu znaleźli się na Odkupieniu można było kontynuować podróż ku Arabii. Statek zdawał się mknąć, niczym błyskawica po morzu, które samo w sobie stało się jakby bardziej spokojne i przyjazne. Dziewczyny patrzyły podejrzliwie na swoją Panią kapitan, jakby oczekiwały od niej wyjaśnień, jak to się stało, że była żywa i nietknięta. Tajemnica, która się za tym kryła, miała zostać wyjaśniona przy wspólnej wieczerzy. Gdy już wszyscy zasiedli do stołów i podano skromny posiłek, Mariasole przemówiła:

-Zapewne zastanawiacie się, jak to się stało, że chodzę po tym padole żywa. Sama nie wiem dokładnie, lecz powiem wam, co pamiętam. Pamiętam ogień, który ogarniał Zeffiro, a potem ciemne, mętne wody, które mnie pochłonęły. Zdawało mi się, że tonę, traciłam dech i mrok ogarniał moje spojrzenie. Wszystko zdawało się być stracone, lecz potem usłyszałam cichy chichot, który rzekł “Danina została opłacona, toteż dusza i ciało nie może być zabrana przez Przewoźnika. Żyj, by umrzeć innego dnia. Pan Mórz tak zdecydował”.- gdy to mówiła, jej głos był cichy niczym szept, lecz na tyle słyszalny, by każdy mógł ją usłyszeć -A potem znalazłam się na tym statku i zobaczyłam was. Całe i zdrowe. Jeśli jednak chcecie, by to Natalie dowodziła, zrozumiem… - rzekła.

Nastała długa cisza. Wszyscy spoglądali na Natalie, która siedziała z zamkniętymi oczami i myślała. W końcu wstała i uderzyła kubkiem w stół tak, by każdy zwrócił na nią uwagę:
-Marie żyje, więc według prawa jest Kapitanem. Ja jej ufam nadal i nadal chcę służyć pod jej rozkazami. Czy ktoś jest przeciw? - padło pytanie. Odpowiedziało milczenie -Tak, więc zostaje, jak było. A jeśli ktoś chce wystąpić, niech wystąpi wedle kodeksu. A do tego czasu Marie masz moją szpadę i moje usługi - po tych słowach reszta dziewczyn wstała i zrobiła to samo.

Przez chwilę zapanowała radość na pokładzie. Gołym okiem widać było, że dziewczyny nie są dla siebie tylko załogantkami, ale także i rodziną. Wspierają się, ufają i trwają przy sobie. Na dobre i na złe.

Nim się wszyscy rozeszli Mariasole i Natalie poprosiły najemników by zostali z nimi. Gdy reszta dziewczyn udała się na pokład lub zniknęły z pola widzenia, nastała chwilowa cisza. Milczenie przerwała Mariasole:

-Zapewne chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej o Czarnobrodym - padło retoryczne pytanie, na które żaden z drużynników Wolfa nie odpowiedział głośno. Wystarczyło tylko lekkie pokiwanie głową-Nie wiele wiadomo o jego wcześniejszym życiu, nim został piratem. Jedyni mówili, że urodził się w Tilei inni, że przybył z Marienburga, a jeszcze inni, że z samego serca Imperium, Altdorfu. Czy był synem portowej dziwki, niechcianym hrabią, czy synem kupca... tego też nie wiadomo. Wiadomym było, że był wysokim mężczyzną, o szerokich ramionach. Nosił ciemne stroje, szeroki kapelusz i buty do kolan. Cechą jego wyglądu, która najbardziej rzucała się w oczy i wzbudzała lęk, była długa czarna broda, która zasłaniała prawie całe oblicze. Dla zabawy zwykł dzielić ją na pasma, a każde związywał wstążką w innym kolorze. Sześć pistoletów, zamocowanych na klatce piersiowej przy pomocy specjalnej przepaski, kordelas i kilka noży przypiętych do pasa było jego znakiem rozpoznawczym. Choć nigdy nie uznał Króla Piratów za prawowitego swojego przywódcę, ten zawsze chętnie gościł go na Sartosie. Łupił i plądrował, a jego statek “Zemsta Anny” był wówczas jednym z najpotężniejszych. Było to jakieś pięćset lat temu - rzekła kapitan, dając znak swojej zastępczyni by ta kontynuowała.

-O jego śmierci krążą same legendy i pogłoski. Podobno udał się na wyprawę łupieżczą, ku dalekim brzegom Arabii. Wypłynął z trzema innymi statkami, lecz tylko jeden wrócił. Fortuna, kapitana Paolo Ragazzo, wraz ze zdziesiątkowaną załogą dobiła po dwóch latach nieobecności do Sartosy. O samym Trappie i jego śmierci mówiono różne rzeczy. Część z załogi twierdziła, że padł z ręki Arabów, gdy Ci pokusili się o łupy ze statków handlowych. Inni twierdzili, że padł ofiarą tubylców, na jakiejś dziwnej wyspie na zachód od Arabii. A jeszcze inni, że został zdradzony przez swoich kamratów i posłany na dno morza - na chwilę zamilkła, dając najemnikom czas do przetrawienia -Jedyne, co było wiadome na pewno, to to, że załoga Fortuny nie miała na pokładzie żadnych łupów ani skarbów. Statek był goły. Nie minęło kilka lat, a znaczna część załogantów zmarła. Co dziwniejsze, przypadki te miały miejsce, gdy wypływali oni na morze. Nigdy już z niego nie wrócili. Wyjątkiem był Ragazzo, choć może dla niego było by lepiej, jakby umarł. Na wpół oszalały, bredzący i sparaliżowany od pasa w górę, wegetował w swoim domku do końca swych dni. Zostawił dwóch potomków, a obecnie z jego krwi pozostał tylko Gianluca Ragazzo. Tak samo jak Herman Snortz i Jean-Piere Lucard, którzy są potomkami tych dwóch członków załogi, którym dane było dożyć sędziwego wieku. Był jeszcze podobno czwarty potomek, ale kim był, tego nie wiadomo. Tyle dowiedziałam się od mojego ojca - Ragnara La Blisse. Gdzie on obecnie przebywa, tego nie wiem. - zakończyła, dając znać, że tylko tyle, a może aż tyle wie.

***
1 Nachexen 2523

El-Haikk

W końcu na horyzoncie drużynie ukazało się El-Haikk. Miasto złodziei, które po upadku Bel-Aliad, stało się również stolicą Arabii i najbardziej wysuniętym miastem na północ. Jest ono równocześnie siedzibą Wielkiego Sułtana i największym portem handlowym na terenie przez niego zarządzanym. Tu, z rąk do rąk przechodzą wszelkie możliwe dobra, a także stąd zaczynają się wszelkie pielgrzymki czy wyprawy w głąb lądu. Według słów Mariasole prawo w tym mieście było bardziej surowe niż w jakimkolwiek innym i nigdzie na świecie straż nie była bardziej czujna i nieprzekupna. Działo się tak dlatego, iż to tutaj żyli najlepsi na świecie złodzieje, to o nich mówiło powiedzenie “potrafią ukraść oczy z twych oczodołów, a ty nie zauważysz tego przez następny tydzień.” Drugi powód, to obecność pielgrzymów, którzy każdego dnia przybywali tutaj do wielkiego meczetu. To właśnie ich straż miejska miała chronić przed utratą sakiewki i życia.

Niegdyś port leżał poza murami miasta, obecnie jednak wraz z jego rozwojem, te rozciągają się aż do samego ujścia morza (oceanu). Kiedyś pomiędzy portem a miastem istniała wolna przestrzeń, którą obecnie wypełniły magazyny, bazary, budynki użyteczności publicznej takie jak kapitanat, siedziba straży portowej czy lepianki rybaków. Te magazyny, które są opuszczone, zniszczone służą bezdomnym i biednym za doskonałe miejsce do przenocowania, czy schronienia. Ci, dla których już miejsca brakło, musieli zadowolić się rozciągniętym pomiędzy palmami płótnem, które robiło za prowizoryczny dach.

Z zewnątrz większość miast opasana jest potężnymi murami, lecz pierwotne mury miejskie El-Haikk zostały rozebrane na rozkaz krzyżowców, którzy po bitwie zajęli miasto. Tak więc miasto nie posiadało nieprzystępnych murów, co jest typowe dla twierdz zwanych Kasbahami. To sprawiało, że wyglądało na łatwy łup dla najeźdźców. Dodatkowo wrażenie to potęgują otwarte bramy, ogrody i place, dzięki którym można łatwo się przemieszczać. Miasto posiada również kilka bram, które służą głównie do regulacji przepływu kupców i gwarantują możliwość ściągania podatków. Jednak nie stanowiły by one problemu dla atakujących, lecz nikt o zdrowych zmysłach nie przypuścił by szturmu na nie. Prawdziwa siła tego miejsca tkwi w autorytecie Sułtana i dżinów, które mu służą. To one są tarczą i mieczem, których należy się bać i darzyć szacunkiem. Te, które krążą nad miastem zwane są djinnami i są związane z żywiołem powietrza.

Hara, czyli dzielnice w większości oddzielone są od siebie murami i dostęp do nich jest możliwy poprzez zamykane na noc bramy. Często ludność mieszkająca na tych obszarach jest dość mocno ze sobą związana poprzez więzy rodzinne, sąsiedzkie, klienckie i pochodzenie. Nieformalną władze w dzielnicach pełni Rada Starszych. Do niej ze swymi problemami zwracają się mieszkańcy, a oni starają się rozwiązać je wspólnymi siłami lub przekazują je w razie potrzeby do pałacu, straży miejskiej czy kadich.

W El-Haikk wygląd i stan dzielnic uzależniony jest od statusu społecznego osób, które w nim zamieszkują. Stąd też domy dla najuboższych położone są najbliżej portu. Mieszkają w nich rolnicy z rodzinami, rodziny służących, pomniejsi handlarze czy pracownicy fizyczni. Najczęściej ich domem stają się zwykłe lepianki albo jedno-izbowe budynki z dachem z wypalanych dachówek i klepiskiem. Budowa tych domów jest dość prosta i tania. Gliniana podłoga pokryta jest matami lub kobiercami, a nisze w ścianie służą jako schowki.

Charakterystyczną cechą dla dzielnic biedoty są wąskie, kręte i dość ciasne uliczki i pojedyncze .Suk, czyli bazar okryty dachem, jest to ogromny teren z kolumnadą i rozpościerającymi się nad nim płóciennymi lub drewnianymi dachami, które okrywają dziesiątki straganów. To w tym miejscu kwitnie handel, i od samego rana kupcy wystawiają swoje towary na sprzedaż. Stały popyt jest na rzadkie przyprawy, herbaty i jedwab. Sól, tradycyjnie uzyskiwana z wody morskiej, daktyle, figi, granaty, brzoskwinie i oliwki również cieszą się nie mniejszym zainteresowaniem. Bardzo cenny, choć dla Arabów praktycznie bezwartościowy, jest marmur, za który kupcy ze Starego Świata płacą krocie. Dla odmiany drewno dobrej jakości jest towarem poszukiwanym i wysoko cenionym przez lokalną społeczność. Arabskie wyroby z brązu są nadal jednymi z najlepszych w całym starym świecie. A ich mechanizmy: precyzyjne zegary imitujące zwierzęta lub postacie ludzkie, przyrządy i urządzenia służące do obserwacji nieba i odtwarzania ruchów ciał niebieskich oraz wszelkiego rodzaju zabawki, jak pozytywki czy mechaniczne lalki, potrafią wprawić nie jednego w zachwyt.

Arabskie prawo pod względem zawierania umów jest dość surowe i to ono ukształtowało kilka podstawowych aspektów życia gospodarczego, takich jak: zakaz lichwy, oszustwa, łapówkarstwa i hazardu. Ważne jest również dotrzymywanie terminów. Te i inne nakazy spowodowały ukształtowanie się trzech podstawowych założeń dotyczących handlu. Po pierwsze dozwolona jest wszelka działalność handlowa, jeżeli nie przynosi ona szkody innym. Po drugie, nawet najmniejsze wątpliwości dotyczące popełnionego wykroczenia lub przestępstwa w tej sferze, działają na korzyść oskarżonego, co może uchronić go przed karą. Po trzecie, prawo pierwokupu mają zawsze partnerzy handlowi, krewni i sąsiedzi.

Ponieważ do Arabii przybywają kupcy z niemal całego znanego świata, przywożąc własne waluty, to dla ułatwienia Sułtan powołał instytucję Serafich. W każdym większym mieście znaleźć można Serafich, którzy zajmują się wymianą obcych walut, kruszców, kamieni szlachetnych itp. na Arabskie pieniądze
Te dzielą się na: dinary, dirhemy, felsy. Dinary to złote monety używane głównie w handlu, również międzynarodowym. Obecnie bite dinary na rewersie posiadają dwie skrzyżowane szable, a na awersie jest podobizna panującego Wielkiego Sułtana. Srebrną arabską monetą jest dirhem. Dziesięć dirhemów to równowartość jednego dinara. Na rewersie dirhema zwykle umieszcza się wizerunek słynnych arabskich rumaków, natomiast na awersie znajduje się wizerunek Kalifa bądź Emira, w którego mieście bite są monety. Fels to drobna moneta miedziana, która po jednej stronie zwykle ma wybity półksiężyc, a na drugiej statek, wielbłąd, palmę, czy inny symbol w zależności od miejsca pochodzenia monety. Jeden dirhem to czterdzieści osiem felsów.

Poza bazarami, kuźniami i miejscami przeznaczonymi do handlu, można było tu znaleźć przybytki, w których można było zjeść, napić się czy znaleźć nocleg. Rozbita Amfora, Pałac Dhuraha czy Głos Eridu to jedne z licznych miejsc, w którym trunki lały się strumieniami, spocona służba ledwo zdążała wyciągać amfory z piwnic. Budynki te choć zbudowane były z palonej cegły, często były bielone na zewnątrz i malowane w środku. Wygięte w łuk sufity, oraz terakota dodawały splendoru tym miejscom, które nierzadko były kilku poziomowe. Działo się tak dlatego, gdyż były one mieszkaniem dla kilku pokoleń tej samej rodziny.
W środku, pomiędzy nisko osadzonymi stołami, odgrodzonymi od siebie przez jedwabne zasłony krążyli często właściciele przybytków, sprawdzając czy gościom niczego nie brakuje. Ci z reguły siedzieli na miękkich poduszkach, a nie jak to bywało w Imperium na krzesłach czy ławach. Dla bardziej wtajemniczonych niektóre domy oferowały również inne przyjemności. Te nielegalne domy uciech były dość dobrze ukryte i tylko nieliczni wiedzieli o ich istnieniu. Bowiem, choć kobiety w tym kraju mają podobne prawa co mężczyźni, to jednak “sprzedawanie” swojego ciała traktowane było jako poważne przestępstwo.

Kolejna dzielnica miasta “należała” głównie do tych najbogatszych mieszkańców. To tutaj bogaci kupcy, urzędnicy czy pomniejsze rodziny szlacheckie mają swoje siedziby. Ich domy przeważnie zbudowane są z kamienia albo drewna, co świadczy o ich majętności. Wnętrza są bogato kafelkowane, z namalowanymi na ścianach dziedzińca freskami. Zewnętrzne ściany nie mają żadnych okien na parterze, tworząc wrażenie małej fortecy. Nawet górne piętra rzadko mają okna wychodzące na ulice. Jeżeli tak jest, to posiadają one kraty. Jednakże wewnątrz budynku każdy z pokojów na parterze ma zestaw szklanych drzwi lub okien, które wychodzą na dziedziniec. Pokoje na piętrze otaczają dziedziniec ogrodu balkonami i krużgankami. U tych zamożniejszych dziedziniec domu jest bogatym ogrodem, pełnym rozkwitających krzewów oraz fontann ułożonych w geometrycznym wzory. Ogród jest oazą dla mieszkańców domu, wyspą chłodnej ciszy w gorącym i często wrogim świecie.

Ważnym elementem w kulturze Arabów jest poezja, sztuka czy nauka. Rozwija się ona głównie w akademiach zwanych Dar Ar-Ilm. Są to ośrodki zawierające nie tylko uczelnie, ale również obszerne biblioteki, obserwatoria astronomiczne, działy tłumaczeń z języków innych ras i nacji, oraz inna miejsca wspomagania nauki, zależne od profilu uczelni. Dziedziny nauki najczęściej rozwijane w akademiach to filozofia, teologia, matematyka, astrologia, fizyka, alchemia, medycyna, mechanika i poezja. Tak jak i w Starym Świecie nauka w nich to przywilej bogatych i szlachetnie urodzonych.

Poza domami mieszkalnymi można tu znaleźć meczety, czyli świątynie poświęconą Ormazdowi, którego potocznie zwie się Jedynym. Meczety w miastach Arabii są dużymi strukturami, w których mogą gromadzić się wierni. Parter meczetu zwykle posiada jedną wielką, pojedynczą salę z łukami i filarami podtrzymującymi sklepienie. Budowane są one z kamienia, z bogatymi ornamentami i mozaikami oraz ręcznie malowanymi dachówkami i zdobieniami z cennych metali, które często są inkrustowane misternymi wzorami. Większość meczetów posiada również minarety: wysokie, smukłe wieże, z których duchowni nawołują wiernych do modlitwy. .Choć różni jest często przepych, okazałość i kunszt z jakim zostały wzniesione, to na pewno buduje się je na tym samym planie. To w nich duchowni nawołują wiernych do modlitwy i nauczają z Al-Kitab, czyli księgi zawierającej zbiór prawd, zasad, nauk, mądrości dotyczących wiary w Ormazda,

Każda z tych dzielnic tworzyła okręg, którego centralną i największą część zajmuje tak zwana dzielnica pałacowa. To tam znajduje się najbardziej imponujący element wielkiego miasta o białych ścianach. Pałac Wielkiego Sułtana, świadectwo siły i władzy w Arabii. Ogromna centralna kopuła na szczycie pałacu mająca ponad czterdzieści metrów średnicy i obłożona grubymi na dwa i pół centymetra płytkami czystego złota. Ściany pokryte są abstrakcyjnymi fryzami i rzeźbami przedstawiającymi wspaniałą historię Arabii. Obszar pałacu zajmuje pół faktycznej wielkość miasta. Geometryczne centrum miasta wyznacza kopuła nad olbrzymią salą audiencyjną. Układ ten jest odwzorowaniem tarczy słonecznej i symbolicznym przedstawieniem dominacji i wszechwładzy absolutnych rządów Wielkiego Sułtana. Żadna budowla nie może rywalizować ze splendorem pałacu, a drugi co do wielkości budynek w mieście, czyli wielka świątynia Ormazda [Wielki Meczet], wygląda przy nim skromnie. O bezpieczeństwo Sułtana troszczyły się dwie siły. Pierwszą są rycerze stacjonujący w sąsiadującym do pałacu forcie. To świetnie wyszkoleni wojownicy walczący zarówno konno jak i pieszo, umiejący po mistrzowsku posługiwać się zarówno bronią białą jak i łukiem. Druga siła, ta z którą nawet największa armia musia się liczyć, to dżinnowie. To oni pilnują głównych wrót pałacu, a każdy kto nie jest mile widziany, musi liczyć sie z bolesnym końcem.

Oprócz tych dwóch budowli w tej części miasta znajdują się pomniejsze pałace. Te noszą odciśnięte znaki pokoleń władców i ich indywidualnych smaków. Są one wielkimi kompleksami, złożonymi z prywatnych dziedzińców, apartamentów i osobnych budynków pokrytych dachami w kształcie małych i wielkich kopuł. Życie w nich toczy się zupełnie inaczej niż dla przeciętnego zjadacza chleba, bowiem opływa ono w dostatki i luksus dla wielu nieosiągalny.

***
Z tą oto wiedzą uzyskaną od Mariasole, drużyna przybiła do brzegu. Dzień już powoli zbliżał się ku końcowi, słońce powoli chowało się za horyzont, a lodowaty wiatr hulał wśród piasków. Z daleka można było dostrzec żołnierzy, którzy krążyli po pradawnych blankach. I choć pora robiła się późna, to w porcie tętniło życie. Kupcy krzyczeli w różnych językach, popędzając robotników, nie szczędząc razów czy wulgarnych słów, by szybciej ładowali towaru na statki. Inne natomiast były jeszcze rozładowywane i przeładowywane na wozy, które zapewne miały dotrzeć na bazar lub magazynów kupieckich. Paru marynarzy zaczęło się przepychać między sobą, ale na widok zbliżającej się straży z miejsca się uspokoili. Jakiś mężczyzna wołał do siebie dopiero co przybyłych, oferując zapewne im jakieś usługi.
Gdy tylko Zeffiro przycumował, od razu kilku mężczyzn, o oliwkowej skórze i ciemnych włosach podbiegło do Mariasole. Duże turbany chroniły ich głowę przed słońcem, a luźne choć dopasowane szaty wyglądały na przewiewne i przyjemne w noszeniu.

-[i]Saalam efendi [/] - zaczęła się po chwili rozmowa między Mariasole a jednym z Arabów, którą po wymianie kilku zdań zakończyła Pani Kapitan kończąc ją słowami: -Kol. Shokran gazillan

Gdy najemnicy zeszli już na ląd i drużynnicy pożegnali się z załogą, Mariasole rzuciła chłodno:

-Zostaję do końca tygodnia [dwa dni]. Jeśli mam was zabrać na Wyspy, jak chcieliście zjawcie się przed. Jeżeli byście potrzebowali noclegu na już, to w porcie jest karczma “Imperialny podróżnik” prowadzona przez człowieka pochodzącego z Nul. Wiktor Kepler. Wygód nie doświadczycie, ale dach nad głową, jadło i napitek dostaniecie w rozsądnej cenie. Jeśli jednak chcecie czegoś lepszego, musicie udać się na bazar. Tylko radzę wam się pospieszyć, bowiem nim ćwierć świecy się spali bramy zostaną zamknięte aż do świtania. - po tych słowach sama zaczęła besztać swoje załogantki, by ruszyły się i pomogły przy rozładunku.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline