Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2015, 11:21   #43
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
post wspólny z Lomirem

Torque stał wpatrując się w zastaną scenę. Spojrzał na siebie, na swoje ubranie, dłonie i nóż. Wszystko we krwi. Przez chwilę przeszło mu przez myśl, że to jego sprawka, ale szybko odrzucił ten pomyśl. ~Przecież dopiero tu przyszedłem.~ powiedział do siebie w myślach.

Nagle jego uwagę przykuł mężczyzna stojący po przeciwnej stronie pomieszczenia. Torque czuł jego istotę, jego siłę życiową i mroczną esencję gnieżdżącą się w jego głębinach.

~ZABIJ, ZABIJ, ZABIJ! On cię nie oszczędzi, rozpłata ci brzuch i nakarmi się twoimi flakami~ natarczywy głos powrócił. Odkąd Torque opuścił relatywnie bezpieczny sektor zwidy i ułudy nasiliły się.

-Tatusiu, zobacz! Złapałam motylka! - starsza z córek mężczyzny biegła w jego stronę, podskakując radośnie, zupełnie nie zwracając uwagi na otoczenie.

Nagle Torque zobaczył, jak mężczyzna stojący w drzwiach ruszył w stronę dziewczynki, złapał ją w pół i mocno do siebie przyciągnął. Następnie, trzymając dziecko jedną ręką, wyciągnął nóż i patrząc prosto w oczy Miguel’owi poderżnął gardło jego córce, która rozpaczliwie piszczała i próbowała się wyrwać. Torque nie mógł się ruszyć ani krzyknąć. Złapał się za głowę, jakby przeszył ją ogromny ból i zamknął oczy. Gdy je otworzył, był sam z mężczyzną w drzwiach i pięcioma trupami siedzącymi przy stole. Przetarł skroń, a na jego twarzy widać było ogromny wysiłek i ból.
-Kim… - głos ugrzązł mu w gardle, odkaszlnął - Kim jesteś? Wiesz gdzie jesteśmy? Czy to dalej odcięty sektor, czy wróciłem do bezpiecznej strefy? Nie poznaje tego miejsca… - powiedział do mężczyzny, a następnie jego wzrok przeniósł się na trupy - To twoje.. dzieło?

Serials chwilę przypatrywał się Torque przekrzywiając głowę to w prawo czy lewo. Koleś mu się nie podobał. Cały we krwi i te dziwne uczucie powiązania... Musiał go gdzieś widzieć. Pewnie gdzieś przy szklance bimbru ktoś mu go pokazał i powiedział, że to też seryjny morderca. Podszedł do trupów, spojrzał pierwszemu w “twarz” i gwizdnął z uznaniem. Po słowach mężczyzny chwilę wpatrywał się w niego swoimi dużymi oczami.
- John. Nazywam się John a to tutaj… - pokazał na masakrę. - To nie moja robota. Wiesz z nas dwóch to ty jesteś cały zakrwawiony.
Uśmiechnął się i zaraz znowu odezwał z wyraźną ciekawością w głosie.
- Lubisz obcinać ręce? Ja nie. A ty?
- Co… Ja... n-nie. - powiedział zbity z tropu Torque - Nie wiem…
John przyjaźnie uśmiechnięty odłożył nóż na stół, tak by mieć go pod ręką i podniósł widelec. Zaczął się nim bawić obracając zręcznie między palcami. Sam oparł się o stół tuż przy trupach.
- A jak się nazywasz zakrwawiony człowieku?
- Możesz do mnie mówić Torque- powiedział mężczyzna. Tym razem wróciła jest pewność siebie. Mówił spokojne, bez oznak strachu, gniewu czy innych emocji.
- Zadałem ci też inne pytania, może na nie odpowiesz?
- Może…
Rzucił widelcem w najdalszego trupa.
- Nie wiem gdzie jesteśmy. Korytarz, którym szedłem był zamarźnięty więc raczej nikt tu nie mieszka. Kojarzę ciebie. Chyba… Jesteś twardym zawodnikiem. Uciekam przed Oculusem i jakiś psychol wyciął mi zero na ramieniu. Mam zamiar uciekać dalej dlatego ustalmy parę rzeczy. Chcesz mnie zaciukać dla rzeczy czy wolisz się minąć? Albo wspólnie uciekać? Nie mamy zbytnio czasu na wzajemne podchody…
Na słowa mężczyzny o wycięciu znamienia Torque bezwiednie podniósł przedramię przed siebie i spojrzał na nie. “3” głosił napis wycięty z chirurgiczną precyzją. Miguel pogładził dłonią po przedramieniu.
-Widzę, że nie wiesz wiele więcej. Skąd się tu znalazłeś? My dostaliśmy zadanie od Fixera… naprawienia jakiegoś chujstwa. Wyszliśmy z sektora i … zaatakowała nas anomalia? Kurwa… nie wiem. A ty skąd się tu wziąłeś? - powiedział Torque. Zaraz kontynuował
- Jeśli chcesz się stąd wydostać to mamy wspólny cel. I tak zgubiłem pozostałych i nie jestem w stanie naprawić usterki, więc jedyne co mogę zrobić to wrócić do bezpiecznego sektora. Mam nadzieję, że pozostałym się uda dostać do modułu, który mieli wymienić, inaczej to wszystko jest bez sensu, bo i tak system podtrzymywania życia chuj trafi.
John westchnął.
- Uciekałem. Stąd się tu wziąłem. Tunelami. A zawsze można zwiać do innego sektora. Dobra Torque przetrzepmy trupy, zabierzmy co przydatne i spadamy. Tam skąd przyszedłeś jest jakiś tunel, którego nie zbadałeś?
- Nie pamiętam. Pamiętam celę i… jakiegoś mężczyznę. A potem byłem już tutaj.
John nie skomentował faktu, że koleś jest cały we krwi i przed chwilą stracił pamięć.
- Sprawdzimy. Pomóż mi z trupami. Weź tamte trzy, ja przeszukam te dwa. Sprawdź czy też mają takie bajeranckie szramy jak my.
Torque skinął głową. Nie specjalnie palił się do przeszukiwania trupów. Nie było to w jego… stylu. Przynajmniej nie w jego “świadomej” postaci. Jednak przystąpił do tej czynności. Przeszukał kieszenie i wszystkie ewentualne torby czy plecaki, a następnie sprawdził przedramiona, dłonie, barki w poszukiwaniu znamion.

John zabrał się za "swoje". Szukał jednak nie tylko ran i przedmiotów. Coś tu nie grał. Sam dobrze wiedział, że przeciętna tętnica zamienia się w małą fontannę krwi. Więc z urąbanej ręki też powinno być tyle by zachlapać wszystko wokół. A przy takiej rzezi nie idzie nie wdepnąć albo się nie ochlapać bo potem zostawia wyraźny trop. A tutaj było czysto. Chwilę przyglądał się jeszcze otoczeniu.
- Popatrz Torgue. Oni tu nie zdechli. Po przecięciu tętnicy podłoga byłaby we krwi. Wszystko byłoby we krwi. A tu nic. Ciała zostały tak pokaleczone, przyniesione i usadzone. Sama scena została zainscenizowana całkiem zgrabnie. Robota serialsa. Ale kto miał dość czasu by przenosić ciało po ciele w środku odciętego sektora? Kawałek stąd znalazłem ciało bez głowy z wyciętą czwórką na ramieniu. Trochę inne upodobania niż tego tutaj…
Widać, że był zamyślony, perspektywa spotkania psychopaty jednak wydawała się go nie martwić.
Na słowa mężczyzny Torque się wzdrygnął. Sam miał swoje za uszami, jednak seryjny morderca czerpiący satysfakcję ze swoich czynów był poza granicami zrozumienia Miguela.
~Ty jesteś taki sam…~ dał się słyszeć złowrogi szept. Torque odwrócił się gwałtownie w poszukiwaniu jego źródła, jednak nic nie zobaczył.
~Ciebie też to podnieca…~ głos wdzierał się do głowy mężczyzny.
Zacisnął dłonie w pięści i zamknął oczy, chcąc oczyścić umysł. Wziął głęboki oddech, a gdy je otworzył zobaczył swoją żonę wraz z córeczkami, siedzącą przy stole, wśród trupów, które przeszukiwał. Siedziały i były zajęte rozmową o tym co działo się dziś w szkole, zupełnie nieświadome otaczającej je masakry. Gdy zauważyły Torque’a uśmiechnęły się, a jego żona powiedziała -Cześć kochanie, usiądziesz z nami? Zresztą i tak zaraz kolacja. - pokazała na zwłoki siedzące obok niej.
Torque skrzywił się i odwrócił od okropnego widoku i zwrócił się ku Johnowi
- Nie wiem, szczerze mówiąc, chuj z tym. Ważne, żeby się stąd wyrwać i spróbować naprawić systemy podtrzymywania życia. Jak spotkamy tego pojeba, co nam wyciął znamiona to będzie przynajmniej okazja, żeby odpłacić mu za to, ale to nie jest najważniejsze.
John zacmokał kręcąc głową, wrócił jednak do radosnego szabru.
- Jak gliny mnie dorwały to przez błędy, które robiłem. Jeśli coś na nas dybie to też trzeba to poznać. Znaczy tego kolesia, nie Oculusa. Tego nie chcę znowu spotkać.
- Jak to go spotkałeś? - odwrócił się zaciekawiony Torque - I żyjesz?
John nie przerywał sprawdzania ciał, po kieszeniach zaczął obmacywać ich łydki, tam często chowało się broń.
- Tak. Miałem przygotowaną drogę ucieczki. To Anomalia ale one przecież żywią się emocjami. Ta musi się żywić strachem ofiary. Przedobrzył i zwiałem, duże anomalie nie mieszczą się w tunelach.
Torque jeszcze kilka godzin temu nie zawracał sobie głowy tym co działo się w odciętych sektorach. Kipisz w jego głowie dostarczał mu wystarczająco dużo wrażeń i okazji do przemyśleń, żeby jeszcze musiał się zajmować tym, co go nie dotyczyło. W zasadzie, to nie wierzył w anomalie, w Oculusa, ale teraz był w samym środku tego gówna. A na dodatek jego mózg musiał przestawić się na wyższe obroty jeśli chodziło o generowanie wizji, ułud i schiz. Torque nie skomentował tego co powiedział do niego John. Przyjął to do wiadomości i dalej przeszukiwał zwłoki, starając się nie zwracać uwagi na swoją żonę siedzącą obok.

Po tym jak przeszukali trupy ruszyli w stronę z której przyszedł Torque. Oczywiście ostrożnie i czujnie. Gdzieś niedaleko był psychopata albo anomalia. Czy wręcz psychopatyczna anomalia. No i obaj byli psychopatami z nożami. Dobrze zdawali sobie sprawę, że ten drugi może sprawić dużo problemów. Śmiertelnych. Z drugiej strony ten kto był sam na Gehennie umierał. Często boleśnie i powoli.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline