Po pierwszej odpowiedzi ręka odruchowo zbliżyła się do miecza. Dużym wysiłkiem woli zmusił się by tam nie trafiła, w tej sytuacji nie chciał prowokować potężnego gospodarza. Nie zdążył nic powiedzieć bo elf przyłączył się do jego prób i pogorszył sprawę.
Został wygnany, znowu.
Pozostało mu tylko z szacunkiem ukłonić się.
- Przepraszam za obrazę i dziękuje za łaskawy osąd. Jeżeli bogowie pozwolą mam nadzieję kiedyś zadośćuczynić za moje zachowanie.
Po tych szczerych słowach podniósł wzrok i ruszył do swojego konia.
- Do ruin nie dotrzemy.- Odpowiedział na propozycję. - I nie wiemy czy są wolne. W okolicy jeziora wioska z jednej a jezioru z drugiej zapewni nam jakąś choć minimalna osłonę. Więc chyba najlepsze co możemy zrobić.
- Panie Volker, mamy coś z czego możemy zastawić pułapki na nadchodzących wrogów? Mamy linę, to może jaki potykacz z niej zrobić?