26-08-2015, 18:04
|
#55 |
| Prawdę powiedziawszy, to Thurin cieszył się z tego, że zostali wygnańcami. Pomijając takie oczywistości jak to, że nie stracili palca, czy też to, że "ogry" nie postanowiły ich zabić, to po prostu wolał nie ryzykować przebywania w towarzystwie istot mających w zwyczaju zapraszać do użynania sobie różnych części ciała. Jeszcze by się okazało, że z kuśką, kiedy lat mają odpowiednią, rozstają się takoż. Runiarz cenił swoją kuśkę. Tak więc nie miał nic naprzeciw rychłemu opuszczeniu towarzystwa olbrzymów. Słowa pożegnania sobie darował.
- Do jeziora raczej dotrzeć nie zdążymy. - zwrócił na siebie uwagę kompanów. Rozbijmy obóz niedaleki kawałek stąd. Jeśli pojawią się hobgobliny, olbrzymy będą tak samo zagrożone jak my i może się okazać, że chcąc nie chcąc nam pomogą. A względem pułapek, to szpadel mam, można by wykopać dół jakiś. Albo i nie. |
| |