Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2015, 00:02   #46
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Ślady krwi były tropem, po którym Ghost chodził najczęściej. Duch za czasów Terry zajmował się nie tylko zabijaniem, ale i tropieniem ludzi i zwierzyny. Jako organizator wypraw w dzicz - wypraw przetrwania - często musiał szukać zaginionych, rannych, głodnych i spragnionych klientów, którzy podpisując umowę nie wiedzieli, że słowo "ekstremalne" może mieć nie tylko podniecający wydźwięk. Nie bez powodu każdy miał horrendalnie drogie ubezpieczenie i spisywał testament przed taką "wycieczką". James Baker nie był jednak kimś kto wysyłał klientów na śmierć. Każdą ich trasę obmyślał i sprawdzał sam, a kiedy dochodził do wniosku, że była zbyt ciężka pokonywał ją i zmieniał - tak aby klient był wyczerpany, ale zadowolony.

Zadowolony na pewno nie był filigranowy lokator małej, ciemnej celi. Sztywny lokator bez twarzy. Poza pofragmentowaną czaszką denat nie miał prawej ręki od łokcia w dół. W dłoni lewej ręki kobieta trzymała jakiś przedmiot, który musiał poczekać do czasu aż James sprawdzi czy w celi nie było pułapek. Baker nie spieszył się. Oględziny miejsca zbrodni traktował jak rytuał, który nie sposób było przyspieszyć. Był spokojny, zimny, ale również czujny i gotów do walki o życie. Ktoś godzący takie cechy nie mógł być normalny.

Ghost szukał czegoś bardziej wyrafinowanego niż olbrzym ze śrutówką czy siekaczem. Szukał pułapek. Takich prymitywnych jak ostrza, druty, spadające i toczące się przedmioty... jak i tych bardziej wyrafinowanych, których dobry specjalista by się nie powstydził. Po sprawdzeniu obiektu w posiadaniu trupa okazało się, że była to legendarna "karta włamu". Naukowcy z Gildii Zero stworzyli tę kartę magnetyczną aby nawet nie obeznany z technologią człowiek - jak Duch - był w stanie złamać każdy zamek w każdej śluzie na statku. Gadżet był wart fortunę i jedynie ktoś kto wiedział, że nie wróci do sektora nie zabrałby jej. Ten ktoś kto ją zabił nie należał zatem do grupy, z którą przybył James. Ghost chwycił w jedną rękę nóż, a drugą zamierzał zabrać kartę. W obecnej sytuacji ta była nieprzydatna, ale… Nadal był to cenny przedmiot, który warto mieć. Mimo iż ciało nie miało ręki i głowy Baker był czujny. Wiedział, że skoro trupy potrafiły tutaj mówić i poruszać się to mogły również walczyć. Musiał być przygotowany. Jedynym oporem jaki James odczuł był skurcz lekko zesztywniałych palców denatki.


Nagle pojawiło się czerwone, burczące z lekka pole siłowe! James dał się zaskoczyć. Był pewien, że Strażnik nie był w stanie odzyskać kontroli nad tą częścią sektora. Z resztą nie miał nad czym tu panować - jeżeli nie liczyć nieswojo się czującego Bakera. Zabójca nie zamierzał na nowo dać się zapuszkować. Nie kiedy cały czas mógł znaleźć resztę i wymienić te pieprzone rezystory!

Po ściągnięciu koca z więziennego łóżka oczom mężczyzny ukazało się dziesięć z lekka zawodzących czaszek. Były one różne gabarytowo, ale każda jedna posiadała na kości czołowej świecący w mroku ciasnej celi numer. Te liczby musiały coś symbolizować. Jako pierwszą z czasek Baker zdecydował się obejrzeć numer osiem. Ósemka wyglądała jakby była złożona z dwóch niewyraźnie nabazgrolonych trójek - w tym jednej odwróconej. Biorąc ją do ręki Duch miał dziwne odczucia. Jakby przez jego palce przeszło jakieś wyładowanie elektryczne. Niezbyt przyjemne, ale intrygujące doznanie. Mężczyzna miał wrażenie, że coś zamigotało w pustych oczodołach.


James postanowił, że ułoży czaszki od największej do najmniejszej ilości zębów i odczyta z nich liczby. Wyszła mu cyfra 0235864791. Kiedy spróbował ustawić je od największej do najmniejszej wyszło dokładnie takie samo ustawienie. Duch kombinował z numerami sektorów oraz numerami więźniów, ale wszystkie kombinacje jakie tylko mógł wymyśleć wchodziły w zakres bardzo zawiłej, zbyt nierealnej matematyki. Wątpił aby jakiś psychopata czy anomalia chcieli złapać tu uczonego doktora nauk ścisłych. Raczej liczyli na kogoś dużego i silnego jak Hiro czy właśnie Ghost. Pole siłowe nie ustępowało, a czaszki nadal zawodziły. James miał tylko nadzieję, że uda mu się to rozgryźć i jakoś wydostać się z celi. Baker odkrył u siebie kolejne z - wcześniej tak do niego nie podobnych – uczuć.
 
Lechu jest offline