Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2015, 03:41   #903
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Kto jak kto, ale Ortega rzadko czuła się zadowolona w pełni z końcowych efektów swojej pracy. We wszystkim dopatrywała się niedoskonałości i wad które trzeba poprawić. Każdy drobiazg dało się wszak zmodernizować, zoptymalizować, czy zwiększyć wydajność przez co dla niej praca nigdy się nie kończyła. Tym razem jednak prawie udało się jej o tym zapomnieć. Niesiona falą entuzjazmu po zakończeniu pokazu i uprzątnięciu mogących się w przyszłości przydać resztek typu kable oraz skrzynie po fajerwerkach, znalazła w sobie dość chęci aby wyjść... do ludzi. Poruszała się wśród tłumu chłonąc zgiełk, ruch i korowód migających w świetle lamp obcych twarzy. Ktoś wpadł na nią ze śmiechem, ktoś inny niechcący potracił. Jakiś dzieciak chciał się dowiedzieć czy nie został jej jakiś wybuchający szpej, a jeśli tak to może mógłby go dostać. Monterka kręciła głową przecząco ilekroć słyszała skierowane w swoją stronę pytania czując powracającą wielkimi krokami fobię społeczną. Dorwała w końcu dwie butelki cydru i szybkim krokiem ruszyła w stronę pociągu.

Gdzieś w połowie drogi dostrzegła wśród ludzkiej masy Morrisona jak zwykle trzaskającego gębą, ale w tym nic dziwnego nie było. Przecież on zawsze gadał, smęcił, pouczał i potem znowu gadał, jakby sklejenie japy stanowiło dla niego stan wysoce nienaturalny i szkodliwy w równym stopniu co słuchanie go na dłuższą metę. Przynajmniej dla Sam. Mimo to skręciła zmieniając kierunek na kolizyjny z nim, chcąc zakopać wszelkie niesnaski na jeden wieczór i napić się jak z człowiekiem. Po wspólnej wycieczce zaopatrzeniowej irytował ją w stopniu pozwalającym na podobną próbę.

Przeszła trzy kroki i naraz zatrzymała z lewą stopą tuż nad spieczonym i rozdeptanym piachem. O czym niby mieliby rozmawiać? Oboje mieli czas wolny, niczego nie musieli ustalać ani przedyskutować. Ortega prychnęła, burknęła pod nosem kilka epitetów pod adresem żołnierza i obróciwszy się na pięcie przetransportowała dupsko do pociągu. Pierwszą flaszkę opróżniła siedząc na podłodze warsztatu i porządkując swoją torbę z narzędziami drobnymi, stojącą tam praktycznie od początku zabawy w produkcję materiałów wybuchowych. Drugą obaliła leżąc w łóżku i gapiąc się w sufit. Czy ją dopiła czy nie - tego już nie zarejestrowała.

Ranek zdecydowanie nie należał do przyjemnych. Syndrom dnia poprzedniego, słońce, kolejne tabuny ludzi i nieznośny ból głowy wywołany pierwszymi trzema czynnikami. Z ciemnymi okularami na nosie oraz czymś do picia w pogotowiu, Sam włóczyła się po wnętrzu pociągu nie potrafiąc znaleźć sobie miejsca. Na zewnątrz wygnał ją dopiero głód i zapachy od których ślina sama napływała do ust. Dorwała pierwsze z brzegu stoisko i zaopatrzona w górę grillowanej padliny wróciła na bezpieczny teren aby zjeść w spokoju i z pełnym żołądkiem czekać pod kocem na koniec całej tej festyniarskiej farsy...i koniec kaca.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline